Konkursy

Konkurs na One Shota:

Wyniki --> Kliknij :)

-Proszę, chłopcy przestańcie bałaganić! Jak mama z tatą przyjadą to złapią się za głowy!- Krzyczałam już po raz setny dzisiejszego dnia
-Spoko siostra. Zaraz się posprząta. Do przyjazdu rodziców jeszcze 2 dni.- odrzekł wyraźnie wyluzowany Rocky, tak to cały on
-Tak, tak mówisz już tak od paru dni.- Odpowiedziałam mu a on dalej powrócił do gry
-Ryd nie przejmuj się nimi. Ja ci pomogę. Już i tak znudziła mi się ta gra.- rzucił wesoło Ross, on zawsze chętnie mi pomagał
-Dzięki!- rzekłam i przytuliłam go
-No to co najpierw sprzątamy? - Zapytał a ja wskazałam na ogród, który nie grzeszył czystością
***
Uwinęliśmy się z blondynem w godzinę. Ogród wyglądał jak nowy. Liście zostały uprzątnięte, basen przykryty, a inne sprzęty ogrodowe jak np. grill schowane do garażu. Podczas gdy rodzice wyjechali na tydzień w sprawach służbowych, chłopcy postanowili zrobić imprezę, którą odbyła się 3 dni temu i została szybko zakończona. Lecz pomimo takiego krótkiego czasu trwania przyniosła spory bałagan. Goście byli dosłownie wszędzie.
-To inne części domu pomogę ci posprzątać jak wrócę- rzekł ściągając rękawiczki z rąk
-A mogę wiedzieć gdzie się wybierasz Ross?- Zapytałam i ułożyłam ręce na biodrach
-Wybieram się na casting do takiego serialu.- Odrzekł i z papugował mój ruch
-Masz dopiero 16 lat i sam chcesz iść? Na pewno cię nie puszczę!- Powiedziałam stanowczo
-Skoro mnie nie puścisz to chodź ze mną.- Rzucił i poszedł do domu, a ja za nim
-Daj mi chwilkę, żeby się ogarnąć i wychodzimy.- Rzekłam i ruszyłam do pokoju
-Gdzie idziecie?- Zapytali w tym samym momencie Riker, Rocky i Ryland
-Na casting, a raczej to ja idę- odparł im blondyn i zniknął w swoim pokoju tak samo jak ja
**** Rok później ****
Ross oczywiście wygrał na tym castingu rolę Austin w serialu Austin i Ally. Nakręcił 1 sezon i właśnie rozpoczyna kręcić już 2. Wszyscy się bardzo cieszymy. Ale przez ten rok poznaliśmy również perkusistę Ellingtona Ratliff'a, z którym założyliśmy zespół i obecnie dzielimy dom w ramach usamodzielnienia. Mieszkają z nami jeszcze niepełnoletni Ross i Ryland, więc my jesteśmy ich „opiekunami”. To niesamowite ile przez 1 rok może się zdarzyć, a na dodatek chyba się pierwszy raz zakochałam... Niestety ten chłopak chyba nie czuje tego samego, co ja...
Myślałam jeszcze chwilę, kiedy wszedł Ell i zakłócił mój spokój.
-Co tam Delly?- Rzekł trochę nie swój, jakby się wstydził?
-Myślałam sobie-odpowiedziałam zgodnie z prawdą, nigdy nie lubiłam kłamać
-Na, czym? O kim?- Zapytał podekscytowany i wyraźnie ożywiony
-O tym, co zdarzyło się w przeciągu roku. A ty teraz powiedz, co się stało i nie oszukuj!- Odrzekłam i czekałam na odpowiedź od zaskoczonego przyjaciela.
-Ratliff znam cię lepiej niż myślisz. Więc powiedz teraz albo będę pytać do skutku.- Zagroziłam
-No dobra, bo ja... no... ten...-chciał już coś powiedzieć ale wpadł do pokoju Ross
-Co tam porabiacie?- Zapytał
-Rozmawiamy. - Rzekłam
-Po co przyszedłeś?- Zapytał z kolei brunet
-Nie pamiętasz. Dziś przychodzi Laura, Raini i Calum. Mieliśmy iść na zakupy.- mówił trochę podirytowany blondyn
-No tak. Zapomniałam.- Powiedziałam i pacnęłam się w czoło
-To oni dziś przychodząc, Lau nic nie wspominała.- odrzekł Ell
-Spotkałeś się z Laurą?- zapytał nerwowo Lynch
-Tak. Przecież jesteśmy przyjaciółmi.- odpowiedział całkiem zdziwiony reakcją mojego brata
-Nie ważne, teraz trzeba iść na zakupy .- wtrącił przybyły Riker, zawsze odpowiedzialny
-To chodźmy , bo jak będziemy gadać to nigdy nie pojedziemy na te zakupy.- rzekł Ryland, a ja pomyślałam: Jeszcze tylko Rocky’ go brakowało!
****

Godzinę później byliśmy już przy kasie. Cały wózek był napchany produktami, z czego połowa miała iść na dzisiejszą ''imprezę''. Tak więc po tej całej męczarni związanej z zakupami byłam u mety. Z moim braćmi nie da się zrobić normalnie zakupów, więc cieszyłam się, że to już '' meta ''.
-Poproszę 60 dolarów.- rzekła kasjerka, kiedy skasowała już wszystkie produkty
Wręczyłam jej należność i skierowaliśmy się do samochodu. Szczerze mówiąc to tak trochę dziwnie wyjdzie, bo Ross już zna Laurę, Raini i Calum’a ponad rok ,a my zdążyliśmy z nimi wymienić parę słów. Oprócz Ellingtona, który przyjaźni się z młodą Marano. W sumie nigdy i nie mówił jak się z nią poznał. Bardzo ciekawe, muszę się kiedyś go oto zapytać. Ale to nie teraz.
-Wsiadaj Rocky i jedziemy.- ponaglał go Riker , gdy ten wsiadł, ruszyliśmy
****
Wszystko jest już prawie gotowe. Tylko jeszcze Ross rozkłada talerzyki, a chłopcy zajmują się wybieraniem muzyki i muszę iść się przebrać, z resztą tak samo jak pozostali. Ja natomiast jestem w kuchni i przyrządzam przystawki. Będą nimi mini kanapeczki, których zrobieniem zajęłam się ja, a ciastem zajął się wspominany wcześniej blondyn.
-Czy ta płyta może być?- zapytał Ryry
-Tak.- odrzekł Rossy i poszedł do pokoju się przebrać
-Okay! Muzyka gotowa.- rzucili chłopcy i tak samo jak poprzedni ruszyli do swoich pokoi
Ja też tak uczyniłam. Stojąc nad szafą pełną ubrań myślałam co założyć. Swoją drogą byłam też ciekawa jacy są koledzy z planu. Najbardziej chyba mogłam domyślać się Laury . Skoro przyjaźni się z Ellingtonem jest może podobna do mnie. Nie myśląc już o tym wybrałam sukienkę. Postawiłam na mój ukochany róż. Gdy założyłam ją okazało się, że sama się nie zapnę. Na szczęście z pomocą przyszedł mi znajomy perkusista, który jakby czytał mi w myślach.
-Dzięki!- rzekłam kiedy zasunął suwak
-Mógłbyś jeszcze?- zapytałam i wskazałam na naszyjnik
-Mhm.- przytaknął
-No to cię tak martwi ?- zapytałam, gdy ten nadal siłował się z zamkiem. Wiedziałam że coś było nie tak. Był dziwnie cichy...
-Nic mi nie jest...- odburknął
To musiało być coś poważnego.
-Jak mi powiesz będzie ci lepiej .-zachęcałam go, nie lubiłam jak się smucił
Pamiętam jak pokłócił się z Rocky'm. Wtedy porozmawiałam z nim i wszystko bylo okay, bo się pogodzili. Wiem, że teraz z chłopakami się nie pokłócił. Hmm... O co może chodzić?
-Już!- rzekł gdy zapiął naszyjnik
-Ellington mów o co chodzi!- tym razem rozkazałam, tylko tak powiedziałby
-To nic ważnego. Z resztą nie mam o czym mówić.- odrzekł, a do pokoju wszedł Rocky
-A wy co tutaj robicie? Nie ważne... Chodźcie! Goście już są.- powiedział, a przyjaciel natychmiast się rozpromienił.
-Muszę jeszcze tylko się poprawić i idę.- odparłam a chłopcy wyszli
****
Laura i Raini są bardzo fajnymi dziewczynami. Calum też jesr całkiem spoko. Teraz wspólnie jemy deser, czyli ciasto. Jest ono naprawdę super pyszne.
-Mmm, to ciasto jest bardzo smaczne. Ross masz talent!- powiedziała Marano uprzedzając mnie, dosłownie jakby wyjęła mi je z ust
-Dziękuję, ale lepiej wychodzą mi ciasteczka- odrzekł blondyn
-Etam! Ja i tak zawsze będę wolał żelki.- rzucił Rocky wkładając ostatni kawałek ciasta do buzi, a wszyscy wybuchli śmiechem
-Ty zawsze coś palniesz!- rzekł Riker i poklepał brata po ramieniu, a na twarzy każdego znów pojawił się uśmiech
-Co powiecie, żeby obejrzeć jakiś film?- zapytał Ellington
-To dobry pomysł. Obejrzyjmy jakiś horror.- zaproponował rudzielec
-Myślę, że komedia będzie lepsza.- odpowiedziała brunetka, po raz drugi ''wyjmując'' mi słowa z buzi
-Super!- rzekli wszyscy
-To ja pozbieram talerze.- odrzekłam i zaczęłam je zbierać
-Pomogę ci.- zaproponował Worthy
-Dobra. To ja wezmę te talerze i już je pozmywam, a ty przynieś resztę.- oznajmiłam i ruszyłam do kuchni
****
-Wielkie dzięki Calum!- rzekłam i przytuliłam go
-Dla przyjaciół Cal.- odrzekł i podał rękę
-Miło mi. Delly lub Ryd, oczywiście dla przyjaciół.- odparłam i oboje się zaśmieliśmy
-Chodźmy oglądać film.- rzucił i poszliśmy do reszty
-O jesteście! Zaraz zaczynamy, tylko chłopcy znajdą jakąś komedię.- rzekła Raini
i usiedliśmy obok niej
-Niestety nie znaleźliśmy żadnej komedii.- odrzekła po chwili wspomniana grupa
-Niemożliwe, że Ellington Lee Ratliff nie ma żadnej komedii w swoim pokoju.- powiedziała Laura kierując słowa do bruneta. Wstała z kanapy i ruszyła do jego pokoju
-Chwila, a skąd wiesz gdzie mój pokój- rzekł i ruszył za nią
-Wystarczy spojrzeć na drzwi. Wiszą na nich tabliczki, geniusz!- usłyszeliśmy z góry i wszyscy wybuchli śmiechem
***
-Mam! -krzyknął perkusista i wbiegł do salonu z płytą
-Jest tylko płyta, a pudełka szuka Lau.- oznajmił
-To ja pójdę jej pomóc!- zaproponował Ross
-Nie potrzeba!- tym razem rzekła już sama brunetka
-To zaczynamy!- zawołał Ryland, a film się zaczął
****
Przez cały film starałam się skupiać na fabule, ale skutecznie przeszkadzali mi w tym Ellington i Laura. Cały czas o czymś nawijali. Z resztą nie tylko mi to przeszkadzało. Ross również nie miał za ciekawej miny. Mogę nawet stwierdzić, że był zazdrosny! Muszę z nim pogadać...
-Ross możemy chwilkę porozmawiać? - zapytałam gdy skończył się film
-Tak, a o co chodzi?- spytał odchodząc na bok
-Chodźmy do mojego pokoju.- odparłam
****
-Co? To bzdura!- odpowiedział piskliwym głosem blondyn
-Mnie nie oszukasz Ross. Widzę jak na nią patrzysz. - odrzekłam z przekonaniem
-No dobra! Jest tak jak mówisz, ale to i tak nie zmienia faktu, że ma chłopaka!- rzekł zrezygnowany
-Co? Jak to?- zapytałam zdziwiona
-Tak to. Najgorsze jest, że nikomu nie zdradziła kim on jest.- odrzekł
-Musisz jej to powiedzieć. Pomimo tego, że dziś przeważnie gawiedzi z Ratliffem to widzę, że ty też nie jesteś jej obojętny.-odpowiedziałam, a na twarzy blondyna zakwitł uśmiech
-Tylko proszę nic jej nie mów.- prosił
-Laura niczego się nie dowie.- odparłam
-To chodźmy to reszty!- rzekł i tak uczyniliśmy
****
Od pół godziny siedzimy i gramy w butelkę. Teraz kręci Riker i wypadło na... Laurę.
-Prawda czy wyzwanie Marano?- zapytał
-Wyzwanie odrzekł bardzo pewna siebie
-To... no nie wiem... Już mam! Pocałuj osobę z twojej lewej strony!- odrzekł
-Ona na pewno się na to nie...- chciał powiedzieć Ross, ale brunetka mu przerwała
-Dobra.- odpowiedziała i wpiła się w usta Ellington'a ponieważ on siedział obok niej z lewej strony. Ja poczułam ukucie w sercu, a inni oprócz Ross'a zrobili uuu.
Nie wytrzymałam i pod pretekstem bólu głowy poszłam do pokoju. Po chwili zjawił się Ellington.
-Co się stało Ryd?- zapytał z troską i usiadł obok mnie
-Nic, po prostu poczułam się słabiej i muszę chwilę odpocząć.- odpowiedziałam kompletnie mijając się z prawdą. Nie lubiłam kłamać, ale co mu miałam powiedzieć? Wiesz zakochałam się w tobie i bardzo mnie zabolało jak pocałowała cię Laura. To bez sensu!
-Spoko, jak się poczujesz lepiej wróć do nas. Zaraz będziemy sobie śpiewać.- odparł radosny i wyszedł z pokoju
****
Po przemyśleniu paru słów postanowiłam obmyć twarz i wrócić do reszty. Gdy tylko to zrobiłam udałam się tam gdzie zamierzałam. Akurat wszyscy śpiewali Pass me by,a obok każdego stała szklanka, jak przypuszczam z drinkiem. Usiadłam obok nich i razem zaczęliśmy śpiewać. W takiej atmosferze minęła nam reszta wieczoru.
W tym momencie nasi goście się ubierają.
-Odwiozę was!- zaproponował Riker
-Na pewno nie. Przecież wypiłeś.- zaprotestowała Raini
-Ja was z chęcią odwiozę. Nie piłam.- rzekłam i założyłam kurtkę
-Dobrze.- odpowiedzieli
**** 1 Miesiąc później ****
Jestem dziewczyną Ratliff'a. Dzięki rozmowie z Laurą dowiedziałam się, że nie jestem mu obojętna i pewnego razu powiedziałam mu co czuje i teraz tworzymy szczęśliwą parę. Przy okazji dowiedziałam się skąd Ellington zna Laurę. Ona była jego dziewczyną, ale zerwali ze sobą, bo oboje stwierdzili, że kochają się jak przyjaciele. Jeśli chodzi o Ross'a to powiedział Marano co czuje i teraz są równie szczęśliwi jak my.
W takie sposób zmieniło się moje życie i jestem z niego zadowolona. Wiem, że perkusista jest tym jedynym,a wsparcie braci i przyjaciół daje mi nadzieje na happy end...

 ********************************************************************************************

‘’ Przypadek, czy przeznaczenie’’
Los Angeles miasto aniołów. Uważa tak praktycznie każdy człowiek. Ludzie wierzą, że to właśnie tu uda im się spełnić swoje marzenia, że tu odmienią swoje życie na lepsze. Tego samego zdania była pewna brunetka, średniego wzrostu o pięknych kręconych włosach i hipnotyzującym nie zapominanym wzroku. To właśnie tu dziś się przeprowadziła. Miała mieszkać w pięknej, dużej willi bez rodziny i znajomych, ale jednak nie sama. Możecie pytać jak to możliwe? Otóż właściciel willi zgodził się ją wynająć pod warunkiem, że zamieszka z jeszcze jedną osobą. Laura, bo tak brzmiało imię tej pięknej istoty nie była zbytnio z tego powodu zadowolona, ale bardzo chciała zamieszkać w LA, a zwłaszcza w tak pięknym domu, który był po naprawdę niskiej cenie, więc postanowiła się zgodzić. Miała tylko nadzieje, że jej współlokator będzie ‘’normalny’’.
Właśnie w tym momencie szła uliczkami Los Angeles ze swoją walizką. Spokojnie miała przy sobie tylko jeden bagaż, bo resztę rzeczy wysłała wcześniej do ów domu. I nic by było w tym dziwnego, że po dłuuuuuuuuuuuuugim locie postanowiła rozprostować nogi na spacerze, ale to by było zbyt normalne. Gdy tak szła i podziwiała widoki wpadła na kogoś. Niestety podczas ,,wypadku’’ wylała na tego ktosia jego napój jak się później okazało była to GORĄCA kawa.
*Laura*
- oj…. Przepraszam nie chciałam.
- O nie!!!!!!!!!!!! To moja nowa koszulka.
I w tym momencie spojrzałam na poszkodowanego.
- Sorry. Nie chciałam. Upiorę ci ją. Jestem Laura.
-Ross- powiedział on niechcenia nie zapowiada nie no to, że będziemy się przyjaźnić.
- To chodź wypiorę ci ta koszulkę.
- Nie dzięki. Sam umiem.
- W to nie wątpię, ale chce ci się zrekompensować.
- Nie trzeba. A teraz sorry, ale śpieszę się do domu. Więc…. Na razie!- i sobie poszedł ja tylko krzyknęłam za nim pa i ruszyłam w stronę domu. Co dziwne szłam w tym samym kierunku co ten blondyn , na którego wpadłam. Ale nie przejmowałam się tym zbytnio. Po paru minutach doszłam na miejsce i otworzyłam drzwi klucze, który dostałam on właściciela. Gdy weszłam do wnętrza zobaczyłam walizkę. ,,Pewnie to mojego współlokatora/ ki’’. Postawiłam swoją obok tej drugiej i wyszłam zza rogu, który znajdował się zaraz koło drzwi. Gdy weszłam zobaczyłam jaką osobę, która stała tyłem do mnie.
- Hej. Jestem Laura. Mamy….- i w tym momencie ta postać się odwróciła i okazało się, że był to Ross.
- To my mamy mieszkać RAZEM przez 4 lata?- jaki on inteligentny…
- No trudno skoro spędzimy razem tyle czasu to......... może lepiej się poznamy?
- Jasne czemu nie? więc........
-Więc........ Może najpierw ty mi zadasz parę pytań, a później się wymienimy i ty będziesz mi odpowiadał?
- Spoko. Uwaga pierwsze pytanie brzmi..... Czym się interesujesz?
- Yyyy..... więc tak uwielbiam muzykę. Umie grac na pianinie, fortepianie, gitarze, perkusji itp. Czasami lubię pośpiewać i napisać jakąś piosenkę. Ale i tak nikt bardzo o tym nie wie :).
- JUż teraz mogę powiedzieć, że znajdziemy wspólny język.
- Dlaczego ?
-Bo lubimy to samo. Dobra kolejne pytanie masz rodzeństwo? jak tak to opowiedz o nim.
- Mam jedną siostrę Vanessę. Ma 21 lat i mieszka niedaleko. Tak właściwie to parę domów dalej. To dzięki niej udało mi się wynająć ten dom, bo mieszkał tu jakiś jej znajomy.
-Aha..... Dobra przedostatnie pytanie. Czy zgodziłabyś się urządzić tutaj imprezę i pomóc mi ją przygotować tak na dziś wieczór, bo dopiero jest.......11. WOW szybko ten czas leci.
-Właśnie jestem już tu od jakiś 5 godzin.
-Serio? Myślałem, że skoro mieszka tu twoja siostra to wiesz. urodziłaś się tu,.....
- Nie ja pochodzę z Nowego Yourk'u. Moja siostra przeprowadziła się tu 3 lata temu na osiemnastkę tak jak ja teraz.
-Ahaaa....
- Ej ile lat ma twoja siostra? 21?
-No a co?
-Co ty na to, żeby spiknąć ją z moim bratem jest w jej wieku.
-Można by spróbować. Okej teraz moja kolej na pytania
- Nie jeszcze jedno mam mówiłem, że to jest przedostatnie
- tak ale później zadałeś jeszcze dwa pytania, ale spox pytaj
- masz.......chłopaka?
- nie a co?
- tak chce wiedzieć, żebym wiedział czy ktoś mnie będzie chciał zabić bo mieszkam z jego dziewczyną. I przy okazji, żebym go stąd nie wyrzucił przez pomyłkę
- Teraz moja kolej. Wiem czym się interesujesz, ale może coś dorzucisz?
-eeeee.... lubie jeszcze uprawiać sport, tworze z rodzeństwem zespół R5.i to by było na tyle
- z kąś kojarzę tę nazwę nie wiem czy Ness mi o was nie wspominała. Ok więc........ Opowiedz mi coś o swoim rodzeństwie
- Zacznę od najstarszego. Więc ma na imię Riker i ma 21 lat. Niektórzy uważają nas za klony, ale to ja jestem ten ładniejszy
- i skromniejszy
- oczywiście. Później jest Rydel jest o rok młodsza tez jest blondynką. Kolejny jest Rocki ma 19 lat i jest brunetem staaaaaaaaaaaaaasznie zwariowanym. Następnie jest cuuuuuuudowny Ross czyli ja i najmłodszy Ryland ma 16 lat, a i jest jeszcze Ellington Ratfild ma tyle lat co Rydel, czyli 20 to przyjaciel rodziny uważany również za brata bliźniaka z rozumu Rocke'go ale po innych rodzicach.
- WOW trochę ciężko zapamiętać
- spoko dasz radę znając życie często tu będą ,,przebywać''
- i ostatnie pytanie..... masz dziewczynę?
- Nie.
-To co idziemy pozanosić walizki i szykujemy imprezę?
- Jasne
-Ej może na początek zróbmy tylko taką dla naszego rodzeństwa, żeby się lepiej poznać?
-Spoko to chodź pomogę ci pozanosić bagaże.
- spoko mam tylko jeden dam rade.
- oj tam nie marudź tylko chodź.- ross wcale nie jest taki zły myliłam się co do niego. W dodatku jest strasznie kulturalny i pozwolił mi wybrać sobie pokój mimo tego, iż willa jest piękna i wydaje się duża jest tu mało pokoi między innymi dlatego, że salon jest ogrooooomny tak samo jak i kuchnia, oraz hol i łazienka. To jest parter zaś na górze znajdują się cztery pokoje i do każdego pokoju jest łazienka. Mój pokój znajdował się koło pokoju Rossa i co dziwne nasze pokoje były połączone ze sobą za pomocą drzwi
Po skończonym rozpakowywaniu zapukałam w drzwi te, które łączyły pokój mój i blondyna i gdy usłyszałam ciche proszę weszłam. Zastałam go leżącego na łóżku.
- I co gotowy? Rozpakowałeś się?
- Tak jasne. To co szykujemy imprezę jest 13!!!!! O nie nie zdążymy dobra spokojnie......ty dzwoń do sio... z czego ty się tak śmiejesz
- Bo ty strasznie panikujesz i latasz po całym pokoju każesz się uspokoić i....
- Dobra wystarczy. to ty dzwoń do swojej siostry, a ja do swojego rodzeństwa,
- Spoko
- a później pójdziemy na zakupy ok?
- Ok
- To leć szybko!!!
- po pierwsze na którą godzinę to organizujemy, a po drugie mogę tu zadzwonić
- Na 18 pasuje mamy jeszcze niecałe 5 godzin dzwoń
Rozmowa telefoniczna:
J(Ja'): Hej Van robię dziś imprezę wpadniesz?
V(Van/): Jasne czemu nie? o której mam przyjść?
J: o 18 tylko ubierz się ładnie nie będziemy same poznasz 6 nowych osób
V: spoko pomóż ci przy imprezie?
J: Nie dam rade mam pomocnika
V: UUuuuuuu LAura ma chłopaka lau ma chłopaka.
J: NIe mam chłopaka to mój współlokator
V: A ładny ?
J: Bardzoooooooo
V: to skoro ładny to pewnie do najmądrzejszych nie należy?
J: i tu się mylisz. Dobra przyjdziesz to samo ocenisz. pa do 18
V: pa
koniec rozmowy
- Ja już, a jak twoje rodzeństwo Ross?
- Już dawno. A co mówiłaś, że Bardzoooooooooooo co jestem Bardzooooooooo?
- To nie o tobie- błagam LAu nie zrób się czerwona nie zrób się czerwona bo się wyda- To chodźmy na te zakupy
-Ok. Piechota czy samochód?
- Ja musze go dopiero kupić bo stary sprzedałam przed wyjazdem
- To jedziemy moim
- Spoko
Przez całą drogę gadaliśmy i się strasznie śmialiśmy w końcu dojechaliśmy na miejsce. I wysiedliśmy z auta nie przestając się śmiać. Gdy mieliśmy już wejść do sklepu do Rossa podeszła jakaś dziewczyna
- Hej Rossy
- Hej Majs- chłopak nie był chyba zadowolony z jej widoku
- Ross może spotkalibyśmy się dzisiaj razem? Wiesz taki wypad...
- Jako kto mamy iść?
- No jako para weź się zgódź.- Taaaa... podczas ich rozmowy przyjrzałam się tej dziewczynie normalnie plastik fantastik.
- Maja ile razy mam ci mówić nie podobasz mi się.
- No weż i tak nie masz nikogo chociaż spróbuj. Jeden wieczór- Nie no co za namolna dziewuch. Oo... to źle wróży Ross na mnie spojrzał i za chwile uśmiechną się i pościł mi oczko. Co ON kombinuje??????
- Maja masz złe wiadomości ja mam dziewczynę
- Kogo?
- Poznaj to moja dziewczyna Laura. Wiesz spotykam się z nią od dawno tylko utrzymywaliśmy to w tajemnicy nawet razem mieszkamy prawda kochanie ?- od początku załapałam o co chodzi postanowiłam mu pomóc
- Tak misiu
- Nie wierze wam.
-Serio nam nie wierzysz- dobra po co ja to powiedziałam....
-Tak. Udowodnijcie mi to!
- Niby jak ma....-zabije go znamy się jeden dzień, a ten już jest moim ,, chłopakiem'' i całuje mnie jeszcze przed samym sklepem, a ludzie gapią się na nas jak nie wiem niektórzy to stanęli i się na nas bezczelnie gapili. Ross'owi nie śpieszyło się skończyć pocałunku i mi szczerze też nie nie wiem dlaczego tak było. W pewnym momencie jedna rzecz mnie strasznie zdenerwowała. Ludzie w dzisiejszych czasach są okropni. Gdy udowadnialiśmy, że jesteśmy razem słyszałam rozmowę dwóch staruszek:
''- Henia patrz na te dzieciaki
- Gdzie Ellen?
- No tam przed Tobą
- No widzę co za nie wstyd całować się w miejscu publicznym
- No właśnie. W naszych czasach to( skąd ja to kojarzę...? a tak opowiadania starzych ludzi:( od autora) nikt nie okazywał uczuć w ten sposób i nie w tym wieku. Później się dziwić, że taka niedojrzała małolata, która nie zna życia, jest na utrzymaniu rodziców i nie zarabia pieniędzy i tak samo jej kochaś mają dziecko, którym nawet się nie umieją zając...''
Ta rozmowa by trwała nadal, ale nie mogłam już tego słuchać normalnie szlag mnie trafiał. Oderwałam się od miłej czynności, chociaż nie chciałam tego i odwróciłam się w stronę tych bab.
- Przepraszam co sobie panie wyobrażają, zresztą co was obchodzi kto, jak i gdzie okazuje uczucia. Skoro wam to przeszkadza to, albo za tym straaaaaasznie tęsknicie, albo żal wam dupy ściska. Dobrze radzę zająć się swoimi sprawami, a nie tym kto się z kim całuje...
- Drogie dziecko jak ty się do nas odnosisz nie wiesz, że jesteśmy starsze
- i GŁUPSZE, STARE PLOTKARY. PO CO MONTOWAĆ MONITORING SKORO I TAK WY STARUCHY SIEDZICIE CIĄGLE W OKNACH I PLOTKUJECIE. Tak to narzekacie, że chorujecie, ale całe dnie w oknie przesiadujecie i nic was nie boli od przeciągów. Skarżycie się na krótką pamięć, ale pamiętacie jak i kiedy kto był ubrany i co robił!!!!!!!!!!!!!!!!1
- dziecko drogie radę ci się opanować.......
- Nie pędzisz mnie pouczała ty stara su........- i w tym momencie Ross zasłonił mi ręką usta i wziął na ręce
- Bardzo za nią panie przepraszam ma jeden z tych gorszych dni. Ona normalnie taka nie jest Auuuuuuuuuuuuu....- Ta po co biedaczek zatykał mi usta
- Ross nie przepraszaj tych starych k....- i znowu to samo tylko tym razem gryzenie nie pomagało, a my oddalaliśmy się od tych starych babsztylów.Na pożegnanie pomachałam im tylko ładnie środkowym palce. Taaaa... ich min nie zapomnę do końca życia jakie oburzone były jakby mnie to chodź troche obchodziło stare plotkary
- Laura teraz cię grzecznie puszczę a ty nie będziesz wrzeszczeć zgoda?
-Mhm...- ta ciekawe jak mu odpowiem mądrala nadal trzyma rekę na moich ustach. po paru sekundach postawił mnie na ziemi i od kneblował
- Dlaczego zabrałeś mnie od tych...- niech on mi da dokończyć a nie ciągle mi przerywa w połowie wyrazu, ale uwaga tym razem MIŁA odmiana zamiast mnie zakneblować pocałował mą osobę. Okej 1- liczba dni ile się znamy 2 - liczba ile się narzazie pocałowaliśmy dziś , a jest dopiero 14:30 ciekawe co będzie znaczyć 3, aż się boję. Po jakiś 5 minutach odessał się ode mnie.
- Co to miało być?
- JA cie chciałem tylko uspokoić. Dobra a teraz chodź na te zakupy...
- OK- do sklepu doszliśmy w ciszy, zaś w budynku kupiliśmy to co uważaliśmy za konieczne, czyli: żelki, chipsy, napoje, alkohol. Po drodze wstąpiliśmy do pizzeri i zamówiliśmy 10 pizzy na 18 do naszej willi. Ross oczywiście był dżentelmenem i nawet na chwile nie dawał mi nieść zakupów.
Gdy dotarliśmy do domu wszystko przygotowaliśmy i poszliśmy się przebrać. Gdy zaczęłam się przebierać w wybraną sukienkę do pokoju wszedł Ross, gdy mnie zobaczył w bieliźnie zrobił się cały czerwony, na twarzy przybrał minę starego zboczeńca i zaczął mnie lustrować, a ja złapałam szybko pierwszą lepszą rzecz i się zakryłam a następnie wyrzuciłam blondyna z pokoju. Punkt o 18 zadzwonił dzwonek, a przed drzwiami stało nasze rodzeństwo.
-Hej
-Hej
- Laura i siostro Lau pozwólcie, że przedstawię wam moje rodzeństwo to jest Riker jest w twoim wieku Van, to Rydel, następnie Rocky , ja jestem Ross, a to Ratfil
- No to skoro przedstawiłeś też moją siostrę to zaczynajmy-przerwał mi dzwonek. Swoją droga dzisiaj wiele rzeczy mi przerywa, ale wracając
- Ja otworzę
- Dzięki Rossy
-To ktoś ma jeszcze przyjść? -zapytała moja siostra
-Nie to pewnie pizza
-Aaaaaaa....
Reszta wieczoru minęła nam na miłej rozmowie i zabawie długo by opowiadać, ale przejdź już do środka więc tak postanowiliśmy zagrać w butelkę w kółku siedzieliśmy następująco: Ross, Ja, Ell,Rydel,Riker,Vanessa i Rocky. Van raz miała wybiec na ulice i krzyknąć na cały głos ,,kocham cię świecie i ciebie Riker'', ta później ów blondyn miał powiedzieć jaka jest najładniejsza dziewczyna w pomieszczeniu i ją pocałować, ale że Rydel odpadła bo jest jego siostrą to musiał wybrać między mną, a Van i wybrał Ness. Nie wiem czy się cieszyć czy płakać, że jestem brzydsza od Neski. Kolejnym celem był Ross biedak wybrał zadanie, a jego brat zaczął się strasznie śmiać
- Twoje zadanie to całować sie z LAurą przez co najmniej 8 minut
-po pierwsze jak my wytrzymamy tyle bez tlenu, a po drugie ską.....- ja go zabije znowu to samo tylko, że tym razem musiał. Między czasie popijaliśmy jeszcze trunek alkoholowy i dzięki czemu wychodziły jeszcze głupsze zadania. Na koniec Rydel siedziała u Ella na kolanach w jego koszulce co strasznie sie nie podobało Rikerowi, który martwił się o siostrzyczkę i za każdym razem kiedy Ell chciał przytulić lub pocałować Dell to blondyn mu to utrudniał wręcz nie dopuszczał do tego. Tak chodź najstarszy chłopak zajmował się różową księżniczką nie zapomniał też o mojej siostrze, która też jak Dell siedziała u niego na kolanach. Dobra teraz powiecie opisuje innych, a nie chce się przyznać co sama robi. Więc ja siedzę sobie na kanapie, a na przeciwko mnie znajduje się Ross z obłędem w oczach i żądzą. Taa.. widzieliście wygłodniałego wilka, tygrysa lub lwa patrzącego na swoją zdobycz? On tak właśnie na mnie patrzy, aż się boję...
-Posłuchajcie-oo... co się kroi bo wstał z fotela i podszedł do szafki.- Pasowało by iść spać więc każda dziewczyna nawet ty Lau losuje z jakim chłopakiem będzie spać- Ross podchodził do każdej pokolej zaczynając od Rydel, która była najbliżej niego
- Ell-przeczytała blondyna, a Riker myślałam, że eksploduje
- Spokojnie nawet jej nie tknę nie bój się naprawdę masz mnie za takiego dupka?- Ell wyprzedził blondyna, który nieco się uspokoił
- Teraz ty Van
-Riker- o nie już coś czuję, że się nie wyśpię
- To zostałaś ty LAu albo ja albo Rocky losuj
- Ross- w jego oczach zobaczyłam dwie małe iskierki.
Później posiedzieliśmy jeszcze trochę i wypiliśmy cały alkohol, którego było sporo, a następnie poszliśmy spać. Nie chciało mi sie myć więc zdjęłam z siebie ciuchy i poszłam spać dziś musiałam spać w bieliźnie, bo piżamę mam spakowaną. Gdy wygodnie się ułożyłam na moim łóżeczku do MOJEGO pokoju wpadł Ross. Był kompletnie pijany. W ogóle zapomniałam, że dziś mamy spać razem Ugh. No trudno dam radę. Blondyn położył się koło mnie przytulił się do mnie i zaczął coś tam mamrotać postanowiłam go nagrać w pewnym momencie powiedział uwaga cytuję ,,Kocham Cię Lau'' i zaczął całować powietrze. Wyłączyłam telefon i poszłam spać.
Rano jak mu pokazałam to nagarnie zrobił się cały czerwony, ale po chwili zapytał się mnie czy chce zostać jego dziewczyna ja oczywiście się zgodziłam
10 lat później
obecnie mam 28 lat mam cudownego męża Rossa i dwójkę dzieci dziewczynkę Vanessę po mojej siostrze i synka Rylanda po bracie mojego męża. Van i Riker wzięli ślub dwa lata przed nami, następna była Rydellington, a na końcu ja z Rossym.
Narrator
ich bajka zaczeła się od niechcącego potrącenia na ulicy i ślepego zamieszkania w willi z nieznajomą osobą, a jednak po paru latach główni bohaterowie ja i ich rodzeństwo zmieniło swój stan cywilny i żyli długo i szczęśliwie.

*********************************************************************************************

~Oczami Riker'a~
Wstałem bardzo wcześnie rano, moja myszka spała koło mnie tak smacznie że nie maił bym serca gdybym ją obudził. Powoli wstałem z łóżka, żeby nie zbudzić Nessy. Udałem się do pokoju czystości po drodze biorąc ciuchy z szafki, dosyć szybko wziąłem prysznic a następnie po kolei zacząłem codzienne czynności. Ubrałem się i postanowiłem pójść do kuchni, niestety szczęście mi nie dopisywało . Schodząc po schodach prawie z nich zleciałem, prawie gdyby nie Ross który mnie złapał w ramiona.
-Riker uczysz się latać? - zaśmiał się Ross.
-A ty łapać panny? - odgryzłem się.
-Bracie mój kochany właśnie sam nazwałeś się panną.
-Ross mógł byś mnie puścić? - powiedziałem speszony.
-Jak sobie pani życzy. - jego mina skrywała łzy śmiechu.
-Ojj młody kiedyś się odegram.
Ross udał się na kanapę, a ja do kuchni zrobić sobie i Van śniadanie wyjąłem składniki na tosty francuskie które zamierzałem podać z truskawkami w czekoladzie. Na blacie położyłem jabłko w karmelu które zostało po wczorajszej kolacji i zabrałem się za przyrządzanie tostów. Po kilku minutach wszystko było gotowe, ładnie poukładałem jedzenie na talerzu i miałem wychodzić z kuchni, ale na przeciw wyszedł mi Ross prawie zabijając mnie drzwiami. Cofnąłem się i postanowiłem zobaczyć co będzie robił, mój kochany braciszek podparł się na łokciach o blat na którym leżała pewna słodkość.
-Co się patrzysz?
-Nic nic Ross, będziesz taki słodki. - powiedziałem i się uśmiechnąłem.
-Będę?
-Tak.
Ross nic nie odpowiadając wyszedł z kuchni, a na plecach sterczało mu jabłko na patyku przyklejone do jego bluzki karmelem. Poszedłem za nim, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Ty mój jednorożcu.
-Co?
-No to co słyszałeś. - Jego mina po prostu zwalała z nóg.
Udałem się do pokoju. Sądziłem że Vanessa już wstała niestety tak nie było, ale patrzyły na mnie małe czekoladowe oczka, moja mała Rachel już nie spała. Odłożyłem tace ze śniadaniem na szafkę nocną i wziąłem ją na rączki.
-Cześć kochanie.
Trzymając Rachel i patrząc w jej oczy uświadomiłem sobie jak bardzo moje życie się zmieniło w tak krótkim czasie. Rozkleiłem się jak małe dziecko, ale to nie były łzy rozpaczy tylko radości.
-Rikuś ty płaczesz? - Zapytała mnie zaspana Van.
-Kotku tyle się zmieniło...
-Wiem wiem, dasz mi ją nakarmię naszego skarbeczka i zjemy na spokojnie. - Wskazała na tackę.
-Oczywiście.
-Aaa Riker dziś zabieram wszystkich do wesołego miasteczka, trochę się rozerwiemy.
-Jak sobie życzysz kochanie. - Pocałowałem ją w czółko.
Vanessa nakarmiła małą i zjedliśmy na spokojnie przyrządzone przeze mnie pyszności, po czym zeszliśmy w trójkę do salonu.

~Ross~
-No nareszcie zszedłeś Rik.
-Czekałeś na mnie, przecież wiesz gdzie mam pokój , poza tym dlaczego cię to tak cieszy ?
-Hmm może dla tego że uczyniłeś mnie jednorożcem tylko z rogiem tył na przód?!
Cała ekipa wybuchła śmiechem z mojego stwierdzenia.
-Z przyklejonym rogiem poszedłem na ulicę wyrzucić śmieci i zastanawiałem się dlaczego ludzie się na mnie patrzą, wszystko się wyjaśniło jak moja kochana Laura śmiejąc się jak dzika to ze mnie ściągnęła.
-Sam oparłeś się o szafkę, ale mogę to zaliczyć jako zemstę za pannę.
-Jesteśmy kwita Rik?
-Tak.
Przytuliłem Riker'a i wiedziałem że dziś znów będziemy wykręcać razem numery.
-Wszyscy pojedzeni? - Zapytała Van.
-Tak.
-To ubierajcie się jedziemy do wesołego miasteczka.
Wszyscy posłusznie się ubraliśmy i mieliśmy zejść do salonu, ja i Laura się najszybciej uwinęliśmy więc poszliśmy założyć buty.
-Ross, mam do ciebie pytanie.
-Tak?
-Za co mnie kochasz?
-Za wszystko myszko, a masz jakieś wątpliwości? - Powiedziałem i przycisnąłem Laurę mocno moim torsem do szafki na obuwie, następnie zaczęliśmy się całować. Trwało to dosyć długo, niestety ktoś nam przerwał.
-Ross, bo ją przelecisz na tej szafce. -Zaśmiał się Rocky i Ryland schodząc ze swoimi połówkami.
-Z moją myszką zawsze i wszędzie.
-Ross! - krzyknęła Lau.
-No co?
-Dobra możemy wychodzić. - Powiedziała Vanessa oddając Rachel dla mamy.
W dziesiątkę wyszliśmy z domu i udaliśmy się do miasta zabaw, które było nie daleko od domu.
~Ellington~
Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu, kupiliśmy bilety i zaczęliśmy szaleństwo.
-Co na początek?
-Może tunel strachu skoro każdy ma parę to będzie się do kogo tulić - za proponowała Rydel.
Wszyscy przystali na tą propozycję, tak jak na każde kolejne. Całą grupą wchodziliśmy
na każdą kolejkę, nie ważne czy dla dzieci czy extremalną.
-Ooo Ross patrz ciuchcia!
-Idziemy! - Odkrzyknął Ross i mieli już biec ale Rik ich zatrzymał.
-Czekajcie chłopaki, na prawdę ciuchcia?
-No tak a co?
-To już jest na prawdę dla dzieci, odpuście i tak nikt na tym nie jeździ.
-My jedziemy, chodźcie.
Wszyscy poszliśmy na dziecinną kolejkę i tak na prawdę świetnie się bawiliśmy. Nie wiedząc kiedy minęło nam kilka godzin i zaczęło się lekko różowić niebo.
-Obeszliśmy wszystko, to co teraz robimy? - zapytała Lau.
-Może spacer po plaży. - Nie spodziewaliśmy się że Rocky jest takim romantykiem.
-Super!
Wszyscy przytuliliśmy swoje drugie połówki i udaliśmy się na plaże, która była dosłownie kilka metrów przed nami. Na plaży był rozpoczynający się konkurs mokrego podkoszulka, podbiegliśmy pod scenę gdy akurat wybierali uczestników płci żeńskiej jak i męskiej. Razem z Riker'em po rannym kawale musieliśmy coś zrobić razem więc chwyciliśmy Rydel, ja za nogi Rik za talię i wystawiliśmy ją na scenę.
-Brawo, mamy pierwszą ochotniczkę! - Krzyknął prowadzący.
-Riker, teraz on -szepnąłem do brata na ucho i wskazałem na Ell'a.
-Trzy, czte....ry!
Mocno chwyciliśmy Ellingtona i podnieśliśmy go tak że prowadzący wybrał właśnie jego na uczestnika!.
-Zabiję was! - krzyknęła Rydel stojąc za rękę z Ratliffem.
Wybrali jeszcze pięć par i zaczął się konkurs. Muszę przyznać moja siostra nie dobrała najlepiej bielizny na dziś, ale skąd mogła wiedzieć ze będzie cała mokra, było jej widać koronkowy biustonosz w czarno czerwonej barwie. Po około trzydziestu minutach się skończyło i czekaliśmy na wyniki które były następujące.
-Dzisiejszy konkurs mokrego podkoszulka wgrywają Rydel i Ellington!
Zaczęliśmy krzyczeć najgłośniej z tłumu i ściągnęliśmy ich ze sceny.
-Ross zabiję cię tak jak obiecałam!
Rydel zaczęła mnie gonić po plaży, to mnie zbytnio nie przejęło, niestety do siostry przyłączyła się reszta dziewczyn i Ellington!. Los mi nie dopisywał, wywróciłem się przez własne nogi, ostatnie co słyszałem przed bólem na ciele to...
-Ściepa!
Leżało na mnie pięć dziewczyn i perkusista, nie czułem ciała!
-Złaźcie ze mnie!
Ile te ich tyłki ważą?!, chcieli mnie zgnieść?
-Przepraszam kochanie, ale wiesz jedna za wszystkich wszystkie za jedną, nie bądź zły.
-Na ciebie Lau nigdy nie mogę być zły, bo cię kocham!
-Ooo ja ciebie też kotku!.
-Ale wy!, wy możecie zacząć się bać! - krzyknąłem ze śmiechem.
-Wstawajcie z piasku i chodźcie do wody! - i tyle widzieliśmy Riker'a.
Wszyscy pobiegliśmy do ciepłej wody. Koniec tego dnia był świetny, rodzina, przyjaciele, dziewczyna i czego tu chcieć więcej?
-Patrzcie zachód słońca !- spostrzegłem.
-Ross to takie romantyczne, piękny widok zachodzącego słońca, my razem z najbliższymi, nic nie jest w stanie zepsuć tak pięknego dnia. - Laura się we mnie wtuliła.
Wszyscy staliśmy mokrzy po pas i delektowaliśmy się chwilą ale coś ją jednak przerwało, coś bardzo śmierdzącego.
-Rocky!
-No co jadłem taco na śniadanie!
Wróciliśmy do domu po wyczerpującym dniu, umyliśmy się i odpłynęliśmy w śnie.

********************************************************************************************

ONA-Laura Marano,ma 20 lat,zwariowaną siostrę na głowie i studia medyczne.
Zawsze uśmiechnięta jeszcze nigdy nie zakochana,najwyżej zauroczona!
Ulubiona uczennica na uczelni,jest lubiana,szalona. Jest brunetką z jasnymi końcówkami,brązowymi oczami jak czekolada.

ON-Ross Lynch,ma 20 lat. Ma liczne rodzeństwo:Riker'a,Rydel,
Rocky,Ryland,ma najlepszego przyjaciela Ellington Ratliff.
Jego pasja muzyka,ma nawet zespół o nazwie R5,razem z rodzeństwem.Jest szalony,miły,koleżeński,
czasami potrafi nieźle wnerwić człowieka,a najbardziej Rydel,cóż taki dar.
Jest blondynem,dobrze zbudowanym,o czekoladowych oczach.

Jeden dzień zmienił wszystko,sposób patrzenia,sposób oddychania,chodzenia-poznali się przez Vanessę-(siostry Laury),ale może od początku.

Oczami Laury.

Obudziłam się na biurku,zaraz co?!
Zostałam w szkole,nie ogarniam.Ale jak co?!
Spojrzałam zaspanymi oczami na wyświetlacz telefonu 7:30.
Zaraz zaczną się lekcje.Czemu ja mam takiego pecha!
Wstałam z biurka,i skierowałam się do szafki
Po męczącej drodze,dotarłam do szafki,zabrałam ciuchy na zmianę i książki.
Po dreptałam do łazienki,szczęście że szkoła jest jeszcze zamknięta boża jak siara by była!
Oczywiście moje zdolności wykazały się,szłam i uderzyłam się z całej siły w nogę o umywalkę.No kurde!
Będzie śiniak...No cóż.
Ubrałam się szybko,uczesałam się,wziełam gumy miętowe i wyszłam z łazienki omijając umywalkę wielkim łukiem,lecz ten łuk był za duży bo dobiłam do ściany obok.
Nie to jest jakiś znak!
Wyszłam cała w całości po jakiś 15-stu minutach.
Wychodząc zauważyłam mojego przyjaciela Davida.
-David!-powiedziałam rzucając mu się na szyję.
-Hej mała! Jak spało się na biurku?-spytał śmiejąc się,zaraz co?!
-to ty widziałeś i mnie nie obudziłeś?!-wkurzyłam się gniotłam swój kitel,i chyba on zaraz będzie miał ten jego kitel potargany!
-no tak ładnie spałaś-powiedział już naprawdę śmiejąc się.
-choc już są lekcje z Bagginsem.
-o nie dzisiaj układ rozrodczy!-powiedział załamany.
-no wiem załamka,chyba każdy wie że jest takie coś jak miesiączka do jasnej cholery!-powiedziałam zatrzymując śmiech.
-wiesz że dzisiaj przyłapałem mojego brata jak sikał do kuwety jego kota-powiedział śmiertelnie poważnie,ale też śmiejąc się.
-ach wiesz za bardzo mnie to nie interesuje,ale warto wiedzieć czego nie kupować twojemu bratu na urodziny.-powiedziałam wchodząc do sali.
Po 4 godzinach wróciłam do domu,a tam co?
Jedno słowo,a tyle wyraża- Vanessa.
Weszłam do domu a tam Vanessa z zespołem R5.
-Hej już jestem.-powiedziałam ściągając płaszcz.
zapomniałam zdjąć kitla,a dobra w w dupę z nim.
-Hej siostrzyczko! Przedstawiam ci...-nie dokończyła ponieważ przerwałam jej
moim podstawowym pytaniem do niej.
-co zepsułaś?-spytałam poważnie,czułam się trochę nie zręcznie ponieważ cała ta banda lustrowała mnie wzrokiem co ja monaliza czy co?!
-no nic! no oprócz pralki i klamki do piwnicy....-powiedziała drapiąc się po głowie,nie żyje z małpą.Mogę ją oddać do zoo? Błagam!
-dobra- westchnęłam ciężko i poszłam do swojego pokoju.
Okazało się ze R5 mieszka obok. Następnego dnia miałam wolne od nauki,szkoły i Davida i jego opowieści o kuwecie.
Siedzę sobie w altance na podwórku,gdy nagle połowa dachu z altanki się za waliła! O matko! Nie to będzie nie normalny dzień!
-e będzie na Vanessę- powiedziałam cicho i poszłam na spacer z Rossem,a zapomniałam wam powiedzieć! Idę z nim na spacer,a potem do galerii.
Poszłam do pokoju się przebrać, umyć i takie inne rutynowe rzeczy.
Postanowiłam na białą bokserkę,czerwoną koszulę i rurki.
Już odpinałam telefon od ładowania,gdy do pokoju wparowała Vanessa.
-Laura! Zepsułam dach od Altanki!-powiedziała płacząc
a ja wybuchnęłam momentalnym śmiechem.
-dobra przebaczam-powiedziałam wychodząc z pokoju i kierując się do wyjścia z tego domu wariatów.
Idąc ulicą spotkałam mojego towarzysza Rossa.
1 godzinę później.
Dobra, mogę uznać Rossa jako przyjaciela.
Można z nim normalnie pogadać, pochodzić po mieście i pośmiać.
Właśnie opowiadał mi o swojej pasji.
Ale on się pięknie uśmiecha, zakochałam się....
O matko zakochałam się!
Ale jak?! Co?!
Z zamyśleń wyrwał mi Ross.
-Hallo Laura żyjesz?!-powiedział śmiejąc się, jak on ładnie się śmieje...
-tak,tak żyję-powiedziałam śmiejąc się.
Wstaliśmy z krzesła z kawiarni i poszliśmy do windy.
Zakochałam się....
Oczami Rossa
Laura jest dobrą dziewczyną.
Ładnie się uśmiecha  i w ogóle jest piękna.
Dobra żyje się raz...
Oderwałem nogi z ziemi przycisnąłem Laurę do ściany windy i ją namiętnie pocałowałem.
Jej usta są takie miękkie, odwzajemniła pocałunek.!
Oderwałem się od niej, po chwili.
-Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
-Tak-powiedziała i mnie pocałowała i winda właśnie się zatrzymała i otworzyła.
-będziesz moją dziewczyną? -spytałem wychodząc z windy idąc z  nią w ramie w ramie.
-przepraszam Cię, ale wyjeżdżam już jutro, do Nowego Jorku.-powiedziała smutna
-e,a ale po co wyjeżdżasz? -spytałem z łzami w oczach
-na studia medyczne-powiedziała i odbiegła rzucając tylko,, przepraszam pa''.
Następny dzień Laura.
Już dziś wyjeżdżam.
Schodziłam właśnie po schodach z walizką.
-Vanessa,ja jako dobra siostra błagam nie podpal domu-powiedziałam śmiejąc się.
-dobra, postaram się-powiedziała śmiejąc się i mnie przytuliła szeptając mi w ucho będę tęsknic.
Wyszłam z domu i wsiadłam do taksówki.
Po godzinie już dawałam bilet pani w mundurku.
Gdy nagle ktoś mnie zawołał to było R5.
-Laura! - Zawołał Ross-podbiegając do mnie i mnie całując
Oczywiście ,nie odbyło się bez wiwatów rodziny Lynch i Ell'a.
-Poczekam na ciebie jak wrócisz-Ross szepnął mi do ucha.
-muszę iść, pa- wymówiłam z trudem i weszłam do wielkiej maszyny.
Wystartowałam.
Narrator
2 lata w trakcie studii Laura zagrała jako lekarka w filmie.
Rok później skończyła naukę z wyróżnieniem i wróciła do Los Angeles.
I zaczęła poważny związek z Rossem.
Było trochę trudno, ponieważ Laura miała pracę w szpitalu, a Ross zespół.
Lecz po 3 latach chodzenia są razem na ślubnym kobiercu, ślubując sobie wiernośc ,milośc i inne.
Życzę im szczęścia z całego serca, Dobra to moja robota skończona swatałam ich i zakładają sobie obrączki na palce.
A jeżeli chodzi o inne pary. Uff to było ciekawie-myślałam odwracając się do tyłu gdzie była pierwsza para:
Riker I Vanessa.
Jeżeli chodzi o nich to mają wspólny temat do rozmawiania wspólne pasje razem zagrali w serialu Glee.
i chodzą ze sobą od 2 tygodni, wiecie jak trudno ich było sfatac!
A kto to zrobił ta pani z czerwonym zeszytem! 
Dobra idziemy dalej.
Patrzę w bok a tam Rydel.
Rydel a obok David romansują są przed pierwszą randką, a ko swatał ten narrator! BUM! David przestał gadać o kuwecie jego brat został wolontariuszem w zoo, chyba dobrą pracę sobie znalazł...
Ell i Rocky
Ehh...Brak słów do tych dwóch, nadal szaleni, bez dziewczyn zepsuli do końca altankę i zalali dom.
Ryland studiuje ekonomie, nie ma dziewczyny jakoś mówi że mu nie potrzeba.
Moje zamyślenia wyrwała mnie para młoda wybiegająca z kościoła.
No cóż moje zadanie skończone, czas się spakować i zając się inną parką.
Lecz jest jedno pewne, co nigdy się nie zmieni.
Ta rodzina ZAWSZE będzie razem do końca i jeszcze dalej.

*********************************************************************************************

One Shot Christine
-  Skyla! Ile mam na ciebie czekać! - Wydzierał się od dobrych pięć minut mój przyjaciel Nathan. Miałam go w tej chwili serdecznie dość. Swoimi krzykami spokojnie mógłby obudzić całe osiedle. Ba, nawet całe Los Angeles. Nie byłabym zdziwiona, gdyby któryś z moich sąsiadów dzwonił teraz po policję.
Dochodziła godzina czwarta rano, a ja zamiast spać, myślałam, w jaki sposób załatwić tą piszczącą imitację mojego kumpla. Czasami się zastanawiam jak Ava z nim wytrzymuje. Jak ja po niecałej minucie wylatuje z pokoju z głośnym krzykiem. Że też nie wsadzili mnie jeszcze do psychiatryka.
- Skyla! - przestraszył mnie. - Powinnaś być od dobrych pół godziny na nogach? - był lekko poirytowany.
Na dodatek pokazał swoje niezadowolenie za pomocą grymasu na twarzy. Aż mnie korciło, żeby przyłożyć mu w tą piękną buzkę, tak, że jego dziewczyna by go nie poznała. Zazwyczaj nie mam takich złych myśli, ale śpiąca Skyla równa się zła Skyla. 
- A powiedz mi kto wpuścił cię do środka? - zaciekawił mnie ten fakt. Jeżeli by się okazało, że się włamał, mogłabym spokojnie zatelefonować do jego rodziców, a oni by go zawiezli do domu z trzytygodniowym szlabanem na kompa. Byłoby wprost cudownie.
- Twój brat otworzył mi drzwi. - uśmiechną się złowieszczo.  - Powiedział, że jeśli na niego  naskarżysz za to, że wczoraj był na imprezie u Luisy to powie o tym, że w środku nocy zakrada się do ciebie ukochany.- wybuchnęłam głośnym i niepohamowanym śmiechem. - Z czego tak rżysz, gnomie? 
- Z ciebie, plebsie. - spadłam z łóżka przez niego. - Jak to opowiem Avie to będzie się z ciebie chichrać do końca roku. - złapał się za brzuch. Ta sytuacja mnie tak śmieszyła, że dostałam wypieków na twarzy.
Do pokoju wparował mój starszy brat.
- Do cholery?! - wkurzył się. - Uszanuj to, że niektórzy w tym domu są spać. - po czym zatrzasnął za sobą drzwi. To cud, że jeszcze moi rodzice śpią! Spojrzałam na Nathana. I wtedy i on dołączył do mnie. Razem tarzaliśmy się ze śmiechu, aż zaczęły nam spływać łzy.
- Więc musimy przygotować tort, a potem idziemy na koncert! - zapiszczał jak napalona fanka. W sumie nią był, ale  nie wchodźmy w szczegóły. - To co? Gotowa do pracy? 
- Ju-hu. - powiedziałam bez najmniejszego entuzjazmu.

Kilka godzin później 

Dzień zapowiadał się na naprawdę cudowny. Słonce grzało piekielnie w te lipcowe po południe. Razem z Avą i Nathanem staliśmy około dwóch godzin pod samą sceną, żeby w końcu zaczął się występ zespołu R5. Piasek palił moje gołe stopy przez co nie mogłam spokojnie ustać. Nie miałam bowiem na sobie żadnych butów. Przyjaciele z każdą minutą zaczęli świrować coraz bardziej. Opowiadali swoje przeżycia, uczucia jakie im towarzyszą przed występem ich idoli, nucili nawzajem ulubione piosenki i co sekundę patrzyli na zegarek, niecierpliwie czekając na godzinę piętnastą. Zostało nam niecały kwadrans do koncertu.
Nie miałam bladego pojęcia jak ja przeżyję całe to zamieszanie. Nie byłam jakąś wielką fanką zespołu R5, bo wolałam bardziej mocniejsze brzmienie. Jestem tu tylko, dlatego, że moja najlepsza przyjaciółka zawsze chciała, żeby pójść na występ swoich idoli razem z najbliższymi.
 Wszędzie, gdzie się oglądnęłam widziałam różowe serce na czarnym tle przez co nie mogłam się skoncentrować na niczym innym. Czułam się jak jakiś wyrzutek, bo wszyscy mieli takie same bluzki, jakby to było oczywiste, a ja przyszłam w zwykłym białym podkoszulku ,, I love Music''.Kilka dziewczyn chciały mi dać bransoletki albo napisać mi ich logo na ręce, ale stanowczo odmawiałam. Wystarczyło mi, że jestem z przyjaciółmi, którzy mają dużo gadżetów oraz narysowanych logo. Poza tym stałam w pierwszym rzędzie, więc nie było zle. 
Moje gołąbeczki nadal nawijały na ten sam temat od początku dnia. Spojrzeli na chwilę na mnie po czym zaczęli sobie coś szeptać do ucha. Zbytnio się tym nie przejęłam. 
- Skyla... - zaczęła z wielkim uśmiechem na twarzy Ava.
-...po koncercie spotykamy się z NIMI. - powiedział podekscytowany. Wyglądał dziwnie z tym różowym serduszkiem na bluzce. W ogóle był jednym z nielicznych fanów płci męskiej zespołu R5. Pewnie, dlatego większość dziewczyn się za nim ogląda. Na szczęście Ava niczego nie zauważyła, więc jest dobrze. Inaczej wydrapała by tym dziewczynom oczy. Zaraz co on powiedział?! 
- Mamy się z nimi spotkać? - zdziwiłam się. - Myślałam, że nie starczy nam kasy, więc nie pójdziemy. 
- Ciocia Avy załatwiła nam wejściówki. - wytłumaczył mi. Uśmiechnęłam się szczerze. 
- To fajnie. - ucieszyłam się.
- Tylko jest pewien problem...
- Jaki? - zaniepokoiłam się.
- Nie zrób nam siary przy nich. - popatrzyłam na nich wzrokiem ,, Serio, Kochani, serio?". Prędzej ja się będę za was wstydzić, gdy rzucicie się na swoich idoli.

Koncert trwa około dziesięciu minut, a a nie wiem co jest gorsze. To, że nie mogę rozróżnić jak mają na imię członkowie zespołu, to, że fanki pchają się na mnie z całej siły na metalową barierkę, to, że moje nogi zaraz spalą się żywcem czy to, że muszę wąchać spoconą pachę Nathana. 
Przyjaciele bawili się w najlepsze. Śpiewali razem z zespołem dobrze znane im utwory, śmiali się oraz nawet próbowali tańczyć w miejscu, co dla mnie było złym pomysłem. Dłużej nie wytrzymałam tego. Moje stopy były prawie czerwone, a jedna fanka wbiła mi łokieć w plecy. Postanowiłam, że pójdę na sam koniec tłumu fanów. Przynajmniej będę mogła usłyszeć jak śpiewają.... tylko z większej odległości
Z niewielkim trudem wydostałam się z pierwszego miejsca, bo dziewczyny, aż się pchały, żeby je zająć. Gdy przebywałam swoją drogę, nie zauważyłam rozbitej butelki i nadepnęłam na ostre szkło. Z mojej lewej stopy popłynęła ciepła krew. Poczułam jeszcze większy ból. 
Nagle podbiegł do mnie jakiś chłopak na oko w moim wieku.
- Nic ci nie jest? - popatrzyłam na niego groźnym wzrokiem. Na pierwszy rzut oka było widać, że moja noga krwawi.
- Czekaj pomogę ci. - chciał mnie wziąć na ręce, ale mu się wyrwałam.
- Sama sobie poradzę. - stwierdziłam. Chłopak zaśmiał się.
- Mówisz jak moja dobra znajoma. - po czym lepiej się mi przyjrzał. Przypominał mi kogoś.
- Skyla? - zapytał się niepewnie.
- Ryland? To naprawdę ty? - zdziwiłam się.
Bez słowa przytuliliśmy się. Jak bardzo mi go brakowało. 
Zanim przeprowadziłam się do LA mieszkałam w Nowym Yourku. Od zawsze przyjaźniłam się z brunetem. Graliśmy razem w piłkę nożną, wspólne robienie kawałów nauczycielom, itp. Aż pewnego dnia musiałam wyjechać do nowego miasta, bo rodzice znaleźli nową pracę. I wtedy nasz kontakt się urwał... to teraz.
- Co ty tutaj robisz? - spytałam się.
- Później ci powiem. Najpierw muszę oglądnąć twoją nogę.- powiedział po czym bez żadnego ostrzeżenia wziął mnie na ręce. Po chwili zaczął się kręcić. Śmiałam się wniebogłosy. 
Po chwili leżałam na chłopaku i razem śmialiśmy się zaistniałej sytuacji. Przez cały ten czas patrzyłam mu w oczy. Sprawiło to, że moje dawne uczucia powróciły. Zaczęłam bawić się włosami, żeby znowu nie zatonąć w jego oczach, ale utrudniał mi to Ryland, który wpatrywał się bacznie w moją twarz.
Nie wytrzymałam i po prostu wbiłam się w jego usta. Przeszły mnie przyjemne dreszcze, ponieważ odwzajemnił  mój gest. Cały mój świat się zatrzymał. Byliśmy tylko my. Nasz pocałunek był namiętny, delikatny oraz czuły, a jednocześnie łapczywy, jakbyśmy od dawna tylko tego pragnęli. Bo zawsze tego chcieliśmy tylko nie mieliśmy odwagi stawić pierwszego kroku.
Spędziliśmy razem miło czas. Moja stopa była opatrzona, więc chwilami tylko kulałam. Poza tym Ryland ciągle nosil mnie na barana. 
- Po co przyszedłeś na koncert R5? - spytałam się z ciekawości.
- Dotąd ci tego nie mówiłem.... moje rodzeństwo gra w tym zespole. - wyznał.
- To ty masz rodzeństwo? - zdziwiłam się.
- Myślałem, że o tym wiesz. 
- Nie. Przyszłam tutaj z przyjaciółmi, bo oni uwielbiają ten zespół.
- Przepraszam, że wcześniej tego ci nie powiedziałem. Chciałem mieć spokojne życie nastolatka, a utrudnia mi to fakt, że moje rodzeństwo i kumpel grają w popularnym zespole.
- Dla mnie to jest normalne życie. Widzisz, bo dzięki nim znowu się spotkaliśmy. Uśmiechnęliśmy się do siebie. 
Kto by mógł przypuszczać, że zespół R5 połączy dwie oddzielone od siebie dusze.
  
*********************************************************************************************

One Shot Macenzie (http://r5-werewolf-and-vampire-story.blogspot.com)
Czy można dostać drugą szansę ? Pewnie wiele osób odpowie iż można.
A co jeśli komuś przydarzy się nieszczęście ? Czy można było mu zapobiec ?
Jeśli chodzi o tą historię wszystko stało się zbyt szybko , ale zaczynać  od środka nieładnie....

Grudzień 2005 rok
- Mamo ! A Rocky zjada cukierki z choinki ! - darła się Delly
- Wcale nie ! - chłopczyk, brunet, otarł twarz z pozostałości po czekoladowej bombce- Ja tylko skosztowałem.
- Ta yhym już uwierzę- blondynka tupnęła nóżką- Ja mam dość ogarniania was, paszkwile jedne  !
- Noo siostra trzyma rękę na pulsie - zaśmiał się najstarszy, Riker.
- Dzieci kochane, ubierajcie się już- pogoniła z kuchni całą gromadkę.

GODZINA 18: 20
- Kochani, do stołu - ojciec wszystkich pociech ubierał właśnie najmłodszego- Zaraz zacznie się wigilia !
Cała rodzina jak na rozkaz usiadła przy obficie zastawionym stole, a 10-letni Ross sięgnął po biblię....
- I tak oto stał się cud narodzin Bożych - malec zamknął księgę, i stanął na stole- Życzę wam wesołych świąt!
Podczas kolacji wszyscy zgromadzeni świetnie się bawili, zabawy i śmiechu nie było końca.
- Ross kochanie- popukała go mama w nóżkę- Idź przynieś owoce, dobrze ?
- Tak mamo już idę - kiwnął głową i skierował się do kuchni.
Jakieś 2 minuty później dało się słyszeć trzask tłuczonego szkła, wszyscy jak rakiety wyskoczyli zobaczyć co się stało. Gdy już znaleźli się w jadalni, na podłodze leżały owoce, a obok nich walały się kawałki zbitej miseczki.
- Ross co się stało ? - spytała przerażona mama widząc, że  jej synek kuli się z bólu.
- Mamo, brzuszek mnie strasznie boli- chłopczyk miał łzy w oczach.
- Marki zbieraj się jedziemy do szpitala ! - krzyknęła pani Stormie biorąc ledwo kontaktującego synka na ręce.
   Podczas drogi do szpitala mały Ross poczuł się o wiele gorzej....

- Wasz synek ma nowotwór złośliwy wątroby - lekarz spuścił głowę....

Te słowa, dla innych nic nie znaczące były wyrokiem dla pewnego małego chłopczyka- Ross'a Lynch'a.
*********************************************************************************
       Lipiec 2010 rok
Całe rodzeństwo Lynch razem z Ellingtonem wybrało się na plażę,  nasz " mały Ross" to teraz obiekt westchnień wielu dziewczyn, pomimo choroby wyrósł na silnego i przystojnego chłopaka. Nie martwi się, że w każdej chwili może pożegnać się z tym światem. Cieszy się każdą chwilą.
  
            Ross wstał i poszedł pobiegać po plaży,  nagle oberwał piłką w głowę.
- Jeju tak strasznie cie przepraszam, moja siostra nie ma cela - zaśmiała się niebieskooka brunetka- Jestem Mack, a ty ?
- Ross - wyszczerzył ząbki.
- Ross Lynch ? Grasz w zespole prawda ? - uniosła jedną brew do góry.
- Taa, ale to nie ważne- machnął ręką- Dałabyś mi swój numer ?
- Jasne tylko skocze po telefon- uśmiechnęła się uroczo.
        Po chwili już wspólnie ganiali się po plaży, wrzucając nawzajem do wody, a  śmiejąc się przy tym jak opętani.
     Był to początek tego pięknego uczucia zwanego przez niektórych miłością...
*********************************************************************************

 Styczeń  2013 rok
 - Ejj kto pamięta wczorajszą imprezę ?- krzyknął Rocky nie podnosząc się w blatu.
- Chyba nikt - stwierdziła Ness, rysując kółka w powietrzu.
- Trzeba ogarnąć- uśmiechnęła się Delly i zakasała rękawy, ona na pewno miała najmniejszego kaca.

     Tymczasem Ross i Mackenzie kierowali się do parku, blondyn przygotował dla niej niespodziankę.
- Ile jeszcze?? Nie lubię nic nie widzieć, a tym bardziej wiedzieć- marudziła Mack co chwilkę łapiąc za przepaskę na oczach.
- Ty, kiciusiu niecierpliwku, poczekaj jeszcze moment- zaśmiał się blondyn.
 Tak jak obiecał chwileczkę  potem znaleźli się tuż przy napisie HOLLYWOOD.
   Ross wyciągnął gitarę i zaczął śpiewać
I don’t know what you’re up to
But baby I see me and you
Walking round through the town
always
We can sail around the sea
No one else just you and me
Lay in the sand holding hands
Always

‘Cause I’ll wait so long for you
To tell me you love me too
I hope I’m not too late

To see your face
To tell the time
Stop asking questions and make up your mind
Let me take you out
Baby don’t be shy
Just come with me darling and we can fly
Wherever you wanna go
And I’ll always hold you close
Always

Girl I’m yours forever more
My friends may ask but I am sure
I’ll be right here for you my dear
always
No one can keep me away
I’m for real I'm here to stay
I’ll be your man understand
always

‘Cause I waited so long for you
To tell me you love me too
I hope I'm not too late

To see your face
To tell the time
Stop asking questions and make up your mind
Let me take you out
Baby don’t be shy
Just come with me darling and we can fly
Wherever you wanna go
And I’ll always hold you close
Always

I’ll be everything you need
My love is so strong
Don’t pretend like you don’t know
I’ve been here all along
Girl I’ll wait so long for you
To tell me you love me too
I hope I’m not too late

Girl I promise I will wait

To see your face
To tell the time
Stop asking questions and make up your mind
Let me take you out
Baby don’t be shy
Just come with me darling and we can fly
To the stars
We’ll be all alone
No one can catch us
‘Cause no one knows
I’ll be your guy
Na te słowa uklęknął ...

You’ll be my girl
We’ll fly away all over the world
If there’s one thing you should know

that I’ll always hold you close


Always

- Mackenzie Carol, uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją dziewczyną ?
Mack rzuciła mu się na szyję, uścisnęła go tak mocno iż na chwile stracił oddech.
- Czy to oznacza... ?
- Jak najbardziej tak !!
Spędzili tam jeszcze około 5h i wrócili do domu.
- Hej kochani jesteśmy !
- Ross spójrz kartka
" Kochani pojechaliśmy do Cioci, nie wiem kiedy wrócimy ~Delly "
Postanowili, pooglądać wspólnie jakiś film. Blondyn poszedł po popkorn, a brunetka zajęła się wybieraniem filmu. Nagle rozległ się dźwięk bitego szkła. Mack wystrzeliła jak torpeda.
- Ross co ci ?! - krzyknęła widząc, że blondyn opiera się o blat, a jego twarz wykrzywiona jest w grymasie bólu. Chwilkę potem z jego nosa zaczęła się powoli sączyć czerwona ciecz, zwana krwią.
- Ross ?!
- Mack, jest okey - wykrztusił ciężko oddychając, po chwili padł na kolana
Bez zastanowienia zadzwoniła po pogotowie.
- Mack, pojedziesz ze mną ? - spytał ostatkiem sił.
- Obiecuję ci, zawsze będę przy tobie..- było to ostatnie co chłopak usłyszał, potem zemdlał...
Okazało się iż Ross ma przerzuty na nerkach, żołądku oraz trzustce. Lekarze dali mu jeszcze 3 lata życia...
*********************************************************************************
Marzec 2015
- Może różowy kolor, tak do pokoju dla dziewczynki zdecydowanie różowy- Mack siedziała na fotelu, opierając katalog o swój pokaźny brzuszek.
- A ty co na to Rossy ?
Blondyn pokiwał głową, przez chorobę z każdym dniem stawał się coraz słabszy. Często mdlał, prawie  w ogóle się nie uśmiechał. Nie był smutny czy zły, pogodził się z losem jednak szkoda było mu zostawić miłość jego życia oraz wkrótce córeczkę.
    Jeszcze tego samego dnia został przewieziony do szpitala.
       Nie miał dobrych rokowań,  wszyscy musieli przygotować się na najgorsze...
*********************************************************************************
Listopad 2015
Kochającemu się małżeństwu- Ross'owi oraz Mackenzie- urodziła się piękna córeczka, Rachel. Na dzień dzisiejszy ma już 8 miesięcy. Jej tatuś cały czas jest w szpitalu, nie zgodził się na  bardzo kosztowną chemioterapię. Wiedział, że jego czas się kończy. Gdy się z kimś żegnał, wygłaszał tak piękną przemowę iż nawet osoba niesłysząca popłakała by się ze wzruszenia. Przyszła kolej na Mackenzie.
- Kochanie posłuchaj mnie, gdy ja już umrę masz otworzyć pudło od mojej starej gitary. Kocham cię i pamiętaj, że ja zawszę będę z tobą ...


    †   Kochający ojciec i wspaniały mąż jakim był Ross Lynch odszedł 5 dni po tym pięknym pożegnaniu, wedle jego polecenia Mack rozwaliła starą gitarę akustyczną. Gdy ty zrobiła ze środka wypadła mała karteczka niedbale złożona w kostkę. Zalewając się łzami rozwinęła ją...

7 komentarzy:

  1. mialy byc wyniki w wtorek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera. Wiem, ale nie ma... Nauka jest ważniejsza niż te blogi...

      Usuń
    2. To Skoro Nie Masz Czasu Na Blogi To Może Go Usuń Bo Miałaś Chyba Kiedyś Taki Zamiar!

      Usuń
    3. Więcej tych dużych liter się nie dało? Nie będę usuwać bloga tylko dla tego xd nie dodaje regularnie blogów i dlatego że nie dałam jeszcze z Patrycją wyników

      Usuń
    4. Absolnie nie słuchać tego anonima. Ludzie czy cieżko zrozumieć ze blog to nie wszysto?! Renia i pysiek piszą swietnie i na ich rozdziały czekała bym najdłuższy okres czasu ba warto ! ♥ ;**

      Usuń
  2. Ja moge czekać na następny Rozdział.
    Mój blog ross-i-laura-inna-historia.blogspot.de
    Jestem nowa wienc:-) Zapraszam.A i u mnie Rozdziały będą w tym tygodniu

    OdpowiedzUsuń
  3. Możesz opublikować mojego one shota ;)

    OdpowiedzUsuń