wtorek, 31 grudnia 2013

Rozdział 77

Dla najcudowniejszej dziewczyny pod słońcem i tak, że mojej i Kasi przyjaciółki Gabi, za to że dała mi siłę oraz wsparcie i to właśnie przez nią przełamałam się i zaczęłam prowadzić tego bloga ~ Twoja Renia wraz z Kasią <3

*****************

rozdział zawiera scenkę +18 czytasz na własną odpowiedzialność :)

Nastał kolejny dzień, wstałem najszybciej, poszedłem do kuchni i zacząłem szykować kanapki. Po nie pełnych dwudziestu minutach śniadanie było gotowe, a ja nie świadomy tego, że wszyscy znajdują się już w salonie, czekając na śniadanie włączyłem radio, zacząłem tańczyć, śpiewać i się wygłupiać.
Do kuchni weszła Rydel z Laurą
-Ummm Ross, brałeś albo piłeś coś? Zapytały z uśmiechem na twarzy
-Jeszcze nie, hahaa dobra już się ogarniam, wszyscy już są?
-Taak i czekamy na śniadanie, bo głodni jesteśmy
-a kto powiedział, że coś dostaniecie- uśmiechnąłem się szeroko i wziąłem z blatu wielki talerz z kanapkami i razem z dziewczynami udaliśmy się do salonu, gdzie wszyscy czekali z niecierpliwieniem.
Gdy w domu jedli spokojnie śniadanie Riker z Vanessa rozmawiali.
-Słuchaj Riker...-Zaczęłam
-Coś się stało kochanie?- zapytał z troską
-nie, wszystko jest okej, ale chciałabym żeby to jednak Rydel była chrzestną, a nie Laura, myślisz, że się obrazi?
-Kochanie to jest twoja siostra, nie powinna się obrazić – powiedział i przytulił Vanessę
Przyszła pora karmienia, pielęgniarka przyniosła Rachel i opuściła pokój, w którym znajdowała się para. Tymczasem, gdy w domu wszyscy kończyli śniadanie zrobione przez Rossa, nagle do domu weszli rodzice Lynchów, wszyscy szybko wstali od stołu i ich przywitali.
-Cześć dzieciaki, jak tam? Zaraz, zaraz gdzie Riker, jeszcze śpi?
-Nie mamo, on...-Powiedział Ross, ale Stormie mu przerwała
-Jest u Vanessy? Dobra nie ważne zostało coś dla nas? Jesteśmy tak trochę głodni z tatą
-Nie, ale zaraz zrobię, ale Riker nie jest u Vanessy, chociaż w pewnym sensie jest- powiedział Ross
-W pewnym sensie? Ross?- spytali rodzice
-Usiądźcie, my zrobimy wam kanapki i wszystko wam poopowiadamy okej?- powiedział Rocky wraz z Rossem
-No dobrze, ale coś się stało?- Spytała zaniepokojona mama
-Mamo zaraz, poczekaj chwile- udałem się z Rockym do kuchni i zaczęliśmy robić kanapki dla rodziców
-Słuchaj Rocky, jak ja mam im powiedzieć, że Riker został postrzelony i prawie był martwy, a Vanessa urodziła wcześniaki i jedno dziecko nie przeżyło? Przecież oni znowu będą źli, że do nich nie zadzwoniliśmy od razu, pomóż mi proszę
-Pomogę Ci bracie, ale nie wiem czy to coś da
Skończyliśmy kanapki i wróciliśmy do rodziców i reszty.
-Proszę - podaliśmy kanapki i usiedliśmy na krzesła i zacząłem rozmowie
-Mamo i Tato Riker o Vanessa są...-Nie dokończyłem, bo Laura mi przerwała i kontynuowała dalej
-Ross pozwól, że ja dokończę, bo poniekąd to jest moja wina
-Proszę Cię przestań tak mówić! -Powiedział jeszcze spokojnie Ross
-Proszę państwa Riker jest w szpitalu, bo obronił Rossa od postrzału od Taylora, który próbował mnie ostatnio zgwałcić, a Vanessa miała straszne skurcze i urodziła wcześniaki, ale niestety jedno z nich nie przeżyło i urodziło się martwe, a pani syn Ross gdy Riker był operowany był przy całym porodzie Vanessy i do tego czasu nie wierze, że to wytrzymał, nie chcieliśmy państwa martwić na wakacjach, dlatego nic nie mówiliśmy- Laura skończyła i odetchnęła z ulgą, a Ross wyszedł z salonu i udał się do swojego pokoju bo się bał reakcji rodziców.
-dziękuje kochana, rozumiem to, zjemy, odświeżymy się i pójdziemy wszyscy do szpitala dobrze
-wszyscy? Mamo to nie jest dobry pomysł, lekarz powiedział żeby nie przychodzić w taką ilość osób tylko po parę osób, a po za tym ja i Ryland zabieramy dziewczyny na spacer po plaży, więc może pójdziecie tylko wy i Ross z Laura, a i Diego i Rydel z Ellem
-Przepraszam, ale my też mamy plany powiedziała Rydel z Ellem i zabieramy Diega i idziemy zwiedzać resztę miasta
-No dobra, a czemu Ross wyszedł? - Spytał Mark
-Myślę, że chodziło o państwa, bał się reakcji, pójdę sprawdzić, co z nim- powiedziała Laura
-Dobrze dziecko, to idź, a parę minut pójdziemy do szpitala
Udałam się powoli w stronę pokoju Rossa, pokój był uchylony, więc weszłam i zastałam go siedzącego na łóżku i grał na gitarze piosenkę "Loud".
-Hej Kochanie, mogę Ci poprzeszkadzać? -Powiedziałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi, więc wskoczyłam delikatnie na łóżko i złapałam go za jego śliczną blond czuprynę i delikatnie go pociągnęłam, od razu się odwrócił, a ja wykorzystując jego chwilową dezorientacje, przyciągnęłam go do siebie tak, że jego głowa wylądowała na moich kolanach i złożyłam na jego ustach niespokojny pocałunek, był on namiętny i bardzo długi, po kilkunastu sekundach zakończyłam pocałunek, a Ross tylko szeroko się uśmiechnął
-Mmm Laura, to mi się podobało, nie ważne, a co z rodzicami? Bardzo źli byli?
-Ross skarbie, oni w ogóle nie byli, a właśnie zaraz się zbieramy i jedziemy we czwórkę do szpitala, bo reszta ma już plany, a kochanie mam dla Ciebie dobrą wiadomość
-A, jaką? -Spytał zaciekawiony Ross z uśmieszkiem
-jak wrócimy ze szpitala miśku to się przekonasz, a teraz chodź na dół, bo chyba twoi rodzice nas wołali
Wzięłam Rossa za rękę i zeszliśmy do salonu.
-Gotowi jesteście? Możemy już iść? W sumie to jechać, bo w drodze powrotnej wstąpimy na zakupy
Założyliśmy buty i razem z rodzicami Rossa pojechaliśmy do szpitala, dojechaliśmy tam po dziesięciu minutach, od razu poszliśmy w stronę pokoju, w którym znajdowała się Vanessa i Riker.
Trzeba przyznać, że jak weszliśmy we czwórkę do tego pokoju to Riker z Vanessa się trochę zdziwili.
-Dzień dobry, dzieci moje! -Powiedziała Stormie
-Mama ? -Powiedział oszołomiony Riker
-No ja, a co myśleliście, że o niczym się nie dowiem -zapytała uśmiechnięta Stormie i podała Van pluszaka dla dziecka
-Dziękuje- Van odwzajemniła uśmiech, a Stormie, Mark i Laura usiedli na łóżko, na którym leżała dziewczyna tylko Ross i Riker stali.
-Napijecie się czegoś? -Spytał Riker z Rossem
-Chętnie napijemy się kawy-powiedzieli rodzice
-To przyniosę wam, a ty Ross chodź ze mną, bo musimy porozmawiać- powiedział Riker i poklepał młodszego brata po ramieniu.
Razem z Rikerem wyszliśmy z pokoju i powoli zeszliśmy na dół
-Słuchaj Ross, rodzice byli źli jak się dowiedzieli?
-Laura mówi, że nie, bo to ona im wszystko powiedziała
-Dobra nie ważne, słuchaj Ross będę potrzebował twojej pomocy, mogę na Ciebie liczyć?
-Mam się bać? Nie no dobra na poważnie, co jest? Co kombinujesz?- spytałem zaciekawiony
-Jutro wychodzimy ze szpitala, chciałbym abyś przygotował kolacje razem z mamą powitalną dla Van i naszego dziecka to po pierwsze, po...
-mhm da się załatwić, coś jeszcze?- przerwał Ross
-Druga sprawa jest taka, że przy tej kolacji chcę się zaręczyć Van
-Awwww serio? To takie urocze i jak ja mam Ci w tym pomóc? -Uśmiechnąłem się szeroko
-Bo mam problem, bo nie mam, kiedy odebrać pierścionka od jubilera, a ze szpitala nie chcą mnie jeszcze wypuścić, zrobiłbyś to dla mnie i poszedł go odebrać? Wszystko jest zapłacone tylko musiałbyś dowód mieć przy sobie. Błagam brat pomóż mi.
-Dla Ciebie wszystko, ale kiedy miałbym go odebrać?
-wiedziałem, że się zgodzisz, więc powiedziałem, że przyjdziesz jutro koło godziny piętnastej.
-Noo spoko, czyli jutro o piętnastej mam tam pójść- Riker wyjął z kieszeni wizytówkę i podął ją młodszemu bratu, na, której był napisany adres sklepu
-Kocham Cię brat! Ale żeby nikt o tym się nie wiedział okej?
-Spoko- kupiliśmy kawę i wróciliśmy do Van, Laury i rodziców
Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, gdy doszła godzina karmienia, pielęgniarka powiedziała, że musimy opuścić pokój, ale postanowiliśmy nie męczyć już Van i pojechaliśmy na zakupy do galerii
W szpitalu spędziliśmy trzy godziny, a teraz właśnie mija im druga godzina chodzenia po galerii.
Tymczasem Paula, Monika, Rocky i Ryland spędzają miło czas na plaży, a Rydel i Ell pokazują Diegowi resztę pięknej, słonecznej Kaliforni.
Nareszcie rodzice kupili wszystko i wróciliśmy do domu, wjechaliśmy do ogromnego garażu i chcieli sami wypakowywać wszystkie zakupy, ale ja i Laura im nie pozwoliliśmy dźwigać, więc wnieśliśmy wszystko do kuchni, potem pomogliśmy wszystko pochować na swoje miejsca
-Ross skarbie zamkniesz garaż, a i rozumiem, że Laura zostaje na noc?
-Tak mamo - uśmiechnąłem się
-Dobra to idźcie już
-Okej- we trojkę poszliśmy do garażu, Stormie zamknęła drzwi i wróciła do Marka a ja z Laurą zostaliśmy chwilę w garażu
Podeszłam do Rossa i namiętnie go pocałowałam
-Słuchaj Ross, chcę Ciebie, teraz!
-Tu? W garażu, ale ty nie możesz przecież masz...-Przerwałam mu pocałunkiem
-Już nie mam skarbie, oddam się tobie w całości, no chyba, że nie chcesz
-Oczywiście, że chcę
Miałem jeszcze kluczyki do auta rodziców, wyłączyłem alarm, bo mógł się przypadkiem włączyć
Ross oparł ją o maskę samochodu i delikatnie zaczął ją całować po szyi. 
Laura nie odmawiała dalszym  ruchom tak jakby chciała mu powiedzieć-tak mi dobrze, tak mi rób. 
Dziewczyna zdjęła mu koszulkę i zabierała się do odpinania paska, gdy ten w tym samym czasie powiedział, żeby weszli do auta. Ross założył gumkę, a Laura dalej go rozbierała, po chwili, dojrzała ze sama już niema paru części odzieży. 
Oboje pełni ostrożności sie zaspokajali. W pewnym momencie ona związała włosy, Ross przyciągał ja do siebie. Dziewczyna wydawała sie czasami niepewna, ale Ross na szczęście to zauważał i w tych momentach zmieniali pozycje. Duże auto dawało wygodę, nie wiadomo skąd był tam też koc. 
Obojga zachwyconych ludzi zmieniło poziom stosunku i zwykle współżycie zmieniło sie w ostry sex.
Laura wydawała z siebie erotyczne odgłosy, gdy ten robił jej minetkę.
Ross pełen podziwu dla Laury patrzył, jaki ona ma popęd sexualny. 
On jak i jego stojąca pala byli zachwyceni.
Nastrojowa muzyczka z radia dawała więcej motywacji młodym. 
Oboje patrzyli na siebie bardzo zakochanymi i niewyżytymi oczyma,  Ross nie mógł już ukrywać swojego podniecenia i tez od czasu pojękiwał. gdy Laura robiła mu loda ten mówił dalej dalej.
Widać było, że obojgu brakowało tego i owego, Laura chciałaby, aby ten ją dotykał, oboje trzymali siebie nawzajem by czasem nie doszło do końca sexu, ich ruchy były wyraźne i same mówiły za siebie. 

Po godzinie ostrego sexu, poszli się wykąpać i udali się do pokoju Rossa
-Ross było cudownie!- Pocałowałam go ostatni raz, a ten odwzajemnił pocałunek i poszliśmy spać.
Rocky, Ryland zostali na noc u dziewczyn, Rydel razem z Diegiem została u Ella na noc.
I tak się skończył ten jakże szalony dzień.

************


Hejka tu Renia, napisałam w końcu ten przeklęty rozdział, może nie jest bardzo długi jak chciałam napisać, ale mam nadzieje, że wam się spodobał pisałam go do 5 rano z przerwą na spanie hahaha, chcieliście scenkę +18 i ją napisałam tz napisała ją moja zboczona przyjaciółka Klaudia i za to jej bardzo dziękuje, ja tylko jej powiedziałam co i jak, a ta od razu miała wizje :D 
Mamy dzisiaj ostatni dzień tego roku, więc pragnę podziękować wszystkim, którzy są ze mną od samego początku i dają mi wsparcie <3
Dziękuje i KOCHAM WAS! 


niedziela, 29 grudnia 2013

Dla Cat!

Obiecałam ! <3

Odwiedzajcie i komentujcie blogi , moja Cat świetnie pisze ! 
Uwielbiam Cię Skarbie <333 !!! 

SERDECZNIE ZAPRASZAM ! 


http://but-im-just-an-illusion.blogspot.com

http://supernatural-r5.blogspot.com 


WYKORZYSTAM SYTUACJE I ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA, A DZISIAJ ZAKŁADAM JESZCZE JEDNEGO Z PRZYJACIÓŁKĄ <3 


http://say-that-you-love.blogspot.com/


Twoja Renia <3 :D 

sobota, 28 grudnia 2013

^^

JUTRO O GODZINIE 18 AKCJA NA TT!

OFICJALNE HASŁO TO: #HappyBirthdayRossyFromPolishR5ers 


NIE JA WYMYŚLAŁAM OD RAZU MÓWIĘ


Spamujemy do Rossa filmikiem i hasłem 

PODANYM WYŻEJ :P

LINK DO FILMIKU:

http://www.youtube.com/watch?v=-D-ZiyNIE74&feature=youtu.be

czwartek, 26 grudnia 2013

Ponad 60.000

Jej dziękuje z całego serca za ponad 60.230 wejść <3

Kocham was !! <3 


Pozdrawiam !

Zapraszam na naszego
ask'a: Kliknij :)
na naszą stronę na fb: Kliknij :)
na nasze gg: 49395764

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 76

Ze specjalną dedykacją dla wyjatkowego, szczerego i bardzo fajnego chłopaka...któremu mogę zaufać oraz dla szalonej i zabawnej dziewczyny.


[...]Chodziliśmy już dość trochę czasu po galerii, dziewczyny wybrały sporo ciuchów dla Rachel, więc postanowiliśmy wracać do domu. Dotarliśmy do niego po pięciu minutach, jak weszliśmy zdziwił nad fakt że w salonie jest tylko Laura.
-Hej - powitaliśmy Laurę.
-Hej i jak na zakupach?
-Super - odpowiedziały dziewczyny
-Dobra to my idziemy z tymi ciuszkami do szpitala - powiedział Rocky
- Okej pa pa.
Do szpitala wyszli Diego, Rocky, Ryland, Monika i Paula zostawiając w domu Laurę, Rydel, Ratliff'a i Ross'a.
-To co robimy- zapytała Laura.
-Nie wiem jak wy laski ale ja idę wyciąć Ross'owi jakiś numer.
-Mianowicie?- tym razem zapytała Rydel
-Wezmę mu ręczniki i ciuchy z łazienki.
-Pomożemy ci- zaproponowały dziewczyny z uśmiechem na twarzy.
Jak powiedzieliśmy tak zrobiliśmy, Rydel zakradła się do łazienki i wzięła z niej ciuchy i ręczniki, Ratliff dodał coś jeszcze, kazał mi iść nalać lodowatej wody do szklanki. Zrobiłam to co kazał i przyniosłam mu ją, po cichu weszliśmy wszyscy do łazienki i obserwowaliśmy Ell'a. Brunet zakładał się przed kotarę za którą kąpał się Ross, wziął krzesło i wylał na niego całą lodowatą zawartość kubka. Ross zaczął krzyczeć jak mała dziewczynka, szybko uciekliśmy z łazienki.
-Odegram się jeszcze zobaczycie!
Wszyscy w śmiechu pobiegli do kuchni i zaczęli przygotowywać obiad. Po kilku minutach do kuchni wszedł Ross zasłaniający się jedynie rękami.
-Gdzie są moje ciuchy?!
-Tu - Ell podał mu jego odzież.
-Dzięki a teraz idę się ubrać.
Poszedłem włożyć na siebie  ubranie i dołączyłem do grona gotującego obiad, miało być spaghetti. Uwinęliśmy się w niecałą godzinę, dochodziła piętnasta. Powoli zjedliśmy danie i umyliśmy naczynia, nie było nic do robienia więc zadzwoniliśmy do Rikera, bo do szpitala poszła i tak duża liczba odwiedzających i by nas nie wpuścili. Gadaliśmy dobre dwie godziny, o szesnastej trzydzieści miał się zacząć maraton komediowy więc zaczęliśmy długie oglądnie. Po kilku godzinach nadal, siedzieliśmy w czwórkę na kanapie oglądając komedie. Laura cały czas się do mnie tuliła, tak samo jak Rydel do Ratliff'a.
-Laura, może pójdziemy do mnie?
-Jasne czemu nie.
Ross i Laura poszli na górę, zostawiając starszą parę samą w salonie, było już ciemno a reszta była w szpitalu. Ratliff postanowił zacząć grę wstępną, bo miał dziś ochotę na igraszki. Włączył komedie romantyczną i zaczęli oglądać, już na początku filmu perkusista bardzo blisko podsunął się do Rydel i czule ją objął. Rydel to odwzajemniła i oparła się plecami o umięśnioną klatę swojego chłopaka.
W połowie filmu poczułam jak Ellington lekko musnął mój kark ustami, czułam się wtedy wspaniale.
-Rydel?
-Tak misiu?- przestał mnie pieścić po szyi i spoważniał.
-Czy ty mnie na prawdę kochasz?
-Oczywiście skąd to pytanie?
-A za co mnie kochasz?
-Kochanie, za twój urok, charakter, sposób bycia, za to ze po prostu zawsze przy mnie jesteś i będziesz.
-Czyli nie jestem ładny?
-Ale oczywiście że za wygląd też.
-Czyli kochasz mnie za całokształt?
-Tak dokładnie, a dlaczego pytasz?
-Bo miałbym na coś ochotę.
-Chyba wiem o czym myślisz- Rydel odpowiedziała siadając okrakiem na napalonym chłopaku.
-Ty zawsze wiesz jak mnie zadowolić.
Zacząłem całować bardzo namiętnie Rydel, podniosłem się z kanapy i nie puszczając mojej księżniczki z objęć zaniosłem ją do niej do pokoju, gdzie zaczęła sie ostra jazda niestety ktoś nam przeszkodził.
Ross i Laura siedzieli z gitarami w pokoju chłopaka próbując wymyślić jakąś nową piosenkę, lecz Ross zerwał stronę i postanowił zapytać Rydel czy nie ma, w tym celu udał się do niej do pokoju szybko otwierając drzwi.
-Rydel masz stru...- podniósł wzrok z podłogi i zobaczył Ell'a w samych boxerkach i swoją siostrę w bieliźnie.
-Ross! - krzyknęli oboje.
-Sory skąd mogłem wiedzieć że wy tu ten no to...
-Puka się- powiedział zaśmiany Ratliff.
-Zapamiętam na przyszłość, a wy sobie dokończcie co zaczęliście.
Wyszedłem z pokoju siostry cały czerwony i wesoło, nie umknęło to uwadze Laury siedzącej na łózko.
-Ross, co się stało, masz tą strunę?
-Nie struny tam nie mieli, wróćmy do piosenki okej?
-Okej.
Ross i Lau kontynuowali pisanie piosenki a starsi igraszki.
-Ratliff myślisz że go to zaskoczyło?
-Nie, przecież on też ma takiego swojego przyjaciela który zawsze jest przy nim- powiedział ubawiony Ell.
-Tak na pewno.
Zdjęłam bokserki z mojego chłopaka a on ze mnie bieliznę. Zaczął namiętnie całować moją szyję i piersi zjeżdżając do ulubionego miejsca. Długo nie czekałam i zanurzył się we mnie do samego końca. Wydałem z siebie cichy jęk, zaczął mnie spełniać, kochaliśmy się długo, szybko i mocno, zaczęłam odczuwać coraz więcej przyjemności i satysfakcji z tego że potrafię zaspokoić takiego ogiera. Poruszał się coraz szybciej, głębiej, najmocniej jak potrafił, do tej pory powstrzymywałam się od jęków rozkoszy, ale nadszedł upragniony orgazm i zaczęłam krzyczeć i pojękiwać, na cały głos byłam w błogiej rozkoszy. Ratliff powoli wyszedł ze mnie, poszliśmy się umyć , nasze doznania i odczucia słyszeli Ross i Laura.
-Ross czy oni...?
- Tak.
-Rydel i Ratliff?
-Tak.
-Czekaj, ty im coś przerwałeś prawda?
-Tak Ale byli w bieliźnie.
-To normalne są młodzi.
-Tak ale my młodsi, więc mogę na coś liczyć?
-Ross czy ty liczysz na sex?
-Tak!
-Sory kochanie, mam okres.
-Cholera.
Ross i Lau skończyli piosenkę i poszli spać, podobnie jak Ell i Rydel, reszta wróciła przed dwudziestą czwartą wzięli szybki prysznic i poszli spać.

Życzenia!

R5 pod choinką lub w kominie,
prezentów ile się nawinie,
choinki świecącej, gwiazdy błyszczącej, 

pysznej kolacji, sylwestrowej libacji, mikołaja trzeźwego, kaca ogromnego,wspaniałych wrażeń i marzeń spełnienia, życzą wam wszystkim Kasia i Renia.
Na koniec tych życzeń szczerych
życzymy wesołego roku jeden cztery ^^.


sobota, 14 grudnia 2013

Uwaga, Uwaga ! ;3

Uwaga nasi drodzy, kochani czytelnicy razem z Kasią wpadliśmy na mały pomysł od dzisiaj możecie należeć naszego Fanpage na fb, będziecie mogli zadawać również pytania na specjalnym Ask'u ,
założyliśmy również osobnego Emaila, oraz GG, ale to nie zmienia faktu, że nie możecie pisać do nas na prywatne konta :D 

Email: babyitsourtimetolove@hotmail.com 
FB: Kliknij ^^
Ask: Kliknij ^^
GG: 49395764




MOŻECIE DO NAS PISAĆ CO WAM NA SERDUSZKU LEŻY, CZY TO HEJTY CZY POZYTYWY... :)

środa, 11 grudnia 2013

Reklamaa

ZAPRASZAM NA MOJEJ KOLEŻANKI BLOGA, ONA ZACZĘŁA DOPIERO PISAĆ, ALE NIESTETY NIC ZWIĄZANEGO Z R5: http://longwayfromownhome.blogspot.com/


I TAK DOPOWIADAJĄC ZAPRASZAM RÓWNIEŻ NA MOJEGO DRUGIEGO BLOGA -->
http://say-that-you-love.blogspot.com/




I JESZCZE POSTANOWILIŚMY ZROBIĆ ODLICZANIE DO KONCERTU R5 :)
ALE TO DOPIERO OD JUTRA JAK DOBRZE PÓJDZIE :D

Rozdział 75

KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ.!
-Państwa dziecko ma wszystkie wyniki pozytywne, zaraz je przyniosę. Miałabym jeszcze jedną prośbę iż jest to wcześniak proszę żeby reszta towarzystwa tylko chwile wam potowarzyszyła ze względu na zdrowie waszej córeczki-powiedziała z uśmiechem na ustach.
Pielęgniarka odwróciła się na pięcie i udała się po naszą córeczkę, a ja mocno przytuliłam Riker'a, który tylko lekko syknął z bólu. Ross przytulił Laurę, a Ell stał sam i udawał obrażoną minę.
-Oj Ratliff, Ratliff - powiedzieli wszyscy a potem on sam się uśmiechnął
-Dobra wszystko pięknie, a nazwaliście już swoją córeczkę?
-O cholera, Riker jak ją nazwiemy? - Vanessa zapytała
-O boże, mamy córkę a jeszcze imienia nie ma hahaha nie wierze, hmmm może Kate? Jasmin? Olivia?
-Ehmm nie wiem.- rozmyślała Van.
- a może nazwiecie ją na literkę R? hmmm może Rose, Roxanna, Rossalie? - spytał Ross
-Ross bracie nieźle kombinujesz, hmm czekaj...
-Riker, kochanie wiem Rachel!  (czytaj: Rejczel ).
-Rachel, podoba mi się.
-Nam też - powiedział Ross, Ratliff i Laura.
Pielęgniarka przyniosła naszą córeczkę i położyła mi ją na rękach, była taka malutka miała duże brązowe oczka po Rikerze którymi wszystkich obserwowała,  mały nosek i różowe usteczka. Patrzyłam się na nią i widziałam w niej Riker'a.
-Riker, chcesz ją potrzymać?
-A jak jej coś zrobię?
-Spokojnie jesteś delikatny.- Podałam mu nasze dziecko.
-Cześć Rachel, jesteś piękniejsza od mamusi.
-Dzięki...- powiedziała sarkastycznie Vanessa.
-Kochanie nie złość się, ale taka jest prawda.
-No Riker, to co kto będzie chrzestnym?-zapytał Ross.-O tym jeszcze nie myśleliśmy - powiedziała dwójka rodziców.
-Mamy jeszcze czas, spokojnie teraz się pocieszmy dzieckiem.- zaproponował najstarszy blondyn.
Do pokoju szpitalnego Riker'a przyszła po raz kolejny pielęgniarka i poprosiła nas o opuszczenie ich pokoju.
-Słuchajcie, to może chodźmy do domu i dajmy im się nacieszyć, odpocząć, porozmawiać- zaproponował Ross dla Ratliffa i Laury.
-Tak przyjedziemy do was po południu.-przytaknęła Laura i tak samo Ratliff.
-To na razie - rzuciła trójka wychodząc.
W szpitalu Vanessa nakarmiła Rachel i z powrotem oddała je pielęgniarce, zostając sama z Riker'em. któremu właśnie zmieniano opatrunek w miejscu rany po kuli. Lekarz szybko się z tym uwinął i zostawił młodych rodziców samych.
-Riker, tak bałam się o ciebie ,że nie przeżyjesz i zostanę sama.
-Nawet gdyby było inaczej nie została byś sama, moja rodzina i Ell by cię nie zostawili.
-Tak, wiem o tym ale to nie to samo, ciebie kocham w taki sposób ,że nikt by mi cię nie zastąpił.
-Nawet nie wiesz jak ja cię kocham.
-Riker, a co do chrzestnych to proponowałabym Laurę.
-Tak zgodzę się a za chrzestnego Ratliff.
-No i już jeden problem z głowy, powiemy im czy poczekamy.
-Powiedzmy im, jak przyjdą po południu.
-Dobrze kochanie.
Riker i Vanessa, kontynuowali rozmowę w czasie gdy Ross, Laura i Ellington wrócili do domu Lynchów i zaczęli opowiadać o dziecku i stanie Riker'a.
-Ross a kogo dadzą za chrzestnych?- zapytał Rocky.
-Jeszcze nie wiedzą.
-Ja obstawiam Ell'a - powiedziała Rydel.
-Bo to twój chłopak - zażartował Ross.
-
Słuchajcie, to może ja z naszymi trzema parami pójdziemy do galerii po ciuszki dla małej?
-Trzema parami czyli konkretnie kto Diego? - zapytała Laura.
-No ja, Rocky, Ryland, Ratliff, Monika, Paula i Rydel.
-Super - wszyscy na raz potwierdzili i zaczęli się ubierać.
Wszyscy z domu wyszli zostawiając mnie sam na sam z moją dziewczyną, Laura oglądała telewizor więc ja postanowiłem jej coś zrobić do jedzenia, postawiłem na tosty francuskie i kakao. Szybko się z tym uwinąłem i przystroiłem wesołymi minka z bitej śmietany.
-Proszę, kochanie.
-Ross, to takie słodkie dziękuję.
-Niema sprawy po to masz takiego wspaniałego chłopaka jak ja.
-Oczywiście.
Laura namiętnie mnie pocałowała i to na dodatek dwa razy.
-Ross, ten pierwszy za śniadanie a den drugi dłuższy za to że cię kocham.
Laura zjadła śniadanie, a Ross za ten czas poszedł się umyć i przebrać, w tym samym czasie w centrum handlowym trwało wybieranie ciuchów dla Rachel, co nie było łatwe z trzema kobietami...

                                  CDN
Przepraszam że tak długo na naszym blogu nie było rozdziałów, ale wiadomo nauka, okres przedświąteczny i inne sprawy ^^, teraz będziecie mogli wiedzieć dokładnie o datach dodania rozdziałów po lewej stronie nad archiwum.  Do następnego napisania <3...

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Ważne!

Uwaga moi kochani czytelnicy!

Razem z Kasią, mieliśmy zawiesić bloga do nowego roku, jednak tego nie zrobimy, ale...
Postanowiłam zrobić daty kiedy pojawi się next itd(lewa strona, nad archiwum)... 
Nie mamy czasu pisać regularnie, szkoła, święta, i inne sprawy....
Czasem nie możemy się dogadać kto pisze i wgl, wiec też jest problem... 




WSZYSTKICH SERDECZNIE PRZEPRASZAMY ZA OPÓŹNIENIE! 

Pozdrawiamy! 
Renia i Kasia ! <3