niedziela, 27 kwietnia 2014

*KONKURS*

No cześć kochani :D
W sprawie konkursu. Glosowaliście w ankiecie, że chcecie takowy. 
Polega on na napisaniu ONE SHOTA o tematyce związanej z R5 i Raurze z racji tego, że blog jest o nich, ale w stylu dowolnym. Tłumacząc, opowiadanie może być słodkie, sielankowe, wesołe, zabawne albo smutne, przygnębiające, dołujące. To już zależy o czym wam sie lepiej pisze.

Wytypujemy trzy pierwsze miejsca oraz jedno wyróżnienie:

I miejsce- Napisanie One Shota dla wygranej osoby i jeśli osoba będzie chciała to może napisać z nami rozdział.
II miejsce- Dedykacja do 5 rozdziałów i przedpremierowe pokazanie rozdziału :)
III miejsce- Dedykacja i polecenie rozdziału :)

Wygrane One Shoty udostępnimy w zakładce konkursy, oczywiście jeżeli ta osoba się na to zgodzi :) 

Prace wysyłajcie do 15 maja do godziny 19:00 na meila:
renniiaa@gmail.com 

ZACHĘCAMY DO WZIĘCIA UDZIAŁU :) 

POWODZENIA!!! <3 

Pozdrawiamy ciepło Renia i Pysiek :)

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 83

~Narrator~
Obecnie zegar wybija godzin dwunasta. Od mniej więcej dwóch godzin Riker i Vanessa po śniadaniu bawią się ze swoja córeczką, Ratliff i Rydel urzędują w kuchni starając się zrobić coś na obiad. Mianowicie zamiast zająć się tym czymś co reszta mogłaby zjeść oni woleli zająć się sobą. Swoimi ustami i swoim uczuciem, które z dnia na dzień rosło. Paula, Rocky, Monika i Ryland oblegali kanapę w salonie i grali na Xboxie w Need For Speed'a, a Ross i Laura szykowali się do wizyty u lekarza.
~Ross~
O dwunastej trzydzieści mamy wizytę, a jest dwunasta, a ja stoję pod łazienka i czekam na brunetkę. Nie chcę się spóźnić, po prostu chcę mieć to już za sobą.
- Laura, Kochanie. Proszę pośpiesz się bo się spóźnimy.- krzyknąłem opierając się czołem o drzwi.
- Już idę!- powiedziała i w tym własnie momencie drzwi się otworzyły. - Chodźmy. - złapałem ją za rękę i udaliśmy się do mojego samochodu. Piętnaście minut jazdy i już jesteśmy pod szpitalem.
- Denerwujesz się?- zapytała dziewczyna
- Denerwuję się tym, że się boje. Boje się, że może Ci coś być.- powiedziałem zgodnie z prawdą i pocałowałem Lau w czółko.
- Nie masz czego się bać kochanie. Na pewno jestem zdrowa jak rybka. Twoja rybka. - powiedziała i wtuliła się we mnie. Chwile tak staliśmy przed wejściem, jednak po jakimś czasie postanowiliśmy wejść do budynku. Akurat była nasza kolej. Objęci weszliśmy do gabinetu.
- No więc kto na pierwszy ogień?- zapytał lekarz. Chciałem by to Laura poszła pierwsza, ale dziewczyna się uparła i wygoniła mnie. Lekarz kazał mi ściągnąć koszulkę, po tym jak to uczyniłem spojrzałem na moja ukochaną i dostrzegłem na jej twarzyczce słodziutkie rumieńce i tak bardzo kochany przeze mnie uśmiech. Puściłem jej oczko, a ona wysłała do mnie buziaka. To było słodkie.
- Oprócz paru zadrapań, siniaków i utłuczeń nic panu nie jest. Wszystko wygląda w porządku więc nie będziemy pana przetrzymywać w szpitalu, a poza tym myślę, że pańska dziewczyna otoczy pana wyjątkową opieką. - lekarz wygłosił swój monolog ciesząc się i puszczając mi oczko przy ostatnim zdaniu. Nie powiem, trochę się speszyłem, gdyż od razu na myśl przyszła mi ostatnia noc. Ach cudowna noc. Myślę, że Laurze tak samo, bo bidulka stała się cała czerwoniutka.
- Dziękuję.- Ubrałem koszulkę i poszliśmy za lekarzem. Usiedliśmy przy jego biurku, a on przypisał mi maści na stłuczenia. Widząc speszony wyraz twarzy mojej dziewczyny facet skierował ją do lekarki. Teraz jak sobie myślę to same korzyści. Lau nie będzie czuła się niekomfortowo, a ja będę spokojny, że żaden obcy facet nie obmacuje MOJEJ brunetki.
~Laura~
Po tym jak doktor powiedział, żebym udała się do gabinetu lekarki szczerze się ucieszyłam, a na twarzy Rossa widziałam ulgę. Lekko mnie to rozbawiło, że potrafi być zazdrosny nawet o lekarza. Razem z blondynem siedzieliśmy na krzesełkach w gabinecie i czekaliśmy na kobietę.
- Witam, jestem doktor Megan Limmer i zajmę się dzisiaj tobą. - do gabinetu weszła młoda kobieta ok. 26/27 lat, w czarnej spódnicy z wysokim stanem sięgającej do połowy uda i w białej koszuli zapchanej w kiecke. Do tego na sobie miała biały kitel. Ross patrzył się na jej nogi i nie chciał przestać. Będąc już podminowana szturchnęłam blondyna w ramię. Kurczę i kto tu o kogo ma być zazdrosny? On o mnie czy bardziej ja o niego?! Ygh..
- No co?!- zapytał patrząc na mnie z wyrzutem.
- Jajo, albo przestaniesz się na nią gapić, albo z tą wyjdziesz, a ja się nie odezwę.- szepnęłam mu do ucha ze złością
- Czyżbyś była zazdrosna?
- Heh, ja? Jaja sobie chyba robisz! - odpowiedziałam z kpiną w głosie.
- No to w takim razie nie przestane się patrzeć.
- W takim razie stąd wyjdziesz.
- Może ja nie chcę wychodzić?
- Przepraszam. Czy mój chłopak mógłby wyjść z gabinetu? Podczas badania czułabym się skrępowana jego obecnością tutaj. - te słowa skierowałam do kobiety, a Rossowi zaś posłałam zwycięski uśmiech. Doktorka pokazała drogę do wyjścia blondynowi, a ten zdążył szepnąć mi jeszcze na ucho słowa : " Policzymy się w domy KOTUNIU".
- Doktor Limmer wróciła do mnie i rozpoczęłyśmy badania. Na początku ogólne typu: czy nie mam jakiś obrażeń, waga, akcja serca itd. Ostatnim badaniem było USG, coś czego bałam się najgorzej. Dwadzieścia minut później było już po wszystkim, teraz pozostało czekać tylko na wyniki.
- Powiem tak. Nic Ci poważnego nie dolega, ale myślę, że powinnaś się oszczędzać teraz i unikać sexu przez jakiś czas. Tak dla twojego dobra. Po tym nieszczęsnym zdarzeniu masz podrażnioną macicę i jeśli nie dasz jej się całkowicie zagoić to później przy stosunku będzie doskwierał Ci lekki ból i dyskomfort. krótko mówiąc nie będziesz miała dużej przyjemności ze współżycia.
- Dobrze rozumiem. Dziękuję bardzo. - powiedziałam i wyszłam z gabinetu. Od razu zaatakował mnie zdenerwowany Ross.
- I jak? Nic Ci nie jest? Wszystko ok? Co Ci powiedziała? - zasypywał mnie pytaniami trzymając za ramiona.
- Spokojnie, nic mi nie jest. Tylko przez pewien czas, będziesz pościć kochanie. - powiedziałam i z rozbawieniem "pipnęłam"go w nosek.
- Nie rozumiem.
- Przez Taylora.... mam..., mam, ten noooo.. podrażniony na-rząd i doktorka kazała unikać wiesz... sexu. - jak Megan mogła mówić to z takim spokojem? Ja się strasznie krępowałam wyznając to blondynowi.
- Myszko nie masz się czego wstydzić i rozumiem to.- uśmiechną się, ale uśmiech po chwili znikł z jego ust.- Ale nic ci wczoraj nie uszkodziłem bardziej prawda?- zapytał wystraszony.
- Nieeee! Wszystko jest ok.- pocałowałam go i objęci wyszliśmy z budynku i wsiedliśmy do autka.
- Jestem padnięta, więc... Kierunek: Dom! - powiedziałam zapinając pas i opierając głowę o to takie podparcie nad fotelem.
- Tak jest kochanie. - Ross wymruczał mi to tuż przy ustach i pocałował mnie. Po pocałunku pełnym uczuć ruszyliśmy w drogę do domu.
~ Narrator~
Po tym jak Nessa razem z Rikerem uśpili Rachel zbiegli po schodach i udali się prosto do salonu gdzie siedzieli wszyscy.
- Dziewczyny no to co? Jazda do mojego pokoju idziemy szykować mój wieczór panieński.- odezwała się Vanessa z entuzjazmem.
- Chłopcy, a my zostajemy tu! - krzyknął Riker.  Rocky, Ell i Ryland przytaknęli bratu.
- A nie czekacie na Rossa i Laure?- zapytała Stormie. - A Van i jeśli tylko chcesz mogę się dzisiaj zająć moją wnuczkę. Chcę, żebyś miała prawdziwy wieczór panieński.- kobieta uśmiechnęła się i puściła przyszłej synowej oczko.
- Mamooo! Vanesska będzie spokojna. Prawda kochanie? - blondyn popatrzył wyczekująco na narzeczoną.
- Taaaa.. Oczywiście Rikusiu!- brunetka wypowiedziała te słowa piskliwym głosikiem, cmoknęła basistę  w policzek i niczym struś pędziwiatr pognała na górę.
- Czy powinienem się martwić?- zapytał Riker
- Czym powinieneś się martwić?- zapytali razem Ross z Laurą, którzy właśnie weszli do salonu trzymając się za ręce.
- Bracie, Van chce mieć prawdziwy wieczór panieński... a wiesz co jest na takim wieczorze?- blondyn z przerażeniem w oczach zapytał młodszego brata
- No stri...
- A! Nie kończ tego proszę!- krzyknął młody tatuś
- Uuuuuu, już nie mogę się doczekać!- krzyknęła Laura i w podskokach radości pobiegła do pokoju jej siostry.
- Laura! Co to ma być?- krzyknął Ross i już chciał iść za brunetką.
- Też Cie kocham Rossiu! - ma tym skończyła się cała konwersacja.
~ Laura~
Ja, Van, Delly, Paula i Monika siedziałyśmy w pokoju mojej siostry i planowałyśmy zabrać się za planowanie wieczoru panieńskiego.
- Dobra więc co planujecie?- zapytałam z podekscytowaniem.
- Zabawę Lau, zabawę. Nie no, a tak na serio to myślałam o czymś ostrym. No wiesz Van skoro to ostatnie dni twojej wolności.-  powiedziała Rydel dwukrotnie poruszając brwiami.
- To znaczy, że myślicie o tym samym co ja?- zapytała Paula, a my wszystkie przytaknęłyśmy.
- To ja idę dzwonić.- powiedziała Vanessa i weszła do łazienki, a my dokończyłyśmy omawiać detale typu przekąsi i w ogóle... Po około piętnastu minutach rozmowy Van wyszła z wielkim bananem na buźce.
- Załatwiłaś?- zapytałam
- Załatwiłam nawet dwóch w mega skąpych strojach. Laski, a teraz idźcie się szykować. O !9 widze was w słodkich ciuszkach. - powiedziała i zaśmiała się jak czarownica pocierając dłonie o siebie. Serio czasem się jej boję!
~Ross~
Dobra chłopcy, a my co robimy?- zapytałem
- Ja w sumie bym poszedł do klubu. Bo jeśli laski mają mieć tutaj panieński, a my mielibyśmy mieć tu kawalerski to wątpię, żeby to wypaliło. Wtedy ani one ani my się dobrze bawić nie będziemy!- wow! Ellington wykazał się swoją mądrością.
- Jasne, to znaczy, że jedziemy do klubu? Trzeba znaleźć jakiś taki lepszy.- do rozmowy dołączył się Rocky i Ryland.
- Trzy ulice dalej otworzyli właśnie nowy klub. Jeśli jest nowy to na pewno na początku jego działalności są świetne imprezy. więc myślę,że tam się możemy udać. Wystarczy tylko lożę wynająć. - narzuciłem towarzyszom swój pomysł, a oni ochotniczo go przyjęli.
- No to ja idę to załatwić.- powiedział Riker i wyszedł z salonu by spokojnie porozmawiać. Po chwili przyszedł ucieszony i powiedział
- No to idźcie się szykować! Jest !7:30, a na !9 mamy wszystko zarezerwowane. Jak powiedział, tak zrobiliśmy...
~Narrator~
W domu Lynchów było istne pobojowisko. Ubrania walały się wszędzie bo dziewczyny nie wiedziały w co się ubrać, a chłopcy biegali za swoją partnerką i ciągle mówili "Dobrze Wyglądam?", " Popraw mi kołnierzyk", "Nie musisz być zazdrosna"... było tego znacznie więcej więc płeć piękną powoli zaczęło to denerwować, ale zniosły to cierpliwie. Podtrzymywała je myśl "Do !9 jeszcze tylko pół godziny. Wytrzymam, prawda?"
~Pół godziny później~
- Tak chłopcy będziemy grzeczne, nie martwcie się. Kochamy was!- dziewczyny krzyknęły do swoich miłości, które właśnie wsiadały do auta najstarszego z braci.
Przyjaciółki kiedy miały już pewność, że chłopcy odjechali zamknęły drzwi i odezwała się Laura
- Dobra teren czysty! Zrzucamy szlafroki panienki. - jak powiedziała tak zrobiły. Każda dziewczyna ubrana była w króciutką halkę z czerwonej koronki, a żeby już totalnie podkreślić swój ubiór to pod koronkową halkę ubrały czarną bieliznę. Widząc siebie, każda zagwizdała z podziwu.
- Dobra to teraz idź Paula otwórz tylne drzwi dla zabaweczek niegrzecznych dziewczynek!- krzyknęła Rydel śmiejąc się przy tym jak głupia. Dziewczyny przez całą noc miały dom tylko dla siebie gdyż rodzice Lymchów razem z Rachel poszli do domu Marano. Po chwili do salonu z powrotem weszła Paula z dwoma wysokimi i dobrze zbudowanymi szatynami.
-Oooj będzie się działo.- taka myśl przeszła przez głowę każdej po kolei na widok panów, którzy swoją drogą także ślinili się na widok panienek.
-Widzę, że panienki się przygotowały bardzo dobrze.- odezwał się jeden z mężczyzn - Dzisiaj ja nazywam się dla was Eric i mam 23 lata, a mój kolega Stanley ma 20 lat. Teraz proszę powiedzieć, która z was obchodzi ostatnie dni wolności?
- Ta tutaj!- powiedziała Rydel i wypchnęła Van przed szereg.
-Wspaniale. Wiec rozsiądźcie się wygodnie, bo porwiemy was w krainę Sexlandii <ahahahah xD nasza wyobraźnia nas przeraża xd - od aut.> 
-Zapowiada się ciekawie.- powiedziała zmysłowym tonem Laura
- Uwierz ślicznotko, że tak będzie.- powiedział Stanley i puścił brunetce oczko oraz piękny uśmiech.
- Hej Lau, bo Ross będzie zazdrosny.- zaśmiała się Monika
- Czego Ross nie wie to go nie zaboli.- brunetka zaśmiała się i usiadła na kanapie razem z towarzyszkami i patrzyła jak striptizerzy się przygotowują.
Pięć minut później panowie rozłożyli swój sprzęt. Każdej z dziewczyn wręczyli do rączek czarny bicz i różowe kajdanki. Dziewczyny, które wygodnie się rozsiadły i dzielnie dzierżawiły swój ekwipunek obserwowały jak mężczyźni zaczynają zmysłowo tańczyć przed nimi. Zdzierali z siebie garnitury, warstwa po warstwie. Pozostali już w samych spodniach ukazując swoje pięknie wyrzeźbione sześciopaki na brzuszku. Stanęli przy dziewczynach i pozwolili się im dotykać. Każda skorzystała z okazji i pomacała panów po torsie. "Jak szaleć, to szaleć."- wszystkim przechodziła na myśl ta idea.  Dokładnie już po chwili Eric i Stanley byli w samych czerwonych stringach i z muszką na szyi.
Dwudziestotrzy latek nagle porwał Vanessę w swoje ramiona i posadził ją na krześle, po czym razem ze swoim partnerem zaczęli się o nią ocierać. Wtedy dziewczyna wstała i użyła swoich zabawek. złapała za rękę Erica i przykuła go kajdankami do krzesła po czym wzięła bicz i lekko okładała mężczyznę po tyłku. Do całej zabawy dołączyła jeszcze Laura i Rydel tylko, że dziewczyny zajęły się Stanley'em, a Paula i Monika nagrywały całe zdarzenie. Kiedy chłopcu wyswobodzili się z kajdanek stanęli na stole i wykonywali erotyczne ruchy, a panny wciskały im dolary za gumki od ich skąpych majteczek. Cała zabawa została przerwana przez chłopców, niczego nie świadomi dumnie weszli do salonu z tekstem;
- Sory, że przeszkadzamy, już sie zmywamy. Zapomnieliśmy tylko dokumentów.- powiedział Ross, jednak mina mu zrzedła gdy zobaczył swoją dziewczynę i jej przyjaciółki w czerwonej koronkowej halce i czarnej bieliźnie, a do tego zabawiającą się z dwoma innymi facetami. - RIKEEEEEEEEERRRRR!!!!! - wydarł się ze złością.


____________
KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ
Omg nareszcie go skończyłyśmy! Najmocniej przepraszamy, że tak długo musieliście czekać, ale sami wiecie jak jest. Renia jest w 1 klasie technikum i ma dużo obowiązków, z resztą ja również, a do tego mamy też życie prywatne. Błagam zrozumcie. Obiecujemy, że jak tylko skończy się to piekło jakim jest rok szkolny rozdziały będą pojawiały się często ;)
A teraz pytanko : Jak myślicie co zrobią chłopcy? Jak dziewczyny będą się tłumaczyć i czy w ogóle będą?
Zapraszamy abyście swoje przypuszczenia pisali w komentarzach, naprawdę się nie pogniewamy ;)
Czekamy na szczere opinie!
Trzymajcie się ciepło.
Pysiek i Renia :D

sobota, 19 kwietnia 2014

****

Kolorowych jajeczek,
rozczochranych owieczek,
rozkicanych króliczków,
pyszności w koszyczku,
a przede wszystkim
mokrego ubrania
w dniu wielkiego lania!

Pysiek z Renią <3

środa, 16 kwietnia 2014

;c

Taaak STRASZNIEEE was PRZEPRASZAM! Rozdział miał być już dawno, a my nawet nie zaczęliśmy go pisać ;c
Mam masę nauki, teraz jeszcze święta i do tego w niedziele mam chrzciny ;/
Mam nadzieje, że w końcu zaczniemy go pisać i do niedługo się pojawi... ;/



JESZCZE RAZ TAK BARDZO PRZEPRASZAM! <3 ;/



*****
http://www.cantletyoupassmeby.blogspot.com --> ZAPRASZAM NA DRUGIEGO BLOGA :)

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

W końcu!

Stuknęło nam 100.000 wejść! <3 Aaaaaaa Jaram się jak nie wiem co! <3

GDYBY NIE WY NIGDY BYM NIE DOBIŁA DO TAK WSPANIAŁEJ LICZBY <3

CIESZĘ SIĘ, ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ OD SAMEGO POCZĄTKU I MNIE WSPIERACIE W TYCH TRUDNYCH MOMENTACH!! 



DALE NIE WIERZE, ŻE OD SIERPNIA JUŻ JEST TYLE WEJŚĆ! 

KOCHAM WAS! 

RENIA <3 

środa, 2 kwietnia 2014

Rozdział 82

Komentujesz = Motywujesz!

Uwaga! Ostatnia scenka 18+ w tym "sezonie" niedługo zaczynamy nowy <3 

~Laura~ 
Szłam na ten cmentarz. Naprawdę teraz właśnie potrzebowałam ich. Rodziców. Tych matczynych ramion, w które mogłabym się wtulić i wypłakać wszystkie żale, jakie w sobie dusze. 
Ojca, kochanego tatusia, który byłby gotów na wszystko, byleby ukarać tego, kto skrzywdził jego córeczkę. Tak bardzo chciałabym żeby tu byli. To normalne, że tęsknie, mimo, że minęło już tak dużo czasu. Właśnie stałam nad grobem, odmówiłam tradycyjną modlitwę. Jeszcze nie płakałam, jeszcze miałam na to czas. Usiadłam na ławce. Popatrzyłam na fotografie mamy i taty i automatycznie każde wspomnienie związane z nimi uderzyło mnie ze zdwojoną siłą. 
Pierwsze łzy pociekły po policzkach niczym krople deszczu po szybie.
- Nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo was teraz potrzebuje. Może i mam Vanesse, a Lynch'owie są dla mnie jak rodzina, ale nic i nikt nie zastąpi mi właśnie WAS. Ten... Ten czas był dla mnie straszny. Wypadki, kłótnia z Rossem, porwanie i to, co sie tam stało. Czemu życie jest takie trudne? Nie może być sielankowo od początku do końca?! 
Ygh chyba zwariowałam, bo mówię sama do siebie płacząc jak idiotka!
- Czemu nie możecie tu być i powiedzieć tego idiotycznego "wszystko będzie dobrze"?! - Tak właśnie. Wraz ze łzami plamiącymi moją bluzkę wylewałam również, to, co czułam. A co czułam? Złość, smutek, żal, niechęć, zrezygnowanie i ból, ten przeklęty ból psychiczny. Od nawału emocji kotłujących się w mojej głowie zaczęłam się źle czuć. Pożegnałam się i ruszyłam w stronę domu. Szczerze mówiąc to bałam się wracać samej. Ciemno wszędzie, ten delikatny powiew chłodnego wiatru. Moja wyobraźnia zaczęła robić swoje i przed oczami miałam każdą scenkę z najstraszniejszych horrorów. Rozejrzałam się wokół siebie, nie widząc nikogo sprintem pobiegłam w stronę domu „mojej drugiej rodziny”.

~Ross~
Obudziłem się koło 7: 00 chciałem przytulić Laurę, ale jak się odwróciłem nie było jej obok. Czyżby jednak ode mnie odeszła? Zostawiła mnie? Nie, Nie, nie tak nie może być! Zerwałem się bardzo szybko z łóżka, ubrałem się i jak najszybciej wybiegłem ze swojego pokoju w poszukiwaniu Laury.

~Narrator~
Ross biegał po całym domu jak szalony szukając brunetki, gdy przeszukał cały dom, włącznie z ogrodem, wrócił do salonu i usiadł na kanapie, nagle drzwiach pojawiła się Laura, a ten jak najszybciej wstał z kanapy.
-Laura!!
-Ymmm Ross?
-Gdzie byłaś!? Przestraszyłem się, myślałem, że…a nie ważne… - Powiedział podenerwowany Ross
-Nie mogłam zasnąć, to się ubrałam i poszłam na cmentarz… Myślałeś, że co?!
-Sama? Laura kochanie! Jakby coś Ci się stało?
-Nie zmieniaj tematu Ross, myślałeś, że co?!
-Nie ważne…
-Ross!
-Myślałem, że… Jednak zostawiłaś mnie i uciekłaś…
-Ross głupku, ja nie mogłabym tak po prostu, bez pożegnania Cię zostawić, Przecież tak bardzo Cię kocham! Jesteś dla mnie wszystkim Rozumiesz?- Dziewczyna nie czekając na jego odpowiedź, wpiła się w jego usta i go bardzo mocno pocałowała.
W tym samym czasie do salonu wszedł Ellington
-Awwwwww! To słodkie- powiedział Ell i się szeroko uśmiechnął
-Ughhh Elington! Nie ważne skoro jesteśmy tu we trójkę, to chodźcie do kuchni idziemy robić śniadanie.- Odezwała się Laura i złapała chłopaków za ręce i udali się do kuchni.
-Dobra to, co robimy do jedzenia?- Spytał Ratliff
-Może coś tradycyjnego? Bekon, jajko i do tego herbatka?- Wtrąciła Laura
-Jasne! –Krzyknęli chłopcy
-Dobra! Ross idź obudź wszystkich, a ja z Ellem zabiorę się za robotę.
-Ty z Ellem? Mam być zazdrosny?- Blondyn wyszczerzył zęby w uśmiechu
-Ross idź już…- dziewczyna się uśmiechnęła i podeszła do lodówki wyjąć wszystkie potrzebne składniki

~Ell~
Ross poszedł budzić wszystkich, a ja zostałem sam z Laurą, chciałem się zapytać, co dokładnie się stało tamtej nocy, bo uważałem, że ominęli parę szczegółów…
Nie miałem zielonego pojęcia, jak zacząć ten temat, ale w końcu zacząłem
-Słuchaj… Możemy porozmawiać szczerze?
-O, co chodzi?- Spytała w lekkim szoku
Podszedłem do Laury i podciągnąłem lekko rękaw do góry
-O to… Wiem, że ty i Ross coś ukrywacie-- pokazałem na jej ranę
-Ellimgton, nie chce o tym rozmawiać naprawdę…
-Jesteśmy przyjaciółmi tak? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć prawda?
-Tak wiem Ell, ale naprawdę ten czas był dla mnie okropny i uwierz, że nie chce o tym rozmawiać.
-Laura proszę…- popatrzyłem się jej prosto w oczy
-Ratliff jak obiecasz mi, że nikomu nic nie powiesz i Ross też wiedzieć nie może to ci Powiem ok? Obiecujesz?
-Tak Laura obiecuje.
-No, więc… Tay…- Laura przerwała, gdy do kuchni wszedł Ross i automatycznie odskoczyła na bok
-Okeeeeeej, to byłoo bardzoo dziwne, ale dobra nie ważne, już wszyscy są na dole
-spoko, za chwile będzie gotowe, trzeba przygotować jeszcze talerze.. Ross zajmiesz się tym, a my dokończymy smażyć?
-Robi się, blondyn odwrócił się na jednej nodze i wyszedł.
-Ufff… Ratliff namówimy wszystkich na spacer, albo coś i opowiem Ci wszystko dobrze? Nie chce ryzykować.
-Mam nadzieje, że tak się stanie, a teraz chodź, idziemy jeść.
Zabrałem talerz z bekonem i jajkami, a Laura wzięła herbatę i wyszliśmy do salonu, gdzie wszyscy już na nas czekali.

~Narrator~
Wszyscy siedzieli już przy stole i ze smakiem zajadali się pysznym bekonem z jajkiem popijając ciepłą herbatą. Gdy już wszyscy skończyli konsumpcje chłopacy posprzątali salon, a Rydel kazała Laurze i Vanessie usiąść w salonie i na nią poczekać, a ta pobiegła jak najszybciej na górę, do swojego pokoju, wróciła po pięciu minutach z jakimiś torbami.
-Ymmm, Co to jest?- Zdziwiły się siostry, a razem z nimi Lynch’owie
-Katalogi… Heej!! Przecież ślub za parę dni..
-Cooo?!- Krzyknęła Vanessa z Rikerem, którzy kompletnie nic nie wiedzieli
-Nie mówiłam wam? Załatwiłam wam ślub, teraz tylko ogarnąć resztę rzeczy, bo połowa już załatwiona
-Nie, nie mówiłaś? – Powiedzieli narzeczeni
-No to wam mówię, sala załatwione, zaproszenia wysłane i już prawie wszyscy potwierdzili, pamiętasz Van jak mówiłaś mi, jak chcesz żeby twój ślub wyglądał? Będziesz miała wszystko tak jak chciałaś, teraz trzeba ogarnąć tylko dla Ciebie makijaż, sukienkę, fryzjera itd., a dla mojego kochanego braciszka garnitur.
-Ymm nie sądzisz, że to trochę za wcześnie na ślub? – Spytała Vanessa, a Riker się lekko zdenerwował, ale nikt nie zwrócił na to uwagi
-Niee! No chyba, że nie chcesz brać z nim ślubu…
-Ej! Chcę i to bardzo, ale on dopiero mi się oświadczył…
-I, co z tego? Skoro Ci się oświadczył to raczej chce tego ślubu nie? – Delly spojrzała na Rikera i w końcu zobaczyła lekki strach w oczach.
-Riker wszystko w porządku?- Spytała nieodzywająca się dotychczas Laura, na co chłopak tylko pokiwał głową.
-Mam pomysł! Zróbmy wasz ślub od razu z chrzcinami!- Krzyknął nagle Ross
-To świetny pomysł!- Odezwali się wszyscy
-No i git. Dobra ludziska zajmijcie się, czym chcecie, ja tu z dziewczynami musze parę spraw omówić i wykonać parę telefonów. Nie przeszkadzać nam!
-Chwila Delly, muszę nakarmić małą, wracam za dziesięć minut
-Spoko… - odezwała się Delly z Laurą
-Idę z Tobą Van- powiedział Riker i razem ze swoją narzeczoną udali się do swojej córeczki.
Rocky, Ratliff, Ryland, Ross udali się do ogródka.
W TYM SAMYM CZASIE
Vanessa karmiła swoją córeczkę, a Riker nie mógł ustać w jednym miejscu i cały czas łaził po pokoju, co rozpraszało Rachel, bo ciągle patrzyła gdzie jest jej tatuś :D
-Riker czy możesz stanąć w jednym miejscu? Rachel jest niespokojna..
-Ah… Tak.. Przepraszam..- Blondyn usiadł obok Vanessy…
-Riker mogę o coś spytać?
-Tak?
-Czy ty, aby na pewno chcesz tego ślubu?
 -Tak, ale boje się, że to ty masz wątpliwości, kochanie nic na siłę..
-Riker kocham Cię najbardziej na świecie i jak by było trzeba to nawet dzisiaj mogę z tobą ten ślub wziąć!
-Na pewno?
-Tak Riker, na pewno. Teraz pozostaje nam tylko jeden problem... Trzeba znaleźć świadków…
-Ja już wybrałem… Ross będzie moim świadkiem.
-Aha, no to skoro twoim świadkiem zostanie Ross to ja musze wziąć Laurę.
-No i prawidłowo, na pewno się ucieszy, bo była trochę załamana, gdy poprosiłaś Delly, zęby została chrzestną..
-Zauważyłam…
Rachel została nakarmiona, potem Riker wziął ją na rączki i razem z Van zeszli na dół.
- o jesteście, awwww Rikuś jak ty słodko wyglądasz z dzieckiem hahaha, dobra nie ważne, Van chodź pooglądasz z nami kiecki…- Odezwała się Delly
-To ja może pójdę do chłopaków z Rachel?
-Jak chcesz możesz ją tu zostawić
-Nieee oglądaj spokojnie, poradzę sobie- Riker pocałował Van, potem ubrał trochę cieplej swoją córeczkę i wyszedł na ogródek.
-Ej dziewczyny, słuchajcie, ale ja już mam sukienkę…
-Jak to?!- Krzyknęła Delly z Laurą
-No tak, Laura, mama mi podarowała kiedyś swoją sukienkę ze ślubu pamiętasz?
-Ahh Tak… Ona jest prześliczna!- Uśmiechnęła się Laura
-Okej, czyli mamy sukienkę z głowy teraz został nam fryzjer, kosmetyczka, ale to zaraz Ci załatwię.- Dziewczyna wyciągnęła telefon, wybrała jakiś numer i zadzwoniła. Po dziesięciominutowej rozmowie wszystko było załatwione, pozostał tylko Garnitur dla pana młodego…
Bracia wrócili do domu, a Riker, jako idealny tatuś poszedł do pokoju i utulił swoją jedyną córeczkę do snu i powrócił do reszty.
Reszta popołudnia minęła dość spokojnie Rachel raz jadła, raz spała, ale około godziny 16: 00 zadzwonił telefon Rylanda, była to Monika. Chciała wraz z siostrą wyciągnąć swoich przyjaciół na krótki spacer. Wszyscy się bardzo z tego powodu ucieszyli, bo mieli dość siedzenia cały czas w domu. Vanessa z Rikerem przebrali Rachel, wszyscy potem, ogarneli siebie i wyruszyli w stronę deptaka, gdzie Monika z Paulą miały czekać. Doszli tam po nie pełnych dwudziestu minutach. Całą gromadką udała się po deptaku, Ross razem z Rylandem, Rockym, Paulą i Moniką się wygłupiali, Delly szła obok narzeczonych i dziecka, a Laura szła z Ellingtonem na samym końcu, bo chłopak chciał w końcu dowiedzieć, co się stało z jej ręką…
-Laura…- chłopak zaczął
-Tak Ell wiem… Już Ci mówię… No, więc….- Dziewczyna zaczęła opowiadać, a chłopak słuchał jej bardzo uważnie…
-Laura… Ja nie wiem, co powiedzieć, rozumiem, dlaczego nie chciałaś tego powiedzieć, Przepraszam nie chciałem… Riker jakby to usłyszał… To byłaby katastrofa…
-Nie no spoko, jakoś tak mi trochę teraz lepiej..
Łaziliśmy po deptaku już dobre dwie godziny, zrobiło się już chłodno i wszyscy chcieli już wracać. Laura chciała wrócić do swojego domu, Ross chciał ją odprowadzić, ale ta mu zaproponowała, żeby został u niej na noc, Rocky wraz z Rylandem postanowili zostać u Pauli i Moniki, Ellington zabrał Rydel do siebie, a Riker, Van i Rachel wrócili do domu Lynch’ów
Wszyscy udali się w swoje strony.

~Ross~
Doszliśmy do domu Laury bardzo szybko, otworzyła drzwi i weszliśmy do środka.
-Głodny jesteś? Napijesz się czegoś?- Spytała się mnie z uśmiechem moja księżniczka
-Głodny nie jestem, może napijemy się czegoś mocniejszego?- Spytałem i wyszczerzyłem zęby
-Jasne, czemu nie.- Laura podeszłą do barku i wyjęła czerwone wino i wróciła do Rossa.
Podała mi kieliszka i zaczęliśmy pić. Maiłem ochotę na małe igraszki, ale nie byłem pewny czy Laura też… Przez Tego frajera…
-Ymm Laura…
-Tak?
-Czy miałabyś ochotę…
-Ross nie wiem czy to jest dobry pomysł…
Nie pytając, co dalej moje usta zwarły się z jej.
-Dobrze Ross, zgadzam się, ale tylko, jeśli będziesz delikatny…
Wziąłem moją dziewczynę na ręce i udałem się do jej pokoju.
Posadziłem ją na łóżku i powoli zacząłem rozpinać guziki od jej koszulki. Zdjąłem ją i zrzuciłem na podłogę, teraz zabrałem się za jej stanik a na samym końcu zdjąłem z niej krótkie spodenki. Potem Laura zdjęła z siebie swoje bokserki. Laura usiadła okrakiem na moich kolanach, a ja natychmiast ją objąłem i zanurzyłem twarz w jej brzuchu.
Złapała mnie za koszulkę i mnie pociągnęła, aż podniosłem ręce do góry i pozwoliłem ściągnąć jej sobie przez głowę. Moje ręce znalazły się w włosach Laury i natychmiast przejąłem inicjatywę.
- Jesteś pewna? – Szepnąłem
Laura tylko skinęła głową.
Podniosłem Laurę i położyłem na łóżku, po czym zdjąłem buty i spodnie.
- Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Na zewnątrz i w środku - szepnąłem, po czym zasypałem jej twarz pocałunkami. Potem wciągnąłem w usta dolną wargę mojej dziewczyny i i zaczął ssać.
Przesunąłem rękami po jej ciele, powoli dotykając każdego zakamarka.
- Tak cholernie Cię kocham
Laura rozsunęła nogi, żebym mógł położyć się między nimi.
- Czy muszę zakładać prezerwatywę? – Spytałem
-Tak Ross, nie chce ryzykować…
Wstałem i wziąłem swoje spodnie. Wyjąłem portfel, a z niego kondom. Wsunąłem na swojego przyjaciela kondom
Przesunąłem rękami po wnętrzu ud Laury, po czym powoli je rozsunąłem.
- To zawsze będzie moje - powiedziałem z przekonaniem
- Z nikim nie było mi tak dobrze. Nigdy nie czułem się tak fantastycznie - jęknąłem, kiedy we wchodziłem w Laurę. Laura objęła mnie za ramiona i krzyknęła, gdy całkowicie ją wypełniłem. Ciągle patrzyłem w jej piękne oczy.
Laura objęła mnie nogami w pasie i owinęła swoje ramiona wokół mojej szyi. Mocno. Chyba chciała znaleźć się jak najbliżej. Ciepły oddech owiewał mi szyję. Całowała mnie powoli.
Laura nie odwróciła się, ale gdy przeszyło ją uczucie spełnienia, przywarła mocno do mnie. Otworzyłem usta i wydałem z siebie głośny jęk. Poruszyłem biodrami jeszcze dwukrotnie….
Oddychaliśmy szybko i głęboko, chwile rozmawialiśmy i zasnęliśmy…

____________________________
No Siemka Miśki! Witamy was rozdziałem <3

PRZEPRASZAMY, ŻE ZNOWU MUSIELIŚCIE CZEKAĆ... ;/
ROZDZIAŁ JEST NAWET DŁUGI I MAMY NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBAŁ :)
 A tak na marginesie zastanawiacie się, dlaczego powróciłyśmy do blogów?
Odpowiedz jest prosta. Blogi zostały usunięte 1 kwietna, a to jest prima aprilis.
Może niektórzy się domyślili, a może nie, ale to nasze zlikwidowanie blogów, to taki nasz drobniutki kawał.
A teraz jak na spowiedzi, Przyznawać się, kogo nabrałyśmy, a kto sie nie dał?! XD
Pozdrawiamy Pysiek i Renia

PS: Nie umiem pisać scenek 18+, fragment jest z książki "O krok za daleko" tylko trochę zmieniony...