sobota, 5 października 2013

Rozdział 61

KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ !

Następnego dnia obudziłam sie w ramionach Ratliffa, on obudzil sie wczesniej i czekał aż ja się obudze. Wstalismy chyba najwczesniej ze wszystich, wiec szybko sie ubralismy i zeszlismy do kuchni.
-Co robimy na śniadanie?-zapytala Rydel
-nie mam pojecia, wiesz że ja i gotowanie to jest masakra
-wcale nie! mam pomysl na sniadanie!
-jaki?-spytal Ratliff
-Robisz przecież najlepsze omlety na świecie!
-Rydel przestań, Ross robi lepsze...
-nie prawda, oboje swietnie je robicie
-no skoro tak uważasz...mamy składniki?
-zaraz cos znajdziemy-poszlam w stronę lodówki i szafki.
Wyjełam wszystkie potrzebne składniki i podałam je Ratliffowi. Usiadłam na stole, a Ratliff odwalał całą robote
-mozesz mi pomoc?-zapytał z usmiechem na twarzy 
-Tobie? hahaha nie...
-wiesz co?
-niekochanie,nie wiem.
Siedziałam na stole, gdy w pewnej chwili Ratliff podszedł do mnie i złapał mnie mocno za rece i niespokojnie pocałował.
-a teraz mi pomożesz?-zaczął sie śmiac
-Nie skarbie, na mnie to nie działa hahaa
-Ah tak ?
-tak!
-no to zobaczymy.
Ratliff znowu się do mnie zblizył i znowu pocałował, ale tym razem pocałunek był jeszcze bardziej namietny i strasznie długi.
Ratliff trzymał mój podbrodek, ja mialam zamkniete oczy i marzylam tylko o tym żeby ta chwila trwała wiecznie.
Po kilkudziesięciu sekundach Ratliff się ode mnie odkleił i zaczął kończyć swoją potrawe.
Rydel postanowiła wyjąć z szafki talerze, a Ratliff jak to zobaczył to szeroko się uśmiechnął.
Gdy skończyłem omlety położyłem je na talerzach, właśnie w tym momencie do kuchni weszło całe rodzeństwo i dziewczyny.
-Oho, nie wierze, jakie wy macie wyczucie.
-Haaha, bardzo śmieszne. Co tam dobrego masz?-spytał Riker z Rossem
-Nic dla was..
Wszyscy siedzieli już przy stole, Rydel postanowiła pomóc Ratliffowi w podawaniu talerzów.
-Jeść! Może się  nie otrujecie.
Zaczeliśmy jeść, zbliżała się godzina ósma, szybko ogarneliśmy kuchnie, ubraliśmy i wyruszyliśmy w stronę bramy gdzie czekała już Paula z Moniką. Doszliśmy bardzo szybko, razem z rodzicami dziewczyn poszliśmy w stronę lotniska, dosiśmy na miejsce po dwudziestu minutach.
Rodzice Moniki i Pauli poszli coś tam załatwić, a my zaczeliśmy się żegnać.
-Jakoś wytrzymacie bez nas te dwa tygodnie.
-Nie-Rocky i Ryland posmutnieli
-Bez was wytrzymają, ale bez sexu z wami nie-Wypalił Ratliff z Rikerem
Wszyscy wybuchli śmiechem.
-Dobra, dobra zamknij się bo zaraz ja coś powiem drogi Ratliffie...-Powiedział Rocky
-Uuuu, boje się. Hahahaah.
-Pożałujesz kiedyś, oj pożałujesz
-Zobaczymy
Wrócili rodzice, zabrali dziewczyny i poszli w stronę wejścia na samolot.
Wszyscy patrzyli przez szybe jak samolot Pauli i Moniki odlatuje.
Gdy odleciał samolot, wyszliśmy z lotniska i udaliśmy się w stronę domu Lynchów.
Szliśmy sobie powoli, nagle Riker się odezwał
-Może wieczorem pójdziemy gdzieś na impreze?
-No okej, ale jest jeden warunek.-powiedziała Rydel,Vanessa i Laura
-Jaki?-spytał zdziwiony Ross z Rikerem
-Najpierw idziemy na zakupy.
-O bożee nie!-krzykneli chłopcy oprócz Rossa.
-Hahaah, fajna reakcja
-Nie chce nam się łazić po sklepach
-A mi owszem-wypalił Ross
-bo ty baba jesteś-powiedział Ratlif
-Hahah nie, poprostu lubie dotrzymywać towarzystwa dziewczyną  przy zakupach
-wykorzystują Cię tylko.
-Hahah nie, to zróbmy tak. Ja ide z dziewczynami, a wy idziecie do domu robić obiad.
-Spoko.
-No to zobaczymy się w domu.
Chłopaki odeszli, a ja z dziewczynami poszliśmy do Galerii.
Gdy Ross i dziewczyny łaziły po sklepach, to reszta czyli Riker,Rocky,Ratliff oraz Ryland zastanawiali się co zrobić na obiad.
Szybko wymyślili i zabrali się do roboty.
-Dziewczyny, w sumie to chcecie sobie kupić?
-Szczerze? Nie mamy pojęcia.
-Poszliśmy na zakupy, a wy nie wiecie co chcecie sobie kupić? O boże dziewczyny z wami to gorzej niż...
-Haha, dzięki Ross
-To ja was zabiore do pewnego sklepu i coś wam wybiore okej?
-Na mnie przez tą ciąże nic nie będzie dobrze leżeć.
-Przestań Vanessa, jesteś tak samo piękna z brzuszkiem jak i bez niego, co ja mówie wszystkie jesteście śliczne.
-Przestań Ross.
-Taka prawda. Chodźcie ja już wiem gdzie idziemy.
Poszliśmy za Rossem i doszliśmy do jakiegoś sklepu, weszliśmy.
-Vanessa słońce ty moje usiadź ja wam coś przyniosę do przymierzenia.
-Serio? A co jak nie będzie się nam podobać-powiedziała Rydel
-Znam was bardzo dobrze, uwierz będzie się wam podobać.
-No skoro tak mówisz...
-Nie ufacie mi ?
-Jasne że ci ufamy ale..
-Nie ma ale.. zaraz wróce.
Siedziałyśmy i rozmawiałyśmy, po dziesięciu minutach podszedł do nas Ross trzymając w rękach trzy sukienki i coś jeszcze. Jedna była różowa, druga fioletowa, trzecia niebieska, a ostatniej rzeczy nie pokazał nikomu.
Ross podszedł na początku do Rydel, podał jej różową krótką sukienke, potem niebieską i fioletową pokazał Vanessie.
-Vaness tobie wybrałem dwie, nie wiem którą wybierzesz.
-No okej, a Laura ?
-Spokojnie. Idźcie się przebierzcie.
Laura ty chodź za mną.
-Okej-krzykneły wszystkie
Rydel i Vanessa poszły do przebieralni, a Laura poszła za mną.
-Usiądź proszę, zaraz przyjde.
-Spoki.
Ross się oddalił, a ja poszłam do dziewczyn bo mnie wołały.
Podeszłam do nich, z przebieralni wyszły obie, jak je zobaczyłam mało nie padłam z wrażenia.
Sukienka Rydel była cała z koronki i świetnie w niej wyglądała, natomiast Vanessa założyła najpierw fioletową sukienkę, w której w ogóle nie było widać brzuszka.
-WoW świetnie wyglądacie! Vanessa a załóż tą drugą.
-Okej.
-A ty Laura? Gdzie jest Ross ?
-Zara przyjdzie.
-Okej. Jezuu Laura ta sukienka jest boskaa! Ross ma niezły gust!
Po chwili Vanessa wyszła w niebieskiej sukience.
Jak zobaczyłam ją z Rydel aż nas zamurowało.
-Vanessa masakra jak ślicznie wyglądasz!
-Ej wiecie co? Ta sukienka mi się bardziej podoba.
-Szczerze? nam też.
W tej chwili  właśnie podszedł Ross.
-Omg! Jak wy ślicznie wyglądacie!
-Ross jesteś genialny!
-Wiem
Wszyscy wybuchneliśmy śmiechem.
-Czyli nie ma zastanawiania, bierzecie je?
-Oczywiście!
Rydel i Van poszły się przebrać.
Wyszły po pięciu minutach.
-Teraz twoja kolej Lau-powiedział Ross
-Okej.
Podałem jej sukienkę, a ona poszła się przebrać.
Wyszła po nie długim czasie.
Miała na sobie miętową sukienkę, która z tyłu była długa, a z przodu krótka, wyglądała w niej niesamowicie pięknie.
-I jak?-spytała Laura
-Ty, ty wyglądasz pięknie.
-Dziękuje, Ross kocham Cię!
poszłam się przebrać, jak już to zrobiłam udaliśmy się do kasy i zapłaciliśmy.
Skończyliśmy zakupy i powędrowaliśmy do domu, gdzie czekał na nas już obiad.
Jak dotarliśmy do domu była  godzina piętnasta. Dziewczyny zaniosły sukienki do pokoju Rydel, a potem zeszły na dół, gdzie czekali chłopcy.
-Jak tam zakupy?
-Bardzo dobrze.
-Co kupiłyście?
-Nic.
-Łaziliście tyle po sklepach.
-No i?
-Nie ważne. Jeść!
Zaczeliśmy jeść. Rozmawialiśmy cały czas, jak już skończyliśmy posprzątaliśmy wyszliśmy na ogródek. Cały czas rozmawialiśmy.
-To co idziemy do klubu?
-Jasne, tylko dajcie nam pół godziny na ogarnięcie się.
-Okej, my też musimy ogarnąć się.
Rozeszliśmy się po pokojach i zaczeliśmy się szykować.
Dziewczyny ubrały swoje kiecki i zabrały się za makijaż.
Chłopaki już się przebrali, ułożyli włosy i zeszli na dół czekając na dziewczyny.
-Słuchaj Rydel, masz taką samą noge jak my, nie porzyczyłabyś nam butów bo nasze nie pasują.
-Spoko
Poszliśmy za Rydel do jej garderoby.
Wybraliśmu buty, dokończyliśmy makijaż i powoli zeszłyśmy na dół.
Na dole już stali Rocky,Riker,Ross,Ratliff oraz Ryland.
Gdy nas zobaczyli to wszyscy zaniemówili z wrażenia.
-O Matko! To na prawde wy?
-Tak-zaczełyśmy się śmiać
-Możemy iść?
-Tak.
Ratliff złapał za ręke Rydel, Ross Laure, a Riker Vanesse.
Wyszli z domu i udali się w kierunku Klubu. Czekała ich noc zabawy i pełna wrażeń...

CDN <3

7 komentarzy: