czwartek, 11 grudnia 2014

Rozdział 5: Coś Ty najlepszego narobił matole?!!!!!!

NARRATOR
Dwa dni minęło już od pamiętnego zwiedzania Nowego Jorku. Dwa dni odkąd z podróży poślubnej wrócili Riker i Vanessa Lynch oraz dwa dni odkąd nasza bohaterka – Laura, szuka listu, który tajemniczo zniknął z jej biurka. Sprawdziła dosłownie każdy zakamarek w swoim hotelowym apartamencie. Nici jednak z tego. List zaginął. Brunetka była tak zajęta poszukiwaniem listu oraz do graniami chórków  do piosenek na płytę, że totalnie nie miała czasu na to by usiąść chwilę przed laptopem i zobaczyć przyjaciół. Nie mogła pozwolić sobie na zwykłą rozmowę telefoniczną. Myśl ta przygnębiała nie tylko ją ale i rodzinę zamieszkującą Los Angeles.  Riker denerwował się, że nie może porozmawiać z przyjaciółką o ostatnich wydarzeniach z jej perspektywy. Dziewczyny, jak to dziewczyny. Panie Stormie, Van i Rydel, Paula i Monika zamartwiały się i tworzyły czarne scenariusze, a to, że Lau cos jest lub, że ma ich wszystkich dość. W każdym bądź razie każda ich myśl była straszna i całkowicie absurdalna. Panowie zaś uspokajali swoje partnerki twierdząc całkiem słusznie, że dziewczyna jest zapracowana, w końcu wyjechała w celach zawodowych a nie na wakacje. Poruszmy może temat Rossa. Owy chłopiec swego czasu z promiennym uśmiechem na ustach i tym młodzieńczym błyskiem w oku za którym szalały niemal wszystkie dziewczyny był już na granicy cierpliwości. Ciągłe wywiady na temat jego i Laury były irytujące. Bezpodstawna  złość ze strony Vanessy w stosunku do niego wyrażała się brakiem zrozumienia i dużym zacięciem, jednak dziewczyna nadal uparcie się jej trzymała. Próby porozumienia się z nim przez Rikera były daremne. Nie można dotrzeć do Rossa, który zbudował wokół siebie  fortece z żelaznymi wrotami do których klucz miała tylko jedna osoba. Domyślam się, że wiecie kto….

LAURA
Nie ma. Nie ma. Nie ma. JASNA CHOLERA NIE MA!!!  Czy ja wariuję?
-Chyba wariujesz. – usłyszałam za sobą głos Kierana. No i mam swoją odpowiedź.
-Też mi to przyszło na myśl… - mruknęłam i po raz tysięczny przeszukiwałam  szufladkę toaletki do której jestem pena, że wkładałam ten pieprzony list!
-Czego tak uporczywie szukasz?- przyznać się? Wyśmieje mnie? A co mi tam! To w końcu mój przyjaciel i może on go widział.
- Kir, skup się i posłuchaj. Dwa dni temu napisałam list i był on zaadresowany do Rossa… no wiesz, tego Rossa – spojrzałam na niego, a on kiwnął, że rozumie – i tak się jakoś złożyło, że go zgubiłam. Nie mam pojęcia gdzie jest, a nie chcę żeby go ktoś znalazł i przeczytał. Więc.. Nie widziałeś gdzieś może żółtej koperty, popsikanej moimi ulubionymi perfumami  – i Rossa przy okazji – zaadresowanej na nazwisko Lynch i nadanej do LA?
- Nie musiałaś mi tak dokładnie tłumaczyć. Wiem jak wygląda bo ją widziałem…. I czułem też.
- Chwała Ci panie! – podniosłam ręce do góry w geście wybawienia – To gdzie on jest.
- Cóż podejrzewam, że – spojrzał na zegarek – właśnie jest dostarczona na miejsce. – uśmiechnął się, a mnie mina zrzedła. Co do kur*y?!  
- Aale jak to?
-No normalnie. Wysłałem go za Ciebie. Nieee ma za co. – uśmiechnął się i rozweselały spojrzał na mnie podczas gdy ja w myślach go zabijałam i jestem pewna, że mój wzrok wyrażał to samo.
-Coś Ty najlepszego narobił matole?!!!!!! – nie marnując więcej czasu spojrzałam na zegar. 15:37, czyli w La jest  12:37  – idealnie. Wybiegłam z pokoju prędzej zabierając laptopa i kierując się do salonu. Szybkie logowanie się na SKYPE i dzwonienie do Rydel.

RYDEL
Znowu siedziałam na Skype i czekałam aż Laura się odezwie. Kiedy już miałam zamykać laptopa zobaczyłam napis : Lau95 calling.
-Hej Laur…
-Delly czy był już u was listonosz?
- Byył? Riker odbierał pocztę. Nic ciekawego, tylko rachunki, moje pisemka i jakiś list do Rossa…
-O nieee… - brunetka zajęczała
- Nie.. spokojnie. Chyba nic w nim złego nie było bo Riker jak go zobaczył to się uśmiechnął. Jak myślisz co w nim mogło być? – zapytałam z entuzjazmem
- Delly to był list ode mnie. Napisałam go pod wpływem chwili, a później się rozmyśliłam i palant Kieran kuźwa musiał oczywiście pokazać jak bardzo chciał mi pomóc upierdzielając się i go wysłał. Ross nie miał go dostać!
- Spokojnie jest szansa, że go..
NIEEE! KURWA, NIEEEEEE! NIE RÓB TEGO, NIE MOŻESZ!
- … chyba jednak dostał – spojrzałam przepraszająco na przyjaciółkę, a ta spuściła głowę  i pokiwała nią z zrezygnowaniem.  -  Laura…
-Nie Delly. Daj spokój. Odezwę się później.
To by było na tyle mojej rozmowy z nią gdyż po prostu się rozłączyła…

ROSS
*JakiśCzasPrędzej*

Leżałem na łóżku w swoim pokoju i słuchałem muzyki, kiedy do mojego pokoju znowu ktoś pukał, a później szarpał za klamkę. Na marne. Zamknąłem drzwi na klucz.
- Haha, jestem sprytniejszy szmato! – zaśmiałem się z głupoty własnego rodzeństwa.
- Ross, nie zniszczysz tym mnie tylko siebie. Przestaje się już starać za nas dwoje i nie tylko ja odpadam. Powoli każdy z nas to zrobi. Wracając, przyszedłem dać Ci tylko list. Może Cię zaciekawić. – usłyszałem zza drzwi. Zmarszczyłem brwi. Riker ma rację… samotność boli najbardziej, ale po co mi inni jak nie ma jej? Poza tym… Jestem Ross Lynch i mogę mieć KAŻDĄ! Ona już kogoś ma, a ja nie mogę?!
- Co to za list?
-Zobacz sam. – Jezu, jakby nie mógł mi powiedzieć. Rozzłoszczony zamaszyście otworzyłem drzwi i wyrwałem z ręki brata kopertę po czym znów zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem.
-Nie ma za co. – och braciszku i po co ten sarkazm.
- Ta ta.. – wymruczałem pod nosem i skupiłem swoją uwagę na żółtej kopercie w moim ręku. Nie patrząc na nadawcę otworzyłem ją i wyciągnąłem zawartość. Rozkładając kartkę od razu uderzył we mnie tak bardzo znajomy zapach perfum.  Jej perfum….
~*~

NIEEE! KURWA, NIEEEEEE! NIE RÓB TEGO, NIE MOŻESZ!  - wykrzyknąłem
Po raz  enty czytałem tekst tego listu.
Pamiętasz  nasze pierwsze spotkanie?
Wspomnienia mam na zawołanie.
Obraz tamtych chwil przed oczami,
Nie ma już tego teraz między nami.
Ty jesteś jak anioł w niebie,
Codziennie wyobrażam sobie Ciebie.
Jako ubranego na biało ze skrzydłami,
Spoglądającego z góry na mnie czekoladowymi pac załkam
Żyjesz w moim sercu,                                            
Wyjątkowym miejscu.

Domyślasz się co próbuję Ci powiedzie na podstawie powyższego wiersza? Nie? To Ci powiem. Mimo to jak się „pożegnaliśmy” ja nie zapomniałam. Nie chcę zapomnieć i tego nie zrobię. Ross nadal Cię kocham i nigdy nie przestane rozumiesz?  Jesteś dla mnie wszystkim i musisz to zrozumieć. Ten wyjazd… To kolejne przeżycie w moim życiu. Być może błąd, a może nie… Nie wiem, ale pozwól mi je popełniać. Jednocześnie będąc przy mnie. Proszę nie zignoruj tego listu. Nie wiem co się z Tobą dzieję. Nie odzywasz się, a zawsze jak dzwonię, to albo jesteś oschły i zimny wobec mnie, albo wychodzisz bez słowa. Nawet nie wiesz jak to boli i jak się wtedy czuję. Wracam za nie długo. Mam nadzieję, że zniesiesz mój widok.
Przepraszam… Kocham Cię <3
Laura.
Nie możesz – wyszeptałem i pozwoliłem już swobodnie płynąć  łzom po moich policzkach. Moja Lau wraca. Moja kłamiąca mnie, maleńka Laura.
NIE! Nie może… wtedy wszystko zniszczy. JA już nie chcę czuć. Nie chcę aby znów mnie zamieniła…
Boże, ależ jestem rozdarty. Chcę jej tu. Tak bardzo chcę zobaczyć jej uśmiech, dotknąć jej, ale jeśli  wróci ja nie wytrzymam… znów jej ulegnę, oczaruje mnie. To takie frustrujące, irytujące, rozbrajające, to… takie do dupy!  
Ale dlaczego mnie kłamie?  Dlaczego pisze, że mnie kocha?! Ma przecież innego! NIE JESTEŚMY KURWA W PIEPRZONYM ROMANSIDLE!
Jest we mnie zbyt wiele negatywnej energii. Zerwałem się z łóżka i ubierając kurtkę wybiegłem z domu. Muszę ją jakoś spożytkować  bo zwariuję. Wiele nie myśleć wsiadłem na motor i pojechałem pod dobrze znany mi adres.

Dziesięć minut później drzwi otworzyła mi Brook alias Barbie ubrana jak zwykle w różową mini i oczojebny żółty bralet. W tej chwili nie myślałem, pod wpływem impulsu pchnąłem dziewczynę na ścianę, zamykając drzwi kopniakiem i łącząc nasz usta w brutalnym, przyjemnie agresywnym pocałunku…  



________________________
Czeeeeść kochani. Nie spodziewaliście się nas prawda?
Jezu nie wiemy jak się wytłumaczyć, wiemy, że strasznie was zawiodłyśmy. Rozdział był dodany strasznie dawno, przepraszamy was za to. Oczywiście będziemy się starały to nadrobić ale proszę zrozumcie nas. Teraz koniec semestru, poprawianie ocen… brak czasu. Ja piszę testy w tym roku a Renia jest już wysoko w technikum.
Drugim powodem jest też sypiące się zdrowie. Jestem po szpitalu, teraz znowu mam problemy z sercem… ale w każdym bądź razie obiecujemy, że postaramy się częściej dodawać rozdziały. Może i krótkie, ale częściej J
Przepraszamy jeszcze raz, proszę wybaczcie :*

Pozdrawiamy Pysiek i Renia <3 

7 komentarzy:

  1. Nie wierzę że Ross zdradzi Lau...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział.Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... Akcja się nieźle rozkręca, a brak rozdziału doskonale rozumiem i wybaczmy Wam :D
    Warto czekać!
    Dawać szybko next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :*
    Akcja się rozkręca... Super... Rossy nie grzeczny nadal...
    Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział naprawdę... ale że ci się udało rozwinąc tak całą akcję... Wow..ja nawet opowiadania na 5 linijek nie umiem napisac .. czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  6. cudoo *_* co będze dalej ?Proszę o next ! :D

    OdpowiedzUsuń