Gdy dojechali na miejsce Riker kazał Rossowi i Laurze iść
jak najszybciej się przebrać z tych mokrych i brudnych ubrań, para zrobiła to
najszybciej, a Stormie wraz z Rikerem udali się do kuchni z zamiarem zrobienia
jedzenia i ciepłej herbaty.
Laura szybko wskoczyła do łazienki i wzięła prysznic, Ross nie chcąc tracić czasu zrobił to samo w drugiej łazience. Czyści i ciepło ubrani zeszli do salonu.
- Kochani nareszcie jesteście! Pokażcie się.
-Boże kochany Rossiu twój nos. - Krzyknęła przestraszona, Stormie i przyłożyła mokrą ścierkę do nosa chłopaka, z którego nada lekko sączyła się krew.
- Lau, a z tobą jak? Dobrze sie czujesz, nic cie nie boli? - Brunetkę pytaniami zasypywała Rydel z Vanessa.
- Nie, jest wszystko... Wszystko ok. - mówiła załamującym się głosem. Nie chciała myśleć o tym, co się tam wydarzyło, w tym momencie jej marzeniem było zresetować sobie pamięć.
- No jakoś Ci nie wierze, a poza tym nie umiesz kłamać. - Zauważyła siostra Laury.
- Dziewczyny myślę, że ona nie chce o tym mówić proszę dajcie jej spokój.- do konwersacji dołączył się Riker
- Dziękuje. - Powiedziała brunetka i przytuliła narzeczonego swojej siostry.
- Nie ma sprawy mała, ale wiesz, że będziecie musieli opowiedzieć o tym na policji.
Jesli opowiecie też nam, będzie wam łatwiej. - Powiedział blondyn odwzajemniając gest i gładząc dziewczynę po włosach.
- Tak, masz racje bracie. - w tym momencie do salonu wszedł Ross przyciskając do nosa lód. Był w opłakanym stanie. Ciało posiniaczone, rozcięta warga i łuk brwiowy i siny nos. Wszyscy usiedli na kanapie, a para zaczęła opowiadać całe zdarzenie, na samo wspomnienie o tym wszystkim dziewczynie popłynęły słone łzy z oczu kapiąc na jej dłoń, którą zraniła wtedy szkłem. Ross widząc to postanowił pominąć moment z tym, co ten idiota zrobił jego ukochanej. Każdy z członków rodziny wysłuchiwał się ze szczególną uwagą.
- Ja pierdole!! Zabije skurwysyna! - Rikerowi puściły nerwy, a Laura nie chciała myśleć, co by to było gdyby Ross opowiedział pełną wersje. Jednak Ratliff'owi coś nie grało, a mianowicie, dlaczego brunetka tak starała się ukryć lewą rękę.
- Laura, a co Ci się stało? - zapytał wskazując palcem na jej rękę.
- Ymmm nic, po prostu jak uciekaliśmy to upadłam i sobie na kamieniu zdarłam. - Odpowiedziała lekko wystraszona.
- Na pewno? Jakoś nie mogę w to uwierzyć. - Brunet stawał się coraz bardziej podejrzliwy.
- No to lepiej uwierz! Upadłam tak! - Dziewczyna unosiła się coraz bardziej.
- Kochanie proszę daj jej spokój. Wystarczy tego stresu na dziś - Rydel upomniała swojego chłopaka i wtulila się w jego ramiona.
- Pewnie jesteście bardzo zmęczeni, to dla nas wszystkich był strasznie ciężki czas. Może idźcie już spać - powiedział Mark.
Mężczyzna bardzo przejął się całą tą sytuacją ze swoim synem i jego dziewczyną. Ogólnie był bardzo troskliwym ojcem. Jak powiedział wszyscy tak zrobili.
Rocky i Ryland poszli do siebie, Ell do Rydel, Vanessa i Riker poszli do swojego pokoju i swojego dziecka, a Ross i Laura do pokoju Rossa. Owa para miała sobie dużo do wyjaśnienia. Oboje zdawali sobie sprawę, że czeka ich bardzo ciężka rozmowa.
Para weszła do pokoju. Oboje wiedzieli, że muszą porozmawiać, ale żadno z nich nie miało pojęcia jak zacząć. Blondyn podszedł do drzwi i zamknął je dyskretnie na klucz w razie gdyby ktoś z rodzeństwa chciało im poprzeszkadzać. Laura stała odwrócona do chłopaka tyłem, więc ten cicho podszedł i stanął przed nia. Chwycił najdelikatniej jak tylko potrafił jej dłoń i spoglądał na podłogę. Po prostu nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Bolało go to, co zrobiła, a świadomość, że zrobiła to po to by był bezpieczny nie dawała mu żyć.
- L-l-l- aaura - jąkał sie
- Ko-ko-chaanie... jaaa.. Proszę, ychhh... - Blondyn nie potrafił się wysłowić. Wiedział, co ma powiedzieć, ale nie wiedział jak obrać to w słowa. Brunetka nie mogła patrzeć jak się meczy, wyrwała swoją dłoń z uścisku chłopaka, co go bardzo zasmuciło. Bał się, że dziewczyna zaraz ucieknie. Laura leciutko złapała w swoje obie dłonie poobijaną twarz chłopaka zmuszając go przy tym, aby spojrzał jej w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się do ukochanego i pocałowała go w lekko spuchnięty nosek, a później w czółko. Gdy skończyła przytuliła go do swojej piersi.
- Juz dobrze kochanie, juz jest dobrze. - Mówiła płacząc.
Wiedziała, że Ross też płacze, bo czuła jego łzy na swoim karku. Niektórzy myślą, że jeśli chłopak płacze to jest baba, ale to nie prawda. Okazywanie uczuć jest dowodem prawdziwego męstwa.
- Juz kochanie, cichutko. - Gładziła go po jego blond czuprynie nadal przytulając.
- Chodź usiądziemy. - Pociągnęła chłopaka w stronę łóżka i oboje usiedli naprzeciw siebie. Podczas tej czynności Ross cicho jęczał, gdyż był cały pobity i w siniakach.
- Laura, ja Cię tak bardzo przepraszam! To wszystko moja wina! - Blondyn ciągle się obwiniał roniąc przy tym coraz więcej łez.
- Nie słońce. To w żadnym wypadku nie jest twoja wina i nie waż się obwiniać!
- Laura kucneła przy Rossie i otarła kciukami jego łzy spływające mu po policzkach.
- NIE. Ty zrobiłaś to dla mnie. Słyszałem twój krzyk. Widziałem wszystko. To było nieodpowiedzialne, co zrobiłaś. Wiem, że strasznie Cię bolało, a ja nie mogłem nic z tym zrobić, nie mogłem Cię obronić.
- Ross, nie wybaczyłabym sobie, że coś Ci się stało, że mogłam Cię stracić.
- Wiesz, wolałbym cierpieć największe katusze, niż patrzeć jak ten SKURWYSYN robi Ci krzywdę, albo mieć świadomość, jaki straszny ból towarzyszył Ci przy tym wszystkim. - Chłopak był zrozpaczony tym wszystkim.
- Proszę, nie wspominajmy już o tym. Było minęło, teraz tylko proszę Cię o wybaczenie i marzę o zresetowaniu pamięci.- Laura delikatnie się uśmiechnęła.
- Wiesz? Dobrze wybaczę ci, ale pod jednym warunkiem.
Laura szybko wskoczyła do łazienki i wzięła prysznic, Ross nie chcąc tracić czasu zrobił to samo w drugiej łazience. Czyści i ciepło ubrani zeszli do salonu.
- Kochani nareszcie jesteście! Pokażcie się.
-Boże kochany Rossiu twój nos. - Krzyknęła przestraszona, Stormie i przyłożyła mokrą ścierkę do nosa chłopaka, z którego nada lekko sączyła się krew.
- Lau, a z tobą jak? Dobrze sie czujesz, nic cie nie boli? - Brunetkę pytaniami zasypywała Rydel z Vanessa.
- Nie, jest wszystko... Wszystko ok. - mówiła załamującym się głosem. Nie chciała myśleć o tym, co się tam wydarzyło, w tym momencie jej marzeniem było zresetować sobie pamięć.
- No jakoś Ci nie wierze, a poza tym nie umiesz kłamać. - Zauważyła siostra Laury.
- Dziewczyny myślę, że ona nie chce o tym mówić proszę dajcie jej spokój.- do konwersacji dołączył się Riker
- Dziękuje. - Powiedziała brunetka i przytuliła narzeczonego swojej siostry.
- Nie ma sprawy mała, ale wiesz, że będziecie musieli opowiedzieć o tym na policji.
Jesli opowiecie też nam, będzie wam łatwiej. - Powiedział blondyn odwzajemniając gest i gładząc dziewczynę po włosach.
- Tak, masz racje bracie. - w tym momencie do salonu wszedł Ross przyciskając do nosa lód. Był w opłakanym stanie. Ciało posiniaczone, rozcięta warga i łuk brwiowy i siny nos. Wszyscy usiedli na kanapie, a para zaczęła opowiadać całe zdarzenie, na samo wspomnienie o tym wszystkim dziewczynie popłynęły słone łzy z oczu kapiąc na jej dłoń, którą zraniła wtedy szkłem. Ross widząc to postanowił pominąć moment z tym, co ten idiota zrobił jego ukochanej. Każdy z członków rodziny wysłuchiwał się ze szczególną uwagą.
- Ja pierdole!! Zabije skurwysyna! - Rikerowi puściły nerwy, a Laura nie chciała myśleć, co by to było gdyby Ross opowiedział pełną wersje. Jednak Ratliff'owi coś nie grało, a mianowicie, dlaczego brunetka tak starała się ukryć lewą rękę.
- Laura, a co Ci się stało? - zapytał wskazując palcem na jej rękę.
- Ymmm nic, po prostu jak uciekaliśmy to upadłam i sobie na kamieniu zdarłam. - Odpowiedziała lekko wystraszona.
- Na pewno? Jakoś nie mogę w to uwierzyć. - Brunet stawał się coraz bardziej podejrzliwy.
- No to lepiej uwierz! Upadłam tak! - Dziewczyna unosiła się coraz bardziej.
- Kochanie proszę daj jej spokój. Wystarczy tego stresu na dziś - Rydel upomniała swojego chłopaka i wtulila się w jego ramiona.
- Pewnie jesteście bardzo zmęczeni, to dla nas wszystkich był strasznie ciężki czas. Może idźcie już spać - powiedział Mark.
Mężczyzna bardzo przejął się całą tą sytuacją ze swoim synem i jego dziewczyną. Ogólnie był bardzo troskliwym ojcem. Jak powiedział wszyscy tak zrobili.
Rocky i Ryland poszli do siebie, Ell do Rydel, Vanessa i Riker poszli do swojego pokoju i swojego dziecka, a Ross i Laura do pokoju Rossa. Owa para miała sobie dużo do wyjaśnienia. Oboje zdawali sobie sprawę, że czeka ich bardzo ciężka rozmowa.
Para weszła do pokoju. Oboje wiedzieli, że muszą porozmawiać, ale żadno z nich nie miało pojęcia jak zacząć. Blondyn podszedł do drzwi i zamknął je dyskretnie na klucz w razie gdyby ktoś z rodzeństwa chciało im poprzeszkadzać. Laura stała odwrócona do chłopaka tyłem, więc ten cicho podszedł i stanął przed nia. Chwycił najdelikatniej jak tylko potrafił jej dłoń i spoglądał na podłogę. Po prostu nie potrafił spojrzeć jej w oczy. Bolało go to, co zrobiła, a świadomość, że zrobiła to po to by był bezpieczny nie dawała mu żyć.
- L-l-l- aaura - jąkał sie
- Ko-ko-chaanie... jaaa.. Proszę, ychhh... - Blondyn nie potrafił się wysłowić. Wiedział, co ma powiedzieć, ale nie wiedział jak obrać to w słowa. Brunetka nie mogła patrzeć jak się meczy, wyrwała swoją dłoń z uścisku chłopaka, co go bardzo zasmuciło. Bał się, że dziewczyna zaraz ucieknie. Laura leciutko złapała w swoje obie dłonie poobijaną twarz chłopaka zmuszając go przy tym, aby spojrzał jej w oczy. Dziewczyna uśmiechnęła się do ukochanego i pocałowała go w lekko spuchnięty nosek, a później w czółko. Gdy skończyła przytuliła go do swojej piersi.
- Juz dobrze kochanie, juz jest dobrze. - Mówiła płacząc.
Wiedziała, że Ross też płacze, bo czuła jego łzy na swoim karku. Niektórzy myślą, że jeśli chłopak płacze to jest baba, ale to nie prawda. Okazywanie uczuć jest dowodem prawdziwego męstwa.
- Juz kochanie, cichutko. - Gładziła go po jego blond czuprynie nadal przytulając.
- Chodź usiądziemy. - Pociągnęła chłopaka w stronę łóżka i oboje usiedli naprzeciw siebie. Podczas tej czynności Ross cicho jęczał, gdyż był cały pobity i w siniakach.
- Laura, ja Cię tak bardzo przepraszam! To wszystko moja wina! - Blondyn ciągle się obwiniał roniąc przy tym coraz więcej łez.
- Nie słońce. To w żadnym wypadku nie jest twoja wina i nie waż się obwiniać!
- Laura kucneła przy Rossie i otarła kciukami jego łzy spływające mu po policzkach.
- NIE. Ty zrobiłaś to dla mnie. Słyszałem twój krzyk. Widziałem wszystko. To było nieodpowiedzialne, co zrobiłaś. Wiem, że strasznie Cię bolało, a ja nie mogłem nic z tym zrobić, nie mogłem Cię obronić.
- Ross, nie wybaczyłabym sobie, że coś Ci się stało, że mogłam Cię stracić.
- Wiesz, wolałbym cierpieć największe katusze, niż patrzeć jak ten SKURWYSYN robi Ci krzywdę, albo mieć świadomość, jaki straszny ból towarzyszył Ci przy tym wszystkim. - Chłopak był zrozpaczony tym wszystkim.
- Proszę, nie wspominajmy już o tym. Było minęło, teraz tylko proszę Cię o wybaczenie i marzę o zresetowaniu pamięci.- Laura delikatnie się uśmiechnęła.
- Wiesz? Dobrze wybaczę ci, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? - Zapytała.
- Takim, ze pójdziemy do lekarza na badania. - Dobrze słoneczko.
Dla ciebie wszystko. - Dziewczyna uśmiechnęła się tuz przy ustach chłopaka i
zaraz po tym czule go pocałowała. Ich pocałunek stawał sie coraz bardziej namiętny
i z pozycji siedzącej przeszli do leżącej. Nadal całując sie Laura położyła sie
na blondynie a ten cicho jęknął. Brunetka od razu przerwała pocałunek i spojrzała
na niego zatroskana. ·
- Czy coś się stało?
- Nie, nie kotku. Kontynuujmy. - Blondyn z powrotem chciał wpić się w usta dziewczyny, lecz ona mu na to nie pozwoliła.
- Nie. Ross przecież widzę
- Ygh, tobie to nic nie umknie. - Powiedział z drobnym uśmiechem wkradającym się na jego usta.
- Troszeczkę wszystko mnie boli, ale się nie przejmuj. - Dziewczyna nie była jednak taka pewna. Poprosiła chłopaka, żeby się podniósł i delikatnie zdjęła jego koszulkę. Jej oczom ukazała się pięknie wyrzeźbiona klata jej chłopaka, jednak coś w niej było nie tak. Mianowicie brzuszek był posiniaczony, miejsca w okolicy żeber napuchnięte.
- O Jezu.- Tylko tyle zdołała powiedzieć.
- Pokaz.
- Ale co Ty robisz? - Zapytał zdezorientowany. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała tylko palcem wskazującym położyła chłopaka na łóżko i zaczęła delikatnie obcałowywać tors Rossa. Nie pozostawiła chyba żadnego skrawka skóry, którego nie uraczyłaby pocałunkiem.
Rossowi było bardzo przyjemnie, czasem pojękiwał z podniecenia, a czasem syczał z bólu. Ostatnia rzeczą, której teraz chciał, było to, żeby Lau przestała. Po jakimś czasie dziewczyna była wyczerpana. Podniosła głowę i zobaczyła, że Ross już śpi. Ucieszyła się, że swoimi pocałunkami potrafiła uśpić blondyna. Z uśmiechem na ustach położyła się obok Rossa i delikatnie umieściła swoją głowę na jego piersi.
- Śpij spokojnie kochanie.- Szepnęła i musnęła swoimi ustami policzek chłopaka. Koło trzeciej nad ranem Laura zerwała się ze snu cała spocona. Śniło jej się, że Ross nie wybaczył jej tego, co dla niego zrobiła. Przez problem ze snem ubrała się i wyszła z domu. Lokalizacja: Cmentarz, obiekt: grób rodziców, cel: modlitwa i szczera rozmowa.
- Nie, nie kotku. Kontynuujmy. - Blondyn z powrotem chciał wpić się w usta dziewczyny, lecz ona mu na to nie pozwoliła.
- Nie. Ross przecież widzę
- Ygh, tobie to nic nie umknie. - Powiedział z drobnym uśmiechem wkradającym się na jego usta.
- Troszeczkę wszystko mnie boli, ale się nie przejmuj. - Dziewczyna nie była jednak taka pewna. Poprosiła chłopaka, żeby się podniósł i delikatnie zdjęła jego koszulkę. Jej oczom ukazała się pięknie wyrzeźbiona klata jej chłopaka, jednak coś w niej było nie tak. Mianowicie brzuszek był posiniaczony, miejsca w okolicy żeber napuchnięte.
- O Jezu.- Tylko tyle zdołała powiedzieć.
- Pokaz.
- Ale co Ty robisz? - Zapytał zdezorientowany. Dziewczyna jednak nie odpowiedziała tylko palcem wskazującym położyła chłopaka na łóżko i zaczęła delikatnie obcałowywać tors Rossa. Nie pozostawiła chyba żadnego skrawka skóry, którego nie uraczyłaby pocałunkiem.
Rossowi było bardzo przyjemnie, czasem pojękiwał z podniecenia, a czasem syczał z bólu. Ostatnia rzeczą, której teraz chciał, było to, żeby Lau przestała. Po jakimś czasie dziewczyna była wyczerpana. Podniosła głowę i zobaczyła, że Ross już śpi. Ucieszyła się, że swoimi pocałunkami potrafiła uśpić blondyna. Z uśmiechem na ustach położyła się obok Rossa i delikatnie umieściła swoją głowę na jego piersi.
- Śpij spokojnie kochanie.- Szepnęła i musnęła swoimi ustami policzek chłopaka. Koło trzeciej nad ranem Laura zerwała się ze snu cała spocona. Śniło jej się, że Ross nie wybaczył jej tego, co dla niego zrobiła. Przez problem ze snem ubrała się i wyszła z domu. Lokalizacja: Cmentarz, obiekt: grób rodziców, cel: modlitwa i szczera rozmowa.
____________
W KOŃCU MAMY KOLEJNY ROZDZIAŁ, PRZEPRASZAMY ZA NIEOBECNOŚĆ XD
W KOŃCU MAMY KOLEJNY ROZDZIAŁ, PRZEPRASZAMY ZA NIEOBECNOŚĆ XD
MAMY NADZIEJE, ŻE SIĘ PODOBAŁ ;)
Bardzo ciekawy rozdział:) Czekałam na ich rozmowę:)
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!
Zapraszam do mnie:
http://na-zawsze-razem-tak.blogspot.com/
Piękny rozdział. Bardzo mi się podoba. Czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńChristine
Ps. Zapraszam do mnie.:-)
AAAAAAAAAA!!!!!! nareszcie rozdział
OdpowiedzUsuńI♥YOU!!!!
MAM nadzieje że wejdziecie na mojego bloga ♥
_Unpredictable _
Swietny rozdział czekam na next <3
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na naxt <3
Jeśli chodzi o moje zdanie, to nie muszisz przepraszać.. warto było czekac.. Świetny rozdział.. :*
OdpowiedzUsuńKocham Olii <3
Ale czadd !!! :D czekam na nexta !!
OdpowiedzUsuńMusimy sie w koncu za niego zabrac xd
UsuńDaj next teraz
OdpowiedzUsuńplaesse