wtorek, 17 września 2013

Rozdział XXXXV cz.1

Kilka dni później (dwudziesty dziewiąty grudnia).

Ross nieświadomy daty widniejącej w kalendarzu spał sobie smacznie, gdy całe jego rodzeństwo wstało wcześniej i obmyślało jak zrobić dla brata przyjęcie niespodziankę.
- Riker ty masz łeb do pomysłów, wymyśl coś- powiedziała Rydel.
- To musi być coś co Ross lubi i co by go naprawdę zaskoczyło - odpowiedział najstarszy wstając z kanapy i wyjmując z tylnej kieszeni spodni ulotkę która przedstawiała domki letniskowe, koło ogromnego prywatnego jeziora 

- co powiecie na to?
- Sugerujesz wypad nad jezioro?- zapytał z niedowierzaniem Rocky.
- Nie idź się lecz przecież chodzi mi głównie o to że Ross lubi bardzo wodę, więc sugeruję żeby zrobić imprezę urodzinową nad czystym prywatnym jeziorem, oczywiście nie pomijając alkoholu i całej rodziny, mam tutaj na myśli również Laurę, Vanessee, Monikę oraz Paulę- powiedział najstarszy.
- Aaaaaaa no tak przepraszam nie pomyślałem wiesz za dużo emocji jak na ten tydzień- powiedział Rocky śmiejąc się.
- Rozumiem cię bracie kobiety to potrafią namieszać - powiedział łapiąc się za usta żeby śmiechem nie zbudzić Rossa.
- Ja wam dam - powiedziała oburzona Rydel łapiąc w ręce poduszki i rzucając nimi w stronę braci.
- Sorry siostra, nie chciałem cię urazić- powiedział najstarszy przytulając i całując siostrę w czoło.
- no dobrze wybaczam-zaczerwieniłam się.
- Ha ha buraczek -zaśmiali się wszyscy.
- Dobra to tak dzielimy się na grupy, jedna grupa to Riker czyli ja i Ryland, a druga grupa to Rocky i Rydel wszystko jasne super, my jedziemy zarezerwować domek, a wy jedźcie po alkohol, jedzenie, i prezent dla Rossa, który odłożyłem wcześniej w sklepie przy plaży.
- Jasne, chodź Rocky zrobimy sobie bieg na kilometr do sklepu .
- Już idę tylko daj nam pieniądze Riker
- Masz tu 500 wystarczy?
- Tak myślę że tak.
I tak się rozeszli w swoje strony. 

Razem z Rylandem byliśmy na miejscu po trzydziestu minutach, udało  się nam  złapać właściciela jeziora, to dosyć bogaty facet lubiący inwestować i wodne projekty.
Załatwiliśmy z nim że wynajmą nam teren na całą noc aż do piętnastej następnego dnia.
W tym czasie razem  z Rockim dobiegliśmy do Galerii i kupilśmy około ośmiu butelek wódki, wszelkiego rodzaju, pianek na ognisko, picia gazowanego do drinków oraz niegazowanego żeby było gdyby ktoś nie pił, kupiliśmy też inne rzeczy i udaliśmy się po prezent, który zarezerwował Riker.
Sklep znajdował się niedaleko galerii więc szybko tam doszliśmy i poprosiliśmy o paczkę na nazwisko Riker Lynch.
Było to pudełko w ulubionym kolorze rossa czyli żółtym, miało na sobie czerwoną grubą wstęgę, na której widniał napis "HB Ross".
Wzięliśmy paczkę i pobiegliśmy do domu spotkalśmy się z Resztą rodzeństwa na wjeździe do domu. Stwierdziliśmy że prezent dla Rossa schowają w bagażniku Rikera.
Ross był strasznie zmęczony bo nie mógł spać ubiegłej nocy, był na maratonie horrorów, a potem wywinęliśmy mu kawał strasząc go tak że, nie miał ochoty się z tego potem śmiać. Weszliśmy do pokoju Rossa i owinęliśmy go kocem, wzięliśmy go na ręce i znieśliśmy do salonu.

Wiedziałam że mój brat ma twardy sen, więc postanowiłam go przebrać.
 Dziewczyna wzięła z jego pokoju ciuchy i na dole go przebrała, oczywiście się nie zbudził.
Powoli wpakowaliśmy go wszyscy do auta i pojechaliśmy  nad jezioro.
Po drodze zajechali po Ellingtona i razem z nim powoli zanieśli Rossa do domku letniskowego koło którego miała się odbyć impreza.
Po dwóch godzinach obudziłem się byłem strasznie zdezorientowany sytuacją, bo nie wiedziałem gdzie się znajduje.
Wstałem z kanapy i wyszedłem z domku, przede mną siedziała Laura, Vanessa, Monika,Paula i całe rodzeństwo.
- Dzień dobry śpiochu -powiedziała uśmiechnięta Laura.
- Cześć kochanie, która godzina?-zapytał poważnie.
- trzynasta Kochanie spokojnie.
- no to co : trzy, dwa, jeden, i -powiedział Riker.
- Wszystkiego najlepszego Ross - krzyknęli wszyscy
- Ty stary capie - dodał Ratliff.
- Ja ci dam - podbiegłem do niego i złapałem go za kark.
- No więc skoro to moja imprezka to ogłaszam rozpoczęcie.
- Niech żyje jubilat-Uśmiechnęła się Vanessa podając Rossowi reklamówki z procentami.- Widzę że o wszystkim pomyśleliście
- To nie wszystko bracie -powiedział Riker po czym wstał i podał bratu z bagażnika prezent.
- Co to ?
- otwórz-

trochę mi to zajęło zanim to otworzyłem.
- Nie wierzę skąd wiedziałeś, że taki chciałem- powiedział powoli wyciągając z pudełka sterowany samolot
-Dziękuje- powiedział tuląc się ze wszystkimi na raz.
-Marzyłem o takim.
Impreza się rozkręciła po godzinie dziewiętnastej, wszyscy już byli minimum po 10 kieliszkach prócz Vanessy. Po godzinie 2:50 po rodzeństwo Marano i Rydel przyjechała taksówka, a po Monikę i Paulę rodzice.
Rocky i Ryland postanowili się zabrać z dziewczynami.
Na jeziorze zostali tylko Ross i Riker, którzy nie wiedzieli co robią, po zbierali rzeczy wsiedli w auto i z zamiarem powrotu do domu odpalili samochód i ruszyli.
W pewnym momencie drogi zza.....



                              CDN <3


Do następnego rozdziału ;*

4 komentarze:

  1. Żadnego komentarza od czytelników pod tym rozdzialem ;(

    OdpowiedzUsuń
  2. nie przejmuj się to ta zmiana adresu

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ty zacznij książki pisać świetnie się nadajesz ;)

    OdpowiedzUsuń