UWAGA W ROZDZIALE ZAWARTE SĄ SCENY EROTYCZNE I WULGARYZMY!!!!!!! CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!
~Ross~
Całowałem ją namiętnie. Dosłownie
wlewałem w to lizanie cały swój gniew. Byłem jak w transie, pieprzonym transie,
w którym robię takie głupoty… ale w tym momencie miałem to w dupie. Podczas gdy
dalej przyciskałem dziewczynę do ściany ona jedną rękę przeniosła z mojego
karku w dół i ścisnęła nią moje przyrodzenie przez co jęknąłem jej w usta a ona
zamruczała z zadowolenia. Oderwałem się od Brook i spojrzałem w jej oczy. Nie
były piękne jak La… Nie! Nie myślę o niej! W oczach Brook widziałem pożądanie z
drapieżnym wyczekiwaniem. Oblizała wargi, a ja już spragniony do granic
możliwości złapałem za jej tyłek i podniosłem tak, by oplotła mnie w pasie
nogami. Zaniosłem ją do jej pokoju z bez pieprzenia się puściłem ją na co ledwo
stanęła na nogach.
-Klękaj! – warknąłem.
Myślałem, że może będzie się opierać, ale
nie. Ona jak zwykła sucz wykonała moje polecenie i zabrała się za odpinanie
moich spodni. Poszło jej to dość sprawnie, chwile po tym czułem materiał spodni
i bokserek przy kostkach, a jej język na moim członku. Ciągnęła jak pieprzony
odkurzacz. Robiła to brutalnie. Byłem o krok od spuszczenia się, kiedy ta nagle
przestała.
-Co ty do cholery jasnej robisz?! –
krzyknąłem na co dziewczyna tylko zachichotała.
-Słyszałeś kiedyś o opóźnianiu
satysfakcji? To całkiem fajne kochanie.
- Przestań pieprzyć i wracaj do roboty. –
zabrzmiałem groźnie, więc dziewczyna posłusznie wróciła do robienia mi loda, a
w gratisie dołączyła do tego rękę. Parę płynnych jej ruchów i skończyłem w jej
ustach. Brook wstała i zachłannie wpiła się w moje usta. Zerwałem z niej to
skąpe wdzianko i rzuciłem na łóżko. Szybko założyłem wdzianko na mojego kumpla
i bez zastanowienia wbiłem się w nią, co udowodnił jej głośny krzyk.
-Pieprz mnie Ross. – nie musiała dwa razy
powtarzać.
Pieprzyłem … nie. Rżnąłem ją mocno i
brutalnie. Każdy mój ruch był na tyle mocny by wywołać jej krzyk. Zataczałem
kółka biodrami i ponownie pchałem słuchając jej jęków.
-Tak, tak! Mocniej! – przyśpieszyłem tępa
przez co doszedłem już po chwili.
I
nagle jakby z siłą rozpędzonej ciężarówki powróciły wspomnienia. Ja oglądający
filmy z Laurą. Nasze pocałunki- delikatne i subtelne, pełne uczuć. My na
spacerach. Każda kłótnia po której przychodziła zgoda. Zamarłem... My kochający
się. Właśnie.. KOCHAJĄCY. Z nią nie było pieprzenia. Boże, co ja zrobiłem?
Gwałtownie wyszedłem z dziewczyny sprawiając jej tym ból i zostawiając ją
dosłownie na krawędzi.
-Ross?! Co ty robisz kutasie? Nie
skończyłam. – krzyczała, gdy ja byłem już prawie ubrany.
-A słyszałaś kiedyś o opóźnianiu
satysfakcji? – zaśmiałem się i wyszedłem z jej domu.
Co to było? Czy ja miałem sieczkę w
głowie, kiedy u niej byłem? Zacząłem się targać za włosy. Czemu ja jestem taki
głupi? Przecież jak Laura się dowie… Nie dowie się! Nie może.
DOM
LYNCHÓW
~Riker~
Długo czekałem na rozmowę z Laurą. Musiałem z
nią wszystko wyjaśnić. Nie jestem pewien, co się później wydarzyło po tym, jak
wyjechaliśmy, ale z opowiadań świadków połapałem, że Ross zachował się jak
kompletna cipa.
-Hej Lau!
-Cześć Rik. Jak tam moja mała Rachel? O i
co u Van? Wróciliście? Jak ja się stęskniłam za wami! – dziewczyna trajkotała
jak szalona, co wywołało uśmiech na mojej warzy. Jest tak podobna do mojej
żony. Tak samo urocza i tak samo zajęta przez mojego bra….
-Co? Lau, a kto to jest? – zapytałem
widząc, że koło dziewczyny usiadł chłopak z niebieskimi włosami i pocałował ją
w policzek.
- To jest Kieran. Przyjaciel. Riker, nie
gorączkuj się. – trochę mnie to uspokoiło, ale chciałem porozmawiać z nią sam
na sam.
-Hej Kieran – uśmiechnąłem się do kamerki
– Wybacz, ale czy mógłbyś zostawić Laurę samą z komputerem… znaczy ze mną?
Chciałbym z nią porozmawiać.
- Emmm jasne. – po tych słowach
nadzwyczajnie się zmył i dobrze.
- Jak się poznaliście?
-Jest jednym z członków zespołu, z
którymi mam praktycznie wszystkie piosenki nagrywane na płytę. Czad! Zostanie
wydana pod koniec tego roku.
-Cieszę się Lau, ale nie o tym chciałem
porozmawiać. – widząc minę brunetki myślę, że domyśliła się, co będzie tematem
naszej konwersacji. – Co się dokładnie stało? Wszyscy unikają tematu jak ognia.
Rydel opowiedziała mi wszystko co wiedziała, ale i tak nie za wiele. A Ross? On
nie wychodzi z pokoju z nikim nie rozmawia. Co się stało? Zrobiłaś mu coś…
-Jasne! Bo to ja mu coś zrobiłam. Ludzie,
chciałam się spełnić! Nie mam zamiaru, nie wiem, jakoś żerować na R5 i waszej
popularności. Już i tak postrzegali mnie jako „ Dziewczyna Rossa Lyncha”. Mam
dość, okay? Wiesz, Rik, jak się teraz czuje? Jak najgorsza osoba na świecie.
Wiem, że go zraniłam i przepraszam, ale on też zranił mnie. Czy nie możecie
naleźć trochę empatii w sobie i pomyślec jak czuję się ja w tej całej sytuacji?
-Laura uspokój się! Właśnie po to
dzwonie, żeby się dowiedzieć. Nie mam zamiaru obarczać Cię winą i przepraszam
jeśli to tak zabrzmiało.
- Chcesz wiedzieć jak się czuję?
Strasznie, bo mam świadomość, że go straciłam. Wybacz, Riker, ale właśnie
jestem w rozsypce i jedyne czego chcę to się położyć. Rano muszę dograć jedną
zwrotkę do piosenki i wracam do Los Angeles. Przekaż wszystkim, że ich kocham,
ale nie mów, że już wracam. Chcę zrobić im niespodziankę. – dziewczyna
uśmiechnęła się smutno i rozłączyła.
No to dużo się dowiedziałem. Zrezygnowany
poszedłem na górę do swojego pokoju gdzie były dwie najważniejsze kobiety w
moim życiu.
-Kochanie znalazłam cudowny dom, oddalony
o dziesięć kilometrów od centrum miasta. Myślę, że będzie nam tam dobrze.
-To cudownie! Pojedziemy go pooglądać
wspólnie, jeśli się spodoba to go weźmiemy.- usiadłem na łóżku i pocałowałem
szatynkę. - Kocham Cię. – wyszeptała mi w usta, a ja spijałem te słowa niczym
śmietankę.
-Ja Ciebie też. – całowaliśmy się coraz
namiętniej.
Kocham w Vanessie dosłownie wszystko,
nawet jej humorki. Strasznie się cieszę z tego, że ją poślubiłem. Poprzez nasze
zachłanne pocałunki zdejmowaliśmy z siebie coraz to większa partie ubrań, aż
oboje byliśmy tylko w bieliźnie.
-Chcesz tego? – zapytałem patrząc jej w
oczy.
-Riker, o zgodę pytałeś mnie dwa miesiące
temu. Więc siedź cicho i rób swoje, jestem już podniecona. – zaśmiałem się
cicho na zacięta minę dziewczyny.
-Jak zawsze romantyczna. – pocałowałem ją
w usta i pozbyłem się już zbędnej nam bielizny.
Moje ręce badały każdy skrawek skóry
Vanessy. Jej biodra stały się szersze, przez co były jeszcze bardziej seksowne.
Moje dłonie powędrowały na jej piersi, które były teraz dużo większe.
Niepodważalnie ciąża ma swoje zalety. Podczas gdy moje ręce sprawiały
przyjemność piersiom dziewczyny, a ja przez jej jęki stałem się całkowicie
twardy, wszedłem z nią i kochałem się z moją żoną. Nasz seks był czysty, czuły
i przepełniony miłością. Dokładnie taki o jakim zawsze marzyłem.
~Ellington~
Czemu wydaje mi się, że wszystko zaczęło
się psuć? Nie chcę mieć jakiś tam pesymistycznych myśli, no ale serio. Nikt nie
gada o niczym innym jak Ross i Laura to, Ross i Laura tamto, Ross i Laura
siamto. Okay są moimi przyjaciółmi, ale są też dorosłymi ludźmi, którzy
potrafią o siebie zadbać.
-Słoneczko o czym myślisz? – usłyszałem
głos Ryd
- O tym wszystkim co się tutaj dzieje.
Nie sądzisz, że to już zaczyna być jak tania telenowela?
- Życie, życie jest nowelą … - zaśpiewała
blondynka na co parsknąłem śmiechem
-Białe, białe, białe włosy… czy jakoś
tak. – dokończyłem po czym oboje parsknęliśmy śmiechem. – Tęskniłem za takim
czymś. – powiedziałem i położyłem się na łóżku dziewczyny, a ta wstała z dywanu
i położyła się obok mnie. Swoją głowę oparła na mojej klatce piersiowej, a
rączka kreśliła jakieś wzorki na moim brzuchu. Pocałowałem ją w czubek głowy i
przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie.
Pozwoliliśmy sobie na chwilę ułudy. Na chwilę, gdzie byli tylko Rydel i
Ellington, a nie Ross, Laura i reszta tej czarnej dupy, w jakiej była cała
rodzina. APELACJA DO ŚWIĘTEGO! DAJ TY JUŻ NAM SPOKÓJ CO? PROSZĘ. Poczynania
Rydel uspokoiły mnie na tyle, że nawet nie wiem, kiedy całkowicie rozluźniony
zasnąłem, a dziewczyna chwile po mnie.
~Rocky~
Siedzieliśmy w domu Pauli pijąc ciepłe
kakao i grając na spojrzenia. Staraliśmy się rozpraszać na każdy możliwy
sposób, oczywiście, bez dotykania. Siedzieliśmy w końcu w salonie.
-Rocky możemy już skończyć?
-A co wymiękasz?
-Nie, tylko chcę się poprzytulać.
- Dobrze kochanie. – rozłożyłem ręce, a
dziewczyna usiadła mi na kolanach i wtuliła się we mnie jak w misia.
Siedzieliśmy na podłodze, ja oparty o kanapę, a ona wtulona we mnie. Ciekawe
jak słodko wyglądamy? Ooo może tak słodko jak pianki? Albo nie! Może tak słodko
jak żelki? A co, jeśli wyglądamy jak żelki, ale słodko-kwaśne. Nie!
-Coś milczący jesteś.
-Paula, a jak wyglądamy jak żelki
słodko-kwaśne?
-Co? Ok. Chwila, bo nie nadążam za twoim
tokiem myślenia.
- No bo myślałem jak słodko teraz
wyglądamy, nie? – dziewczyna kiwnęła na znak, że rozumie – i pomyślałem, że
może jak pianki, a później, że może jak żelki, a na koniec pomyślałem, że jak
żelki, ale te słodko-kwaśne. I się przestraszyłem.
-Rocky… - próbowała mi przerwać, ale ja
dalej trajkotałem spanikowany. -ROCKY!
-Co?
-Wyglądamy jak cukierek.
-Cukierek?
- Tak, kochanie… cukierek.
-Okay.. Cukierek. Podoba mi się.
-Tak, mnie też. – uśmiechnęła się po czym
delikatnie mnie pocałowała.
~Ryland~
Czas spędzany z Monika nie jest czasem
straconym. Cudownie nareszcie oderwać się od tej przeklętej melancholii. Dawno
nie widzieliśmy się, cóż, a tym bardziej nie spędzaliśmy czasu na okazywaniu
sobie swoich uczuć.
-Zaaagrajmy w coś. – dziewczyna zajęczała
znudzona
-To może Fifa hym?
-Jasne może być. – uśmiechnęła się i
zabrała się za włączanie sprzętu. Kiedy wszystko już było zrobione, dziewczyna
podała mi pada i usiadła mi pomiędzy nogami. Graliśmy i śmialiśmy się w
najlepsze. To był wspaniale spędzony czas.
_______________
Cześć Kochani :*
Myślę, że teraz wyrobiłyśmy się w miarę szybko z rozdziałem prawda? Mamy nadzieje, że się spodoba. W ogóle jak tam u was po świętach? Do kiedy macie wolne?
Trzymajcie się ciepło <3
Pozdrawiamy Pysiek i Renia :*