czwartek, 19 września 2013

Rozdział XXXXVIII

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !


Przepraszam, że krótki jest ten rozdział, następny będzie dłóższy....


Rano obudził mnie straszny ból głowy, Riker jeszcze spał, więc nawet nie mogłem go poprosić aby przyniósł mi coś przeciwbólowego, a ja przecież sam nie pójdę bo nie mogę się ruszać. Leżąc i patrząc bezmyślnie w sufit, ciągle myślałam o Laurze i całej sytuacji.
Przecież ja ją kocham, jak nikogo innego i to nie może się tak skończyć, po co ja to w ogóle mówiłam.
- Muszę o nią zawalczyć !-krzyknąłem, tak żeby nie obudzić Rikera
Tymczasem w domu Laury i Vanessy.
Przez Rossa nie mogłam spać. Ciągle myślałam nad tym co powiedział.
Jak on w ogóle tak mógł powiedzieć?
Ja nie przeżyłabym dnia bez niego.
Kocham go nad życie i on to wie, ale ja muszę od niego odpocząć, on zachowuje się czasem jak małe dziecko i nawet ja nie umiem go przypilnować, ale potrafi też się zachować jak dorosły facet, jest bardzo opiekuńczy, ale naprawdę muszę przerwać ten związek, musimy od siebie odpocząć.
Zaczełam robić śniadanie, po chwili zeszła do mnie Vanessa, ona zauważyła że jestem trochę przygnębiona.
- Laura czy wszystko jest okej ?
- No...Może...Nie, nie jest- posmutniałam
- Co się stało ?
- Zerwałam z Rossem.- zaczęłam płakać.
- Oj, Laura. Kiedy ? Jak ?
- Przez telefon, ale po śniadaniu idę do niego powiedzieć mu to prosto w oczy.
- Laura... Dlaczego ?
- Przez te słowa co wczoraj powiedział.
- Ale to były tylko głupie słowa.
- Głupie czy nie głupie ale postanowiłam z nim zerwać
- Właśnie w tym momencie ? Kiedy jest w szpitalu ?
- Wiem, że to nie jest odpowiedni moment.
- Rób co chcesz, ja i Ci nie mogę tego zabronić.
Skończyliśmy jeść śniadanie, Vanessa położyła się na kanapie w salonie, a ja pobiegłam  do swojego pokoju, przebrałam się i udałam się do szpitala.
Po kilkunastu minutach doszłam na miejsce i szybko poszłam do Pokoju gdzie był Ross z Rikerem.
Niestety w pokoju nie zastałam Rossa ani Rikera tylko pielęgniarkę.
- Dzień Dobry, gdzie jest Ross i Riker Lynch- zapytałam
- Zostali wypisani do domu proszę pani.
- Jak to ?
- No postanowiliśmy żeby wypisać ich do domu, a pani przyjaciele są pod stałą opieka lekarza.
- Dziękuje- odpowiedziałam i poszłam w stronę domu Lynch'ów.
Ich dom był blisko, więc również szybko doszłam na miejsce.
Zapukałam, drzwi otworzył mi Riker
- O hej Laura.
- Cześć
- Dobrze, że jesteś, Ross jest kompletnie załamany.
- No to załamie się jeszcze bardziej- posmutniałam
- Laura, dlaczego w takim momencie gdy on Cię potrzebuje musisz z nim zrywać.
- Ponieważ tak postanowiłam, decyzji nie zmienię - zaczeła płakać
- Nie płacz już, wejdź. Ross jest w salonie.
- Dzięki.
Weszłam do środka, Ross leżał na kanapie w salonie i oglądał telewizje, mnie się w ogóle nie spodziewał.
- Cześć Ross.
Gdy usłyszałem jej głos, nie dowierzałem.
- Hej, Laura przywitałbym się z tobą, ale wszystko mnie boli.
- Nie ma po co, ja i tak przyszłam Ci coś powiedzieć i wychodzę.
Dobrze wiedziałem o co jej chodzi.
- Słucham Cię ?
- Ross, dobrze wiesz że Cię kocham najbardziej na świecie, ale musimy zakończyć nasz związek. Przepraszam !
- Ale...-nie dokończyłem zdania, a Laury już nie było w salonie, wybiegła z płaczem.
Rydel była w salonie i słyszała wszystko.
- Tak mi przykro Ross- podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- Straciłem miłość swojego życia..
- Oj Ross, będzie okej...
Laura cały czas biegła, nie zwracając uwagi gdzie...
Nagle wpadła na Ellingtona i Kelly.
- Kurde babo patrz jak chodzisz - powiedział do mnie Ell
- Przepraszam.
- Lau...Laura to ty ?
- Tak
- Co się stało ? Coś z Rossem ?
- Tak..To znaczy nie...Nie wiem...
- Laura powiedz co się stało !
- Zerwałam z Rossem- zaczęłam płakać
- Dlaczego ?! - spytał z niedowierzaniem
- Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam...Chyba muszę od niego odpocząć...
- Oj, Laura, Laura - Ell mnie przytulił, Kelly na to wszystko patrzyła...
- Umm.. Przepraszam Kelly - powiedziałam
- Nic nie szkodzi, wiem że jesteście przyjaciółmi... - powiedziała Kelly
- Tak właśnie. Cieszę się że mam tak wspaniałych przyjaciół.
- Pochlebiasz mi- Ell zaczął się śmiać
- Potrafisz poprawić humor, nawet w beznadziejnej sytuacji.
- Dzięki Ell, tobie Kelly też dziękuje za wyrozumiałość. Idę i już wam nie przeszkadzam.
- Do Zobaczenia następnym razem w innych okolicznościach - zaczęliśmy się wszyscy śmiać
Po drodze zaszłam do sklepu i kupiłam litr wódki, później poszłam do parku i zaczęłam pić.
Po tym jak wypiłam już pół litra , nagle znikąd pojawił się chłopak, był on wysokim, szczupłym brunetem o brązowych oczach..
Podszedł do mnie i zabrał mi butelkę.
- Alkohol nie jest lekarstwem ! - powiedział nieznajomy chłopak
- Kim jesteś i jakim prawem...- nie dokończyłam bo już nie miałam siły
- Jestem Taylor, a ty?
Ledwo co wykrztusiłam.
- Jestem Laura
- Ta Laura ?
- Tak...
- Picie nic ci nie da..
- Ale ja właśnie się rozstałam z chłopakiem którego kocham nadal i z którym nadal chcę być !
- To po jakiego się rozstałaś?
- Sama nie wiem  czemu...
- Umm... Brak mi słów po prostu...
- Jestem głupią idiotką...
- Przestań tak mówić
- Ale skoro taka prawda jest ?
- Nie wierzę Ci. !
- Chodź przejdziemy się..
 Razem z nowo poznanym chłopakiem przeszliśmy się po całym parku.
- Słuchaj jest już późno, jestem zmęczona...
- Odprowadzę Cię do domu, chociaż nie wiem gdzie mieszkasz - chłopak zaczął się śmiać
- Heheh, spoko, to ja ci pokaże gdzie mieszkam.
Razem z Taylorem doszliśmy do mojego domu. Vanessa stała przy oknie i się przyglądała całej zaistniałej sytuacji
- No to tu mieszkam.
- Zobaczymy się jutro ?
- Dobrze, ale mogę twój numer poprosić ?
- Jasne.
Taylor poddał numer, a Laura go zapisała.
- Wpadnę po Ciebie jutro koło godziny jedenastej okej ?
- Dobrze
Pożegnałam się z nim i weszłam do środka.
- Laura kim on jest ?
- To Taylor
- No okej, a co z Rossem ?
- Opowiem ci jutro, jestem zmęczona.. Przepraszam.
- Okej.
Udałam się pod prysznic, a potem poszłam spać...


CDN <3

Jutro z Rana napisze kolejny rozdział ! 
DOBRANOC WSZYSTKIM !





1 komentarz: