Komentujesz = Motywujesz !
Rozdział zawiera scenę 18+ :D
Biegłam cały czas przed siebie, gdy
usłyszałam za sobą krzyk Ross'a.
-Laura, stój!
Nie zamierzałam się zatrzymywać.
-Laura, stój!
Nie zamierzałam się zatrzymywać.
Biegłem za Laurą, nie powiem miała
dobrą formę fizyczną, była spory kawałek drogi przede mną, ale uliczka była
oświetlona i widziałem jej sylwetkę. Nagle zza drzewa pojawiła się druga
postać.
Laura biegła przed siebie,
co sił w nogach mijając kolejno drzewa.
W pewnym momencie poczułam coś na ustach okropny zapach, pieczenie w gardle, zakręciło mi się w głowie i straciłam przytomność.
W pewnym momencie poczułam coś na ustach okropny zapach, pieczenie w gardle, zakręciło mi się w głowie i straciłam przytomność.
Laura upadła.
Adrenalina mi podskoczyła, momentalnie przyspieszyłem, pobiegłem do niej i padłem na kolana. Moja dziewczyna była nie przytomna. Wystraszyłem się wziąłem jej głowę na kolana.
Adrenalina mi podskoczyła, momentalnie przyspieszyłem, pobiegłem do niej i padłem na kolana. Moja dziewczyna była nie przytomna. Wystraszyłem się wziąłem jej głowę na kolana.
-Laura wstawaj, obudź się proszę!
-To ci nic nie da Ross.
Odwróciłem się. Widok tego człowieka rozbudził we mnie złość.
Gdyby nie to, że teraz Laura była nie przytomna i to że jestem opanowany już
dawno bym go zabił.
-Taylor!
-Witaj Ross, co tam i twojego brata, jak rana postrzałowa?
-Coś ty jej zrobił?!
-Spokojnie to tylko wacik i trochę substancji odurzającej.
-Zabije cię zobaczysz, teraz najważniejsza jest dla mnie ona.
-Nie na długo.
-Co?!
Ross ponownie odwrócił
się w stronę Taylora, niestety z bardzo bolesnym skutkiem. Taylor kopnął
blondyna całą siłą w twarz, usłyszeć było można jakiś trzask. Ross leżał kilka
metrów dalej.
-Wstawaj, dżentelmenie!
Podniosłem się z ziemi ledwo na nogach, ale adrenalina zrobiła
swoje i po chwili byłem pełny woli walki. Wyplułem krew, która spływała mi z
nosa do gardła i po części kapała na ziemię.
-Co myśmy ci zrobili?!
-Dużo Ross, dużo!
Napastnik pobiegł do
Rossa i wymierzył cios w twarz, na co brązowo oki ledwo utrzymał się na nogach.
Nastąpiło kilka takich ciosów, chłopak próbował się bronić, ale Tay poduczył
się kilku skutecznych ciosów. Ostatecznie upadł na ziemie cały zakrwawiony, a
nad nim staną Tay z wacikiem nasyconym substancją odurzającą.
-Pozwól, że zmniejszę ci ból.
Tay przyłożył mi coś na twarz, nie miałem już siły się bronić.
Leżałem bezwładnie, czułem tylko ból, który zniknął po pojawieniu się niezbyt
miłego zapachu. Zobaczyłem ciemność i zemdlałem.
Taylor wiedział, co robi,
kilka metrów za drzewem stał jego duży samochód. Jako pierwszą z ziemi podniósł
Laurę, położył ją na podłodze swojego busa, wyglądającego jak auto dostawcze.
Związał jej ręce, zatkał usta i na koniec sznurem związał też nogi na wysokości kostek. Gdy uwinął się z Laurą, zabrał się za Rossa. Podniesienie go sprawiło mu trochę wysiłku, ponieważ był cięższy od Lau, ale także lepiej zbudowany. Przeniósł go do busa i powtórzył czynności te same, co z jego dziewczyną.
-Mam was zakochane gołąbeczki- powiedział sam do siebie.
Związał jej ręce, zatkał usta i na koniec sznurem związał też nogi na wysokości kostek. Gdy uwinął się z Laurą, zabrał się za Rossa. Podniesienie go sprawiło mu trochę wysiłku, ponieważ był cięższy od Lau, ale także lepiej zbudowany. Przeniósł go do busa i powtórzył czynności te same, co z jego dziewczyną.
-Mam was zakochane gołąbeczki- powiedział sam do siebie.
Podczas gdy Tay wcielił w
życie swój plan, niczego nie świadomi Rodzice, Riker, Vanessa, Rocky, Paula,
Ryland, Monika, Ellington, Rydel i Diego urządzili sobie małą imprezę. Dziecko
spało spokojnie na górze, po nakarmieniu przez Van. Wszyscy bawili się w
najlepsze, oczywiście był również alkohol, ale w bardzo małej ilości. Po kilku
godzinach, gdy dochodziła już dwudziesta trzecia, Rocky zauważył długą
nieobecność Rossa, który z ich przewidywań powinien przyjść z Laurą. Rocky
zapytał się imprezowiczów gdzie ich najmłodszy blondyn, niestety wszyscy
zamarli, nikt nie wiedział gdzie są. Riker postanowił wysłać sms'a do
brata.
-"Ross gdzie jesteście? Jest z tobą Laura?"
Po wysłaniu sms'a minęło kilka minut, ale odpowiedzi wciąż nie
było. Wszyscy zaczęliśmy się martwić, jako najstarszy z rodzeństwa zacząłem się
zastanawiać, czy może coś się nie stało. Wiedziałem, że Ross jest odpowiedzialny,
tak samo jak i Laura, ale nigdy wcześniej nie odstawiali takich akcji, a jak
odstawiali to się odzywali. Wziąłem ponownie telefon w dłoń, tym razem
postanowiłem zadzwonić, kilka sygnałów i nic. Próbowałem kilka razy, ale bez
celowo.
Podczas gdy w domu Lynchów, się zastanawiali gdzie są Ross i Laura, Taylor przewiózł parę do małej hali oddalonej sporo od ich miejsca zamieszkania.
Podczas gdy w domu Lynchów, się zastanawiali gdzie są Ross i Laura, Taylor przewiózł parę do małej hali oddalonej sporo od ich miejsca zamieszkania.
Ocknąłem się, wszystko mnie bolało miałem na sobie sporo krwi.
Laura leżała koło mnie, jeszcze nie zdążyła się ocknąć. Postanowiłem spróbować
ją wybudzić
-Laura wstawaj, kochanie!
-Nic ci to nie da Ross dostała silniejszą dawkę, niż ty.
-Zobaczysz ja cię kiedyś zabije!
-Nie kochany mylisz się, to ja cię zabije. Po tym jak odbiłeś mi laske,
nie wiesz, co przeżywałam! Nie wiesz jak mi na niej zależało, odbiłeś mi moją
pierwszą dziewczynę!
-To było koło pięciu lat temu?!
-Niee Ross to ciągnie sie do dziś!
Taylor wyciągnął pistolet
zza siebie i zaczął mierzyć w Ross'a.
-Niee!! - Nagle usłyszeli
głos.
-Laura, kochanie!
-O, jakie to słodkie, szkoda, że ona jest na ciebie zła
Ross, to już koniec przegrałeś tę grę!
Taylor już miał nacisnąć
spust broni, ale coś mu na to nie pozwoliło.
-Taylor proszę cię zrobię wszystko, tylko go nie zabijaj.
-Laura, co ty robisz?- Zapytał Ross.
-A zamknij się. - Tay zakleił usta blondynowi.
-A, więc mówisz, że zrobisz wszystko.?
-Tak!
-Jest tylko jedna rzecz, która mogłaby sie równać z tym, co
przeżyłem. Oddasz mi się?
Oby dwoje usłyszeli jak
Ross próbuje sie wyrwać, i coś krzyczeć, ale miał taśmę na ustach i był
związany grubym sznurem.
-Oddam ci się.- Powiedziała ściszonym tonem.
-Nie wierzę, że zrobisz to dla niego?
-Zrobię, bo go kocham!
-Świetnie.
Taylor podszedł do Laury,
podniósł ją z ziemi i położył tyłem do siebie na masce samochodu. Jednym
szybkim gestem odpiął pasek od spodni, i je z siebie zsunął. Następnie mocnym
szarpnięciem w dół zdjął krótką sukienkę Laury. Odwrócił ją do siebie.
-klękaj, najpierw sie zajmiesz nim!
Laura posłusznie uklękła,
mając łzy w oczach, bo wiedziała, co sie zaraz stanie. Tay ściągnął bokserki,
na co brunetka nie zareagowała pozytywnie. Pierwszą myślą w jej głowie było to
jak on się zmieści w jej krainie rozkoszy. Ross miał spory sprzęt, ale Taylor
go przebijał!.
-Lepiej się postaraj, bo go zabije!
Laura wzięła go do buzi,
zaczął wykonywać mocne i silne ruchy.
Z każdą chwilą zwiększał tempo, myślałam ze sie tym udławię. Nagle
przestał sie ruszać i go wyciągnął. Odwrócił mnie tyłem do siebie i bez żadnej
gry wstępnej zaczął sie wciskać do wnętrza. W pewnej chwili się wycofał,
myślałam ze odpuścił, ale sie myliłam wykonał bardzo mocne pchnięcie. Zaczęłam
krzyczeć i sie wyrywać, czułam okropny ból, którego nie da sie opisać.
-Spokojnie, to jest połowa mojego sprzętu!
Wycofał się ponownie, i z całej siły, najmocniej jak potrafił wbił
się we mnie. Teraz poczułam go całego, chyba dobijał się do końca. Z każdym
jego ruchem wszystkie mięśnie mi się spinały, myślałam że mnie rezerwie. Taylor
poruszał sie we mnie w zabójczym tempie, szybko doszedł lądując we mnie ogromne
ilości spermy, jego penis zaczął pulsować, czułam to. Właśnie wtedy dostałam
orgazm, którego nie potrafiłam opanować. Zrobiło mi sie ciemno przed oczami,
zaczęłam cała drzeć i jęczeć, wijąc się pod Taylorem.
Tay, skończył swoje
dzieło rozwiązał Laurę i wyszedł się umyć.
Wszystko mnie bolało naciągnęłam na siebie sukienkę, wzięłam
kawałek szkła i przejechałem po ręce. Zauważyłam, że Ross ma łzy w oczach,
szybko do niego podbiegłam i go rozwiązałam, zrywając również taśmę z ust.
-Kochanie, dlaczego to robisz?!
-Ross, przepraszam ja nie chciałam, ale ja się tak o ciebie bałam.
-Już dobrze.
Przytuliłem Laurę, gdy usłyszeliśmy kroki.
-Wiedziałem, że tak postąpisz, że go uwolnisz.
-Zrobiłam, co chciałeś teraz nas puść!
-Chyba żartujesz!
- Zabiję cię Taylor!- Ross skoczył do bruneta.
Chłopcy zaczęli sie bić,
w pewnym momencie...
CDN :)
*********************
Rozdział pisała Kasia...
Właśnie zaczęłam oficjalnie ferie :D Mam nadzieje, że podczas tych dwóch tygodni nadrobię zaległości na blogu :) ~ Renia