środa, 18 września 2013

Rozdział XXXXV cz.2

Rozdział zawiera treści +18Czytasz na własną odpowiedzialność ;D  

W pewnym momencie drogi zza zakrętu wyłonił się znak oznaczający ostre zakręty, Riker mimo że był pod wpływem alkoholu jechał nie za szybko jednak zakręt za zakrętem zadziałał na Rossa niezbyt dobrze chłopaka wzięło na wymioty:

-Riker stary zatrzymaj się bo zwymiotuje-powiedział młodszy.
-Niema mowy dotrzymasz do domu-odpowiedział szczerząc się.
-Riker rzygam - i zaczął się naciągać.
-Ross ani mi się waż, to nowa tapicerka.
-Stój!-krzyknął,na co Riker momentalnie zahamował, a Ross w ostatniej chwili wyskoczył z auta i się wyrzygał, Riker się zmartwił się bo brat się dławił, na szczęście mu przeszło.
-Gdzie ty leziesz?- zapytał widząc że Ross przechodzi przez rów
-siku-powiedział śmiejąc się.
Wszedłem do lasu za potrzebą niestety mój brat oczywiście opiekuńczo szedł za mną, na co tylko mu odpowiedziałem
-Nie możesz poczekać?

-Jasne, a tobie coś odbije i uciekniesz.
-A, jak chcesz, masz to samo co ja
-Chyba większe
-Chcesz się założć?
-Nie, szczaj i chodź bo mi zimno.
-Dobra-powiedziałem i poszedłem w stronę auta.
-Ty zawszę coś musisz mymyślić
-Jasne zawsze ja- tak się sprzeczali aż doszli do drogi
-Yyy Riker gdzie jest auto?
-O ono tu stało
-Jak widać nie stoi
-Przymknij się, ukradli nam samochód!-wrzasnął już zdenerwowany, widziałem po nim że już nie ma humoru do żartów.
Nagle Ross zaczął się śmiać na co Riker zareagował bardzo szybko i pchnął młodszego że ledwo co się utrzymał na nogach.
-
Wiesz co my po alkoholu się do niczego nie nadajemy-powiedziałem po czym wskazałem palcem na światła w oddali, Riker tylko siadł na ziemi i zaczął się śmiać jak głupi
-Tam jest auto.
-Wiem Ross wiem- i udaliśmy się w stronę auta.
-Wyrzygane, wysikane to co jeszcze coś wymyślasz czy możemy jechać do domu?
-Możemy jechać ale następnym razem zatrzymaj się nie na ostatnią chwilę jeśli nie chcesz mieć pobrudzonej tapicerki.
Dalsza podróż przebywała nieco bardziej zabawnie chłopakom dopisywał humor i coraz bardziej udzielały się procenty.Po trzydziestu minutach bardzo wesołej jazdy chłopcy dojechali do domu
-Ross gdzie cię niesie, drzwi są w tamtą stronę.
-Ej Riker tu też są, tylko trochę wysoko-wziął rozpęd i wskoczył do domu przez otwarte okno salonu. Riker wziął kluczyki i otworzył drzwi do domu.-Co ty robisz?
-Wchodzę do domu?
-Jasne to co robimy?
-Gramy- Wskazał na szafkę na której stały szachy.
-Jak, bo ja nie pamiętam jakie były zasady.
-No to będą nowe- wziąłem kostkę do gry i podszedłem do Rikera.
-I co?.
-No rzucaj i tyle jedziesz.
-No dobra.
Chłopacy spędzali noc na graniu w szachy z udziałem kostki do gry planszowej, gdy jego bracia spędzali tę noc nieco ostrzej.
-Rocky chciała bym żebyś to ze mną zrobił- powiedziała z zachętą w głosie Paula, Rocky nic nie zdążył odpowiedzieć ponieważ go namiętnie pocałowała.-Jesteś pewna?
-Tak
-No więc skoro nalegasz- powiedziałem siadając na dziewczynę, drzwi do jej pokoju były zamknięte, a rodzice pojechali załatwiać sprawy i mieli wrócić na piętnastą więc mieliśmy dla siebie dużo czasu który wiedziałem jak wykorzystać.
-Kocham cię Rocky.
-Ja ciebie też kocham nawet nie wiesz jak.
Zaczęliśmy grę wstępną na którą bardzo miałem ochotę. Paula zdjęła ze mnie bluzkę i spodnie pozostawiając mnie w samych bokserkach.
-Pozwól że to ja się tobą zajmę- powiedziałam i przejąłem inicjatywę, ściągnąłem jej górną i dolną część garderoby, pozostawiając ją w samej bieliźnie, zająłem się jej brzuszkiem, następnie odpiąłem biustonosz i zdjąłem dolną partię, wiedziała że jestem już bardzo podniecony na co wstała i zdjęła moje zielone bokserki, nie wiedziałem że dziewczyna może mnie aż tak podniecić samą grą wstępną.
-Gotowa?
-Tak dla ciebie zawszę.
Po odpowiedzi dziewczyny Rocky już się nie powstrzymywał i postanowił działać na całego, zszedł z dziewczyny oparł jej nogi na swoich ramionach i w nią wszedł delikatnie, ponieważ bardzo się przejmował żeby jej nic nie zrobić.Kochała go za to ale czasem można było zauważyć że jest zbyt opiekuńczy.Cały Rocky.
Ryland siedział z moniką w jej pokoju i grali na konsoli we dwójkę, Rylanda zadziwiło to że przegrał z dziewczyną, zawszę wygrywał w gry zręcznościowe, a tym bardziej w wyścigi.
-Grasz naprawdę nieźle jeszcze żadnej dziewczynie nie udało się mnie pokonać, nawet Rydel która też jest bardzo dobra bo to ona gra zazwyczaj ze mną jak nie mam co robić.
-Dziękuję to przez to że bardzo dużo i bardzo często pisze na telefonie dotykowym wiadomości więc palce mi się już wyrobiły.
-Właśnie widzę.
-Ryland czy ty mnie kochasz tak naprawdę?
-Czy to ci wystarczy-powiedział po czym pocałował dziewczynę bardzo namiętnie w usta trwało to kilkadziesiąt sekund, gdy się już od niej odkleił spojrzał w jej oczy i powiedział- Kocham cię.
-Tak- też go pocałowała i udała się w kierunku łazienki w zamiarze się umyć.-Mogę iść z tobą, kochanie ?
-Oczywiście jeśli chcesz.
Ryland i Monika całowali się aż doszli pod prysznic, rozebrali się, Rylanda zachwycała figura Moniki, postanowiła że go troszkę podnieci i zaczęła wykonywać zachęcająco podniecające ruchy jej cudnymi pośladkami.
-Ryland czy masz ochotę?
-Ja z tobą?
-No tak, przecież nie z moją starą sąsiadką
-Oczywiście że tak- powiedział po czym zaczął całować Monikę od ramion w dół, i dalej. Wypięła się piękną talią tyłem do chłopaka i dodała.-Ryland to będzie mój pierwszy raz.
-Szczerze to mój też.
-Kocham cię
-Ja ciebie też- zdążył tylko tyle dodać zanim wprowadził swojego przyjaciela w ciało gorącej dziewczyny. Ona pojękiwała w rytm jego pchnięć. Ryland bał się że może jej coś zrobić więc robił to bardzo delikatnie, dziewczynie było przyjemnie, doszli w tym samym momencie. Po wszystkim położyli się do łóżka i zasnęli.
U dziewczyn miał trwać babska noc ale że nie były trzeźwe bardzo szybko zasnęły, nie tak jak Riker i Ross.-Riker idę spać
-Nie ma mowy ja cię muszę pilnować bo znowu będzie na mnie jak coś zrobisz, albo jak uciekniesz.
-Może nie ucieknę zastanowię się bo mi się niechce.
-Nie ma mowy-powiedziałem i pobiegłem do swojego pokoju po kajdanki które dostałem od taty na 18 urodziny. Były prawdziwe, wziąłem je i pobiegłem do salonu Ross dalej stał i patrzył się u punkt w którym stracił mnie z oczu.
-Co to jest?
-A nie widzisz?
-Nie chyba żartujesz
-Chciałbyś- powiedziałem do Rossa zapiąłem jedną rękę jego i jedną rękę moją w kajdanki.- Teraz mam pewność.
-O boże ale poniżenie, rozepnij to.
-Nie, najpierw wytrzeźwiejemy a potem rozepnę.
-Dobra tyle wytrzymam ale nikomu ani słowa.

                CDNI jak się podoba??
Pamiętaj komentując = motywujesz ;*          pozdro...

2 komentarze: